Nieuniknione tarcia na linii Kurski-Morawiecki. Wieczór wyborczy to dopiero początek?
Tarcia między Jackiem Kurskim a Mateuszem Morawieckim w najbliższych miesiącach są nieuniknione. Obaj chcą przekonać Jarosława Kaczyńskiego do swoich koncepcji prowadzenia kampanii PiS przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.
08.04.2024 19:14
Wieczór wyborczy, siedziba PiS przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Na wielkim ekranie wyświetlają się wyniki wyborów, na scenę wchodzą liderzy partii. Na środku - Jarosław Kaczyński, tuż za nim - Jacek Kurski.
Obaj uśmiechnięci. Mateusz Morawiecki, który porusza się o kulach, dotrze chwilę później i zatrzyma się po prawej stronie sceny.
- Jacek po prostu umie się ustawić - tak o byłym prezesie TVP mówi jeden z polityków PiS.
Inny twierdzi: - Mateusz nie chciał stawać obok Kurskiego i być z nim w jednym obrazku. To ludzie z różnych światów, oni się nie znoszą.
Obecność Kurskiego na wieczorze wyborczym PiS odnotowali również liderzy koalicji rządzącej. - Smutne, że osoba, która już dawno powinna zniknąć z polskiej polityki, znowu się pojawia. To pokazuje, że PiS jest kompletnie niewiarygodny. Człowiek, który jest odpowiedzialny za tyle manipulacji, kłamstwa, szkody dla życia publicznego w Polsce, znowu się pojawia za plecami prezesa - stwierdził Rafał Trzaskowski, zwycięzca wyborów na prezydenta Warszawy.
"PiS wygrywało pomimo TVP"
Dla Jarosława Kaczyńskiego to wciąż Mateusz Morawiecki jest najlepszym partnerem do rozmów o polityce i nie tylko. Były premier przy Nowogrodzkiej wciąż ma wysokie notowania. I wciąż przez wielu traktowany jest jako potencjalny następca prezesa. Choć zapewne już w innym, "nowym", PiS-ie.
Ale swoje wpływy w ostatnich miesiącach konsekwentnie rozbudowywał Jacek Kurski. To on - jak słyszymy - zainspirował prezesa PiS, by na scenie - po ogłoszeniu wyniku wyborów - powiedzieć: "pogłoski o mojej śmierci są przedwczesne".
To jednak nie Kurski brylował w rozmowach z mediami po przemówieniach na scenie. Robił to Morawiecki, który - chcąc być twarzą wyniku PiS - udzielał wywiadów wszystkim: od Republiki po TVN. - Nie tylko zresztą Mateusz chciał być twarzą sukcesu, chętnie udzielali się wszyscy: Beata Szydło, Mariusz Błaszczak, Michał Dworczyk... - wyliczają nasi rozmówcy.
Stronnik Kurskiego: - To śmieszne, bo to właśnie dlatego, że Morawiecki był w kampanii tak mało aktywny, PiS zdobyło pierwsze miejsce. A i tak nie można powiedzieć, że PiS wygrało. Straciliśmy nawet kilka sejmików.
Stronnik Morawieckiego: - Jest lepiej, niż wszyscy myśleli, że będzie. Te wybory pokazały, że nie tylko wciąż możemy wrócić do władzy, ale też to, że możemy to robić bez propagandy TVP i wsparcia spółek skarbu państwa. PiS wygrywało wybory pomimo TVP Kurskiego, a nie dzięki telewizji.
Skazani na konflikt
PiS wraz z zakończeniem kampanii samorządowej szykuje się do kolejnej: europejskiej. W niej pierwsze skrzypce może grać Kurski, który twierdzi, że wygrana PiS-u w wyborach samorządowych wynika m.in. z "marginalnej roli Morawieckiego".
Ludzie byłego premiera uważają z kolei, że wybory pokazały, iż PiS może wygrywać bez topornej propagandy, chamstwa w przekazie i bez ostrej retoryki, której zwolennikiem był właśnie Kurski. - Kampania pozytywna przynosi nam punkty, demobilizuje wyborców drugiej strony - przekonuje stronnik byłego szefa rządu.
Takie stawianie sprawy wyszydzają ludzie, którym bliskie są metody "robienia polityki" przez Jacka Kurskiego.
- Oni są skazani na konflikt. Każdy ciągnie w swoją stronę - komentuje działacz PiS, pytany o Kurskiego i Morawieckiego.
Gdy Jacek Kurski pojawił się na scenie w centrali PiS, wywołał zainteresowanie obecnych na sali dziennikarzy. Zwłaszcza że wielu innych czołowych polityków - na czele z Mateuszem Morawieckim - stało z boku. A Kurski - na środku. Niektórzy twierdzili wręcz, że to znak, że były premier "idzie w odstawkę", a stery w PiS przejmuje osławiony "bulterier".
Tak nie będzie - choć wpływy byłego szefa PiS w partyjnej centrali rosną. Morawiecki o tym wie. Jak słyszymy, celowo nie chciał stanąć obok Kurskiego na scenie podczas wieczoru wyborczego. Nie tylko dlatego, że go nie znosi. Były premier nie chciał znaleźć się z Kurskim na żadnym zdjęciu.
Zobacz także
Morawiecki ma negatywny stosunek do Kurskiego od lat. Zadra dotyczy jeszcze czasów, gdy Kurski był prezesem TVP i atakował w "Wiadomościach" ludzi byłego premiera.
Na mniej oficjalnych imprezach Kurski zresztą często żartował z Morawieckiego. Nawet w jego obecności.
A kilka tygodni temu dawny "bulterier" dostarczył Jarosławowi Kaczyńskiemu raport, w którym uznał Morawieckiego za jednego z głównych winowajców utraty władzy przez PiS w wyborach parlamentarnych.
- Dlatego Kurski uważa dziś, że Morawiecki nie może mieć wpływu na kampanię do Parlamentu Europejskiego. Jacek przekonuje prezesa, że w tych wyborach tylko maksymalna mobilizacja wyborczej bazy może doprowadzić do sukcesu. Czyli: idziemy na ostro, żeby do urn poszli nasi wyborcy. Żadnych umizgów do "normalsów" i mitycznego "centrum". No a Morawiecki uważa odwrotnie - tłumaczy jeden z partyjnych działaczy.
Raport niezgody
Jak pisaliśmy w WP, ludzie z PiS - zwłaszcza ci orientujący się na Morawieckiego - "wyciek" raportu Kurskiego do mediów uznali za poważny błąd. Współpracownicy Kurskiego odkrywają w nim "polityczną rzeźnię" - kulisy działania TVP i przyczyny utraty władzy przez PiS.
Jarosław Kaczyński na spotkaniu z dziennikarzami w marcu potwierdził, że raport został przygotowany przez byłego szefa TVP.
W raporcie czytamy m.in. o tym, że "pomysł na pragmatycznego, technokratycznego premiera był ambitny: Mateusz Morawiecki miał przekonać do nas Unię Europejską, osłonić reformę sądów, pozyskać centrowy elektorat, w szczególności przedsiębiorców, inteligencję, wielkie miasta oraz niektóre media, czyli generalnie poszerzyć elektorat". Ale - jak pisze Kurski - "Morawiecki ciężaru tego wyzwania zwyczajnie nie uniósł".
Kurski wypominał również byłemu premierowi relacje z ludźmi obecnej władzy i taśmy u "Sowy i Przyjaciół".
"Na taśmach Morawiecki posługiwał się dokładnie takim samym językiem i siatką pojęć jak PO, kpił z Polaków, mówiąc o zapier… za miskę ryżu czy kopaniu rowów, szydził ze złamanej ręki Kubicy jako okazji do oszczędności na reklamie, przytakiwał konieczności znalezienia stówki (tysięcy) dla Grada, itd. Brzmiał mentalnie tak jak człowiek tamtej strony. Dla zatarcia tej kompromitacji Morawiecki zaczął przebierać się na siłę w radykała PiS, przez co przestał być kupowany przez elektorat, który miał pozyskać" - pisał były prezes TVP.
Jak stwierdził w raporcie, Morawiecki "stał się obciążeniem, a nie wartością dodaną. Zamiast poszerzać elektorat, zaczął zjadać zasoby PiS". Były premier rządu PiS oskarżany jest również m.in. o decyzje podejmowane na forum UE czy klęskę tzw. Polskiego Ładu.
Po publikacji raportu Mateusz Morawiecki był wściekły. Nie chciał jednak publicznie toczyć wojny z byłym prezesem TVP. Zamiast tego krytykował telewizję za czasów Kurskiego.
- Telewizja publiczna czasów minionych, tego pana poprzedniego prezesa, czy jeszcze poprzedniego prezesa w szczególności. Ta telewizja była tak skoncentrowana na Tusku, że aż po prostu... no nie można było tego oglądać. Ja przynajmniej na pewno nie mogłem tego oglądać - powiedział Morawiecki (który sam większość swoich kampanijnych wystąpień poświęcał Donaldowi Tuskowi).
- Czy jest szansa, że po tym wszystkim panowie Morawiecki z Kurskim sobie wybaczą i zaczną współpracować? - pytamy jednego z polityków PiS. - Nie - odpowiada. - Będą działać równolegle, niezależnie od siebie. A prezes Kaczyński będzie czerpał z wiedzy obu - dodaje nasz rozmówca.
Jak twierdzi: w kampaniach "trzeba grać na różnych fortepianach".
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl