Zaskakująca decyzja podwładnych Hołowni. Sejm utrudnia śledztwo ws. Mejzy

Śledztwo w sprawie nieprawidłowości w oświadczeniu majątkowym posła PiS Łukasza Mejzy utknęło z nieoczekiwanego powodu. Dyrektor generalny gabinetu marszałka Sejmu stwierdził, że prokuratura może zniszczyć albo zgubić dokumenty dotyczące posła i odmówił ich wydania. Śledczy muszą wstrzymać się z niektórymi czynnościami, a sprawę ma rozstrzygnąć sąd.

Łukasz Mejza w Sejmie
Łukasz Mejza w Sejmie
Źródło zdjęć: © East News | Wojciech Strozyk/REPORTER
Patryk SłowikSzymon Jadczak

27.05.2024 12:16

Śledztwo Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze rozpoczęło się po artykule Wirtualnej Polski z grudnia 2023 roku. Ujawniliśmy wtedy, że poseł Łukasz Mejza nie umieścił w oświadczeniu majątkowym złożonym na początku nowej kadencji Sejmu nieruchomości, która według ksiąg wieczystych należy do niego.

Poseł PiS zrobił to dopiero po pytaniach od Wirtualnej Polski. Złożył korektę oświadczenia i dopisał, że jest właścicielem mieszkania o wielkości 59 metrów kwadratowych w Zielonej Górze.

Po opublikowaniu artykułu otrzymaliśmy anonimową wiadomość. Nadawca zasugerował, aby dokładnie zbadać dachy budynków na osiedlu, gdzie mieszka poseł. Spośród pięciu bloków tylko jeden miał okna wychodzące na dach. To właśnie w tym bloku, na ostatnim piętrze, mieszka poseł Mejza.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Według naszego informatora, mieszkanie Mejzy różniło się od innych lokali na osiedlu. Oprócz kuchni i dwóch pokoi posiadało jeszcze schody prowadzące na poddasze, gdzie znajdowało się zaadaptowane przez posła pomieszczenie.

Mejza nabył mieszkanie w Zielonej Górze w 2018 roku od firmy PBS Szymanowscy i Wspólnicy. Jednym ze wspólników był Daniel Szymanowski. Mejzę i Szymanowskiego łączyły interesy. Po pierwsze, żona Szymanowskiego była wspólniczką posła w biznesie związanym ze sprzedażą maseczek. Po drugie, Szymanowski i Mejza byli wspólnikami w firmie Vinci Sport. W grudniu 2023 roku Daniel Szymanowski został nieprawomocnie skazany za przywłaszczenie 420 tys. zł z innej spółki zajmującej się budownictwem.

Jak pisaliśmy w 2021 roku, w tekstach o interesach Mejzy, były wspólnik Szymanowskiego, a obecnie likwidator spółki PBS Szymanowscy i Wspólnicy Tomasz Siemiński ujawnił, że jego firma zapłaciła za wykończenie mieszkania Mejzy 50 tys. zł i podarowała mu za złotówkę miejsce postojowe warte 10 tys. zł. W żadnym oświadczeniu majątkowym Mejza nie wpisał tych korzyści.

Policja przeszukała mieszkanie Mejzy

Ale żeby prowadzić kolejne czynności w tym wątku, śledczy wystąpili do Kancelarii Sejmu o oryginały dokumentów dotyczących Mejzy. To o tyle istotne dla sprawy, że korekta oświadczenia złożona przez posła PiS wpłynęła do Sejmu dzień po tym, jak wysłaliśmy do niego pytania, ale dokument jest datowany na kilka dni wcześniej. Śledczy chcą sprawdzić m.in., czy w tym przypadku nie doszło do antydatowania dokumentów. A także porównać z oświadczeniami z poprzednich lat, gdzie Mejza nie wykazywał poddasza. W tym celu oświadczenia Mejzy miałby zbadać biegły z zakresu badania pisma ręcznego.

"W ocenie prokuratury oświadczenia o stanie majątkowym to rzeczy mogące stanowić dowód w sprawie, stąd pozyskanie ich w oryginalne jest niezbędne, również biorąc pod uwagę okres przechowywania tego typu dokumentów" - informuje nas rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Ewa Antonowicz. Według ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora oświadczenie o stanie majątkowym przechowuje się przez sześć lat.

Ale - jak dowiadujemy się w Prokuraturze Okręgowej w Zielonej Górze - śledczy muszą wstrzymać czynności w tym wątku sprawy, bo Kancelaria Sejmu odmówiła wydania oryginałów dokumentów. Pismo z prośbą o oświadczenia Mejzy wpłynęły do Sejmu w marcu. Stanisław Zakroczymski, dyrektor generalny kierujący gabinetem marszałka Sejmu, najpierw wysłał do Zielonej Góry kopie dokumentów.

W odpowiedzi prokurator wydał postanowienie o żądaniu wydania oryginałów oświadczeń, na które zażalenie złożył pełnomocnik Kancelarii Sejmu. Uzasadnienie tej decyzji może zdumiewać. Jak przekazała nam Antonowicz, Sejm obawia się, że może dojść do utraty lub uszkodzenia oryginałów dokumentów. Zażaleniem ma się zająć Sąd Rejonowy w Zielonej Górze.

Dyrektor twierdzi, że nie wiedział

Zakroczymski w rozmowie z Wirtualną Polską stwierdza, że Kancelaria Sejmu wydała prokuraturze kopie dokumentów poświadczone za zgodność z oryginałem. Gdy uświadamiamy mu, że biegły nie jest w stanie ocenić dokumentu na podstawie kopii, Zakroczymski stwierdza, że w postanowieniu prokuratorskim nie było podanych wystarczających argumentów. Kilka razy podkreśla, że prokurator nie napisał, do czego potrzebuje oświadczeń Mejzy.

Taka argumentacja budzi zdziwienie prawników. - Prokurator nie musi się szczegółowo tłumaczyć, w jakim celu chce zabezpieczyć dane dokumenty. Zresztą w pewnych okolicznościach ujawnienie takich informacji mogłoby wręcz naruszyć tajemnicę śledztwa - mówi adwokat Radosław Płonka, wspólnik w kancelarii Płonka Ozga Sokolnicki.

Zakroczymski twierdzi w rozmowie z WP, że postąpił zgodnie z rekomendacją służb prawnych Sejmu, a Kancelaria Sejmu jest odpowiedzialna za powierzone jej dokumenty. Dodaje, że jeśli sąd oddali zażalenie Kancelarii, dokumenty zostaną wydane śledczym. Podkreśla też, że decyzja nie ma żadnych podtekstów politycznych.

Efekt: niepotrzebne wydłużenie śledztwa

Tłumaczenia sejmowego nie przekonuje prawników. - Idzie w eter niechlubny przykład, jak sobie radzić z organami ścigania i przedłużać postępowanie. Gdyby mój klient w ten sposób odpowiedział prokuraturze, następnego dnia miałby pewnie u siebie przeszukanie - stwierdza adwokat Płonka.

- Źle się dzieje, że organy państwa tej rangi nie współpracują należycie z organami ścigania, do czego mają prawny obowiązek. Kodeks postępowania karnego m.in. w art. 15 paragraf 2 wyraźnie wskazuje, że każdy organ na żądanie prokuratury ma obowiązek udzielać informacji, współpracować i przesyłać dokumenty. Wyjątkiem są tu m.in. sprawy objęte tajemnicą państwa - dodaje mecenas Płonka.

Adwokat dodaje: - Wskazywanie, że może dojść do zniszczenia dokumentu… Bądźmy poważni. Przecież to jest przekazanie dokumentu do organu państwa, który ściga przestępstwa. Efekt takiego postępowania będzie natomiast taki, że zanim sąd rozstrzygnie zażalenie, to wydłuży śledztwo na pewno o parę tygodni - podsumowuje adwokat Płonka.

Śledczy zapewniają, że oprócz wątku wstrzymanego przez Kancelarię Sejmu, w sprawie Mejzy "trwają intensywne czynności procesowe", a sprawa "nie jest ograniczona tylko do korekty zapisu dotyczącego mieszkania należącego do posła, a obejmuje wszystkie okoliczności ujawnione w toku prowadzonych czynności śledczych".

Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Współpraca Szymon Jadczak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
łukasz mejzasejmprokuratura
Zobacz także
Komentarze (714)