Nieprzyjemne przypadki Adama N., czyli jak były minister sam siebie pokonał [OPINIA]
Niekiedy jedna głupia decyzja, połączona z przekonaniem o własnej nieomylności, wywołuje lawinę. Właśnie zasypany nią został Adam Niedzielski, któremu prokuratura postawiła zarzut przekroczenia uprawnień.
29.05.2024 10:35
Zarzut dla Adama Niedzielskiego był dla niemal każdego, kto ma pojęcie o prawie ochrony danych osobowych i obowiązkach z tym związanych spoczywających na funkcjonariuszach publicznych - jak mawiał klasyk - oczywistą oczywistością.
Zobacz także
Trudne do zrozumienia jest natomiast to, że były minister nadal nie dostrzega nic złego w swoim zachowaniu i mówi o spokojnym oczekiwaniu na finał sprawy w sądzie.
"Argument" w sporze
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Część lekarzy twierdziła, że wskutek działań resortu zdrowia, wypisywanie recept jest utrudnione. A w efekcie część pacjentów nie dostaje potrzebnych im medykamentów. I mieli na to szereg dowodów.
Ministerstwo, jak i sam Adam Niedzielski, przekonywało jednak, że system teleinformatyczny działa dobrze, resort postępuje właściwie, a wszelkie kłopoty biorą się z nieznajomości prawa i systemu przez niektórych medyków.
Lekarz z Poznania, Piotr Pisula, skrytykował tę narrację w mediach. Powiedział publicznie, że w szpitalu, w którym pracuje, nie sposób wystawiać recept pacjentom na niektóre typy leków.
Minister zdrowia Adam Niedzielski odpowiedział na Twitterze (obecnie: X): "Lek. Piotr Pisula, szpital miejski w Poznaniu wczoraj w @FaktyTVN 'żadnemu pacjentowi nie dało się wystawić takiej recepty'. Sprawdziliśmy. Lekarz wystawił wczoraj na siebie receptę na lek z grupy psychotropowych i przeciwbólowych. Takie to FAKTY. Jakie kłamstwa czekają nas dziś".
Piotr Pisula, po opublikowaniu tweeta przez ministra przyznał, że faktycznie potrzebuje leków przeciwbólowych w związku z jego sytuacją zdrowotną. I zarzucił Niedzielskiemu, że ten wykorzystał dane z systemu, aby zdyskredytować jego opinię.
Nieomylny minister
Fakt jest taki, że Adam Niedzielski, w ferworze gorącego sporu, ujawnił dane wrażliwe o obywatelu. Nie ma znaczenia to, że tym obywatelem jest lekarz. Niedzielski, jako minister, nie miał prawa wykorzystywać swojej pozycji do tego, aby te dane pozyskać. Nie miał też, rzecz jasna, prawa ich opublikować. Nie to jest jednak najgorsze we wszystkim, co zrobił.
Jakkolwiek trudno uznać mnie za osobę, która byłaby Niedzielskiemu jako ministrowi zdrowia przychylna (uważam, że popełnił wiele błędów i atakował wszystkich, którzy mu je wytykali), to nie widziałbym aż tak wielkiego problemu (co nie znaczy, że nie widziałbym problemu w ogóle) w niezgodnym z prawem działaniem byłego ministra, gdyby od razu właściwie zareagował.
Zobacz także
Gdyby Adam Niedzielski niezwłocznie przeprosił Piotra Pisulę, przyznał, że go poniosło, że zrobił coś, czego robić w żadnym razie nie powinien – oceniałbym jego zachowanie jako skrajnie złe, ale widziałbym światełko w tunelu. A tak mogliśmy wszyscy dostrzec jedynie nadjeżdżający pociąg.
Jak rzadko kiedy, stało się bowiem tak, że Adam Niedzielski poniósł bardzo dotkliwe konsekwencje swojego działania. Stracił stanowisko ministra zdrowia tuż przed końcem kadencji – gdy ministrów już żadna władza nie wymienia. Stracił szanse na mandat parlamentarny. Gdyby nie sytuacja z opublikowaniem danych wrażliwych Piotra Pisuli, dziś Niedzielski zapewne zasiadałby w sejmowych ławach i opowiadał w mediach o tym, jak to rząd Tuska źle sobie radzi z systemem ochrony zdrowia, a jak świetnie było za rządu Prawa i Sprawiedliwości.
Nieprawidłowości dostrzegł Urząd Ochrony Danych Osobowych – tyle że karę nałożył na ministra (urząd), a nie na konkretną osobę. Wreszcie: Niedzielski usłyszał zarzuty karne, grozi mu wyrok skazujący, do trzech lat pozbawienia wolności. Piotr Pisula zaś, który do dziś przez byłego ministra nie został przeproszony, będzie domagał się skruchy w postępowaniu cywilnym. Wydaje mi się, że znacznej części tych konsekwencji, jeśli nawet nie wszystkich, były minister zdrowia uniknąłby, gdyby od razu zareagował właściwie, a nie szedł w zaparte.
Kiedyś, gdy Adam Niedzielski zostawał ministrem zdrowia, napisałem, że to może być dobry wybór. Przychodził doświadczony urzędnik, powiązany politycznie, ale jednak nie polityk z krwi i kości, niezły menedżer.
Moja ówczesna opinia była jedną z najgorszych, jakie w ostatnich latach wygłosiłem. Polityka Adama Niedzielskiego przeżarła i wypluła. Trzeba jednak przyznać, że sam bardzo w tym pomógł. I, znając jego podejście, do dziś jest przekonany, że wszystko robił świetnie, tylko cały zły świat stanął przeciwko niemu.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski