Niespodzianka czekała na stoku. Ukraińska armia dokłada starań, by policzyć rezerwistów
W ogarniętej wojną Ukrainie cały czas trwa mobilizacja do szeregów rezerwy obrony kraju. Mimo obowiązkowej służby wojskowej nie każdy chce walczyć na prawdziwej wojnie. Czasem zaproszenie kandydata do punktu wojskowych uzupełnień wymaga starań i poświęcenia. Jeden z przykładów zaprezentowały ukraińskie media społecznościowe.
12.02.2023 | aktual.: 12.02.2023 19:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Obowiązkowa służba wojskowa w kraju najechanym przez wroga nie każdemu obywatelowi odpowiada. Ale gdy ojczyzna jest w potrzebie, trzeba wykorzystać wszelkie moce.
Ukraiński portal gazeta.ua pokazał, w jakich warunkach przychodzi czasem pracować żandarmom z komendy uzupełnień. Do spotkania z kandydatem do armii, oczekiwanym przez komisję wojskową, doszło na stoku narciarskim w Karpatach, w Sławsku, w zachodniej Ukrainie.
"W Karpatach turystom doręcza się wezwania, wojsko czeka na mężczyzn tuż przy stoku - relacjonują naoczni świadkowie" - napisał portal. Na nagraniu zamieszczonym na kanale Telegram widać cierpliwych żołnierzy z teczką, ofiarnie czekających na stoku w zimowym kurorcie, wśród szusujących po śniegu narciarzy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jest też i kolejna scenka, gdy ten sam wojskowy patrol rozmawia z młodym mężczyzną w kombinezonie i z pełnym narciarskim wyposażeniem. Komentarz z offu nie budzi wątpliwości - mamy do czynienia z trudną konfrontacją, gdy rekreacyjna zimowa beztroska zostaje zakłócona zderzeniem z przykrą rzeczywistością i obowiązkiem.
Niespodzianka czekała na stoku. Ukraińska armia dokłada starań, by policzyć rezerwistów
Jak podaje Polsat News, w ostatnim czasie ukraińscy żandarmi dostarczają zwiększoną liczbę tzw. wezwań mobilizacyjnych. Otrzymują je osoby, które przeszły badania lekarskie i są zdolne do służby wojskowej.
Władze gromadzą dane na temat rezerwowego potencjału. Nie każdy z poborowych i rezerwistów, odwiedzanych przez żandarmerię wojskową, musi przymusowo pomaszerować na front. Komendy weryfikują jedynie dane i szacują perspektywy zasilenia armii.
Zaraz po wybuchu wojny prezydent Wołodymyr Zełenski wydał dekret, na mocy którego mężczyźni w wieku 18-60 lat mają zakaz opuszczania kraju. To znaczy, że wszyscy podlegają powszechnej mobilizacji i ciąży na nich obowiązek obrony kraju w miarę swoich możliwości i przydziału.
Z tego obowiązku zwalnia orzeczenie o niezdolności do służby, praca w innych niż wojsko organach władzy państwowej, utrzymywanie przynajmniej trójki dzieci do 18. roku życia lub samotnie rodzicielstwo czy niepełnosprawność potomka lub podopiecznego. Obowiązek służby nie ciąży też na studentach i doktorantach, stażystach oraz pracownikach naukowych.