Nieudany zamach na Putina? "Typowe, nikczemne działanie Rosji"
Ukraińcy chcieli, przy pomocy drona kamikadze, przeprowadzić zamach na Władimira Putina - grzmią doniesienia medialne. Sprawa okazuje się nie być czarno-biała. - To nie jest inicjatywa Kijowa. Gra może służyć raczej ekipom na Kremlu - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Waldemar Skrzypczak.
Niemiecki "Bild" twierdzi, że ukraińskie służby specjalne próbowały w niedzielę zbliżyć się do prezydenta Rosji Władimira Putina za pomocą drona kamikaze. Znaleziony pod Moskwą dron nie jest więc, według doniesień medialnych, przypadkowym obiektem.
Ukraiński aktywista Jurij Romanenko, który - jak podaje "Bild" - związany jest z kijowskimi służbami wywiadowczymi, napisał list, w którym wskazał, że to Ukraina jest odpowiedzialna za próbę zamachu.
Czytamy w nim: "W zeszłym tygodniu nasi oficerowie wywiadu otrzymali informację o podróży Putina do parku przemysłowego Rudnevo. W związku z tym wystartował nasz dron kamikaze, który przeleciał przez wszystkie systemy obrony przeciwlotniczej Federacji Rosyjskiej i rozbił się niedaleko wspomnianego obiektu". Romanenko dodał: "Putin, jesteśmy coraz bliżej ciebie".
"Typowe, nikczemne działanie Rosji"
- Nie wierzę w to, że Ukraińcy chcieliby zabić Putina i wziąć na siebie odpowiedzialność za jego śmierć - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Waldemar Skrzypczak. W jego ocenie to nie jest inicjatywa Kijowa. A gra - jak dodaje - może służyć raczej ekipom na Kremlu. - Tego typu gry jednak nigdy nie wyszły poza Plac Czerwony. To dla nich typowe, nikczemne działanie Rosji - ocenia.
Gen. Skrzypczak podkreśla, że Rosja chętnie oskarży wszystkich o wszelkie złe rzeczy na świecie, tylko nie siebie samych.
Maciej Matysiak, pułkownik rezerwy, ekspert fundacji Stratpoints, były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego uważa, że odpowiedź na pytanie, czy Ukraińcy byliby w stanie przeprowadzić zamach na Putina, jest trudna. Dlaczego? - Nie wiemy, na ile Ukraińcy byliby w stanie się wyłamać z amerykańskiego trendu prowadzenia działań. Na ile wywiad ukraiński jest samodzielny, czy może podejmować takie decyzje i czy w ogóle ma takie możliwości - wylicza wojskowy.
"Przedsięwzięcie o dużym poziomie ryzyka"
- Wywiad rosyjski czy radziecki często rozgrywał sprawę konfliktów, chcą obciążyć kogokolwiek innego. To może być więc równie dobrze robota wojsk rosyjskich wymierzona w Ukrainę lub wojny wewnętrzne. Nie można tego wykluczyć. Nie przykładałbym żadnej wagi do prób informacji, dopóki nie będzie niczego skutecznego - dodaje. I podkreśla, że on stawiałby na walki wewnętrzne na Kremlu.
I dodaje, że mówienie o zamachach, tak jak i o chorobach, to wojna informacyjna tego samego typu. Jednak póki co - jak mówi Wirtualnej Polsce dr Michał Marek, autor monografii "Operacja Ukraina" i ekspert w dziedzinie dezinformacji, w przekazach rosyjskich nie ma śladu wzmożonego działania propagandowego w sprawie ewentualnej próby zamachu na rosyjskiego dyktatora.
Pułkownik Matysiak dodaje, że dodatkowym aspektem, na który należy zwrócić uwagę, jest duża niewiadoma dotycząca tego, jak śmierć Putina mogłaby wpłynąć na przebieg walk. - To przedsięwzięcie o dużym poziomie ryzyka. Na małych można wywrzeć zemstę, ale nie w skali takich ludzi jak Putin. Konsekwencje są zbyt daleko idące. Nie wiadomo, czy zmiana byłaby taka, jaką byśmy chcieli uzyskać - wyjaśnia.
"Zachód musi być przygotowany, by odeprzeć takie oskarżenia"
Czy Amerykanie wiedzieliby, gdyby jednak takie plany miałyby mieć miejsce? - Ukraińcy, gdyby mieli taki zamiar, na pewno podzieliliby się informacjami o zamiarze z USA. Wykluczam jednak, by Ukraińcy teraz taką próbę poczynili, więc i o żadnych rozmowach nie może być mowy - ocenia Skrzypczak.
I podkreśla, że istotne jest przygotowanie kampanii informacyjnej na wypadek, gdyby bliscy Putina pozbawili go życia. - Gdyby tak się stało, Rosjanie, za pomocą propagandy, chcieliby skierować podejrzenia na Ukrainę. Zachód musi być przygotowany, by odeprzeć takie oskarżenia. Uważam, że dyplomacja i służby są na to przygotowane - ocenia gen. Skrzypczak.
Przypomnijmy, że w ostatnim czasie w Moskwie i jej okolicach doszło do kilku incydentów z udziałem dronów. Jeden z bezzałogowców spadł w środę na terenie sądu miejskiego w rosyjskiej stolicy. Tego samego dnia mieszkaniec Możajska w obwodzie moskiewskim znalazł maszynę wyposażoną w kamerę. Z kolei w poniedziałek i wtorek w rejonie miasta rozbiło się aż siedem bezzałogowców.
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski