"Skrajna eskalacja". Mówi o poważnych wydarzeniach na wschodzie
Środa to 357. dzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę. - Straty rosyjskiego okupanta są obecnie największe od początku inwazji na pełną skalę, a priorytetem dla wroga pozostaje dotarcie do granic administracyjnych obwodów donieckiego i ługańskiego - powiedział przedstawiciel Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy Andrij Jusow. Dodał, że właśnie teraz obserwujemy "skrajną eskalację". - Trwają desperackie próby zajęcia Donbasu do końca marca. Takie były polecenia Putina dla Gierasimowa, ale te daty nic nie znaczą. Rosjanie nie odniosą sukcesu. Ukraiński Donbas trzyma się, tak jak trzyma się Bachmut - powiedział.
- Jewgienij Prigożyn, założyciel terrorystycznej grupy Wagnera, przyznał wprost, że dostawy zachodniego sprzętu do Ukrainy utrudnią szturm na Bachmut. - Myślę, że stanie się to w marcu lub kwietniu, chociaż bardzo trudno zgadnąć. Teraz otrzymują nowe rodzaje broni. Zniszczymy te Leopardy w stu procentach, wymyślimy, jak je wszystkie spalić - powiedział Prigożyn.
- Sekretarz obrony USA Lloyd Austin spotkał się w środę z ministrami obrony państw NATO. Po zakończeniu rozmów stwierdził, że Ukraina ma "naprawdę duże szanse" na przejęcie inicjatywy na polu bitwy.
- Nie będzie mediów z "nieprzyjaznych krajów". Będą za to czołowi politycy, propagandyści i uczestnicy "specjalnej operacji wojskowej". 21 lutego w samo południe Władimir Putin ma wygłosić orędzie do Zgromadzenia Federalnego - czyli do Dumy Państwowej i Rady Federacji.
- Joe Biden wygłosi przemówienie we wtorek, 21 lutego, o 17.30. - Będzie to przemówienie do narodu polskiego. Wszyscy są zaproszeni. Będzie miało to miejsce w Arkadach Kubickiego, w ogrodach Zamku Królewskiego w Warszawie - powiedział w TVN24 ambasador USA w Polsce Mark Brzeziński.
- Szef NATO przyznał, po szczycie Sojuszu w Brukseli, że członkowie organizacji zwiększają produkcję amunicji, by móc wesprzeć Ukrainę. Jens Stoltenberg podkreślał, że dotychczas zadeklarowały to między innymi Stany Zjednoczone i Francja.
Dziękujemy, że dziś byliście z nami. Zapraszamy do śledzenia relacji na żywo z kolejnego dnia wojny w Ukrainie.
W niektórych oddziałach rosyjskiej najemniczej grupy Wagnera straty w Ukrainie sięgają 80 proc. - poinformowała rzeczniczka Sił Obrony na południu Ukrainy Natalia Humeniuk. Dodała, że ewakuacja zabitych i rannych jest ograniczona albo nie jest wcale prowadzona.
Do ok. 7 godzin zwiększył się w środę wieczorem czas oczekiwania na wyjazd z Polski na Białoruś przez przejście w Koroszczynie (Lubelskie). W kolejce stoi 200 ciężarówek – poinformował PAP rzecznik Izby Administracji Skarbowej w Lublinie Michał Deruś. Rano odprawy odbywały się na bieżąco.
W niektórych oddziałach rosyjskiej najemniczej grupy Wagnera straty w Ukrainie sięgają 80 procent - poinformowała w środę rzeczniczka Sił Obrony na południu Ukrainy Natalia Humeniuk. Dodała, że ewakuacja zabitych i rannych jest ograniczona albo nie jest wcale prowadzona.
Po zakończeniu wizyty w Polsce przez prezydenta USA Joe Bidena wybieram się z wizytą do Stanów Zjednoczonych, przede wszystkim do Rady Bezpieczeństwa ONZ - przekazał szef MSZ Zbigniew Rau. Jak poinformował, został zaproszony do zabrania głosu jako przedstawiciel kraju szczególnie wspierającego Ukrainę.
Osiedle zostało ostrzelane w środę około godz. 10 rano. Agencja Interfax-Ukraina napisała, że blok zaatakowano z systemu artylerii rakietowej typu Smiercz.
Według ostatecznych danych w ostrzale zginęły trzy osoby, a 11 zostało rannych.
Nie ma ani jednego dnia, by Rosjanie nie dokonali zbrodni wojennej na naszej ziemi - oświadczył Kyryłenko.
Trzy osoby zginęły, a 11 zostało rannych w rosyjskim ostrzale bloku mieszkalnego w Pokrowsku na wschodzie Ukrainy - poinformował w środę wieczorem szef władz obwodu donieckiego Pawło Kyryłenko.
Gubernator napisał w komunikatorze Telegram, że operacja ratunkowa w Pokrowsku na miejscu zniszczonego budynku została zakończona. Rosyjski ostrzał uszkodził cztery bloki mieszkalne i szkołę.
IISS szacuje, że liczba rosyjskich czołgów będących w stanie gotowości bojowej, czyli bez tych w magazynach, spadła z ok. 3800 do ok. 2350, czyli o 38 proc., przy czym szczególnie dotkliwe straty dotyczą czołgów T-72B3 i T-72B3M, będących zmodernizowaną wersją T-72. W tym przypadku straty oceniane są na nawet 50 proc. przedwojennego stanu posiadania Rosji.
Według ocen IISS Ukraina straciła nie więcej niż 700 czołgów, ale liczba czołgów, które są w jej posiadaniu, zwiększyła się - z 858 do 953, co wynika z tego, że około 500 czołgów zdobyła na polu bitwy od wojsk rosyjskich, a ponadto otrzymała znaczącą liczbę starych sowieckich czołgów od Polski, Czech i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
Nadal jednak, jak wskazano, Rosja ma ponad dwukrotnie większą liczbę czołgów, przy czym ta różnica nie uwzględnia starych czołgów znajdujących się w rosyjskich magazynach, których liczbę ocenia się obecnie na 5000.
W ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy wojny na Ukrainie Rosja straciła prawie 40 proc. posiadanej przed inwazją floty czołgów, przy czym w przypadku tych bardziej zaawansowanych ten odsetek sięga 50 proc. - ocenił w środę Międzynarodowy Instytut Studiów Strategicznych (IISS).
Szacunki te londyński think-tank przedstawił w "The Military Balance 2023", dorocznej analizie militarnego układu sił na świecie i wydatków na zbrojenia.
Jak wskazano, w efekcie strat i niewystarczającego tempa produkcji Rosja zmuszona jest coraz częściej sięgać do magazynów po stare, pochodzące jeszcze z czasów zimnej wojny czołgi. Tymczasem Ukraina wprawdzie też straciła spory odsetek czołgów, ale dzięki otrzymanym od sojuszników i zdobytym w walce łączna liczba posiadanych przez nią czołgów jest obecnie nawet większa niż przed rosyjską napaścią.
Humeniuk poinformowała, że tylko jeden ośrodek szkoleniowy w obwodzie rostowskim każdego tygodnia wysyła na wojnę ok. 500 zmobilizowanych Rosjan. Większość z nich przechodzi przyspieszone szkolenie trwające od 14 do 21 dni.
Tacy zmobilizowani, nie chcąc trafić do "oddziałów samobójców", umyślnie psują sprzęt bojowy, przeważnie silniki; zepsuty sprzęt wraca do baz remontowych.
Jak dodała, w niektórych rosyjskich szturmowych oddziałach Grupy Wagnera i jednostkach 2. Korpusu Armijnego straty osobowe sięgają 80 proc. Ewakuacja zabitych i rannych jest ograniczona albo nie jest wcale prowadzona - wskazała rzeczniczka.
"W rezultacie wśród składu osobowego rosyjskich wojsk okupacyjnych na tymczasowo okupowanym terytorium Ukrainy obserwowany jest znaczny spadek poziomu zaufania do decyzji dowództwa w sprawie prowadzenia działań bojowych" - kontynuowała Humeniuk.
Wskazała, że "coraz więcej rosyjskich wojskowych zdaje sobie sprawę, że ich dowódcy nieodpowiednio oceniają sytuację na polu walki, o czym świadczy intensywne zastosowanie tzw. oddziałów samobójców, czyli jednostek składających się z niewystarczająco przygotowanych zmobilizowanych, którzy codziennie doznają dużych strat bojowych i sanitarnych".
W niektórych oddziałach rosyjskiej najemniczej Grupy Wagnera straty na Ukrainie sięgają 80 procent - poinformowała w środę rzeczniczka Sił Obrony na południu Ukrainy Natalia Humeniuk.
"Tak, jest naszym ciężko. Sami widzicie, jaką wojnę prowadzi Rosja. Ale nasi wojskowi nie pozwalają wrogowi na osiągnięcie wyznaczonych celów i powodują (w ich szeregach) bardzo poważne straty" - napisała Humeniuk na komunikatorze Telegram.
We wtorek o godz. 17.30 w Arkadach Kubickiego prezydent USA Joe Biden wygłosi przemówienie do narodu polskiego - poinformował ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski.
Według Jusowa sytuacja w Donbasie jest obecnie priorytetem dla okupantów, choć "aktywacja sił wroga jest możliwa w innych rejonach frontu i to pomimo znacznych strat wojsk rosyjskich w sprzęcie i sile roboczej".
- Pomimo tego, że nie jest to już druga armia świata, wróg dysponuje sporym zapasem mobilizacyjnym... Owszem, często są słabo uzbrojeni i słabo wyszkoleni, ale jest ich dużo. Ale to nie powstrzymuje ukraińskich sił obronnych, istnieją odpowiednie plany i mechanizmy reagowania na wszystkie wyzwania - podkreślił.
- Straty rosyjskiego okupanta są obecnie największe od początku inwazji na pełną skalę, a priorytetem dla wroga pozostaje dotarcie do granic administracyjnych obwodów donieckiego i ługańskiego - powiedział przedstawiciel Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy Andrij Jusow.
- Obecnie obserwujemy skrajną eskalację, poważne wydarzenia na wschodzie, oczywiście w okolicach Bachmutu, w innych kierunkach, Wuhłedarze. Właściwie nic się nie zmieniło. Trwają desperackie próby zajęcia ukraińskiego Donbasu do końca marca. Takie były polecenia Putina dla Gierasimowa, ale te daty nic nie znaczą. Rosjanie nie odniosą sukcesu. Ukraiński Donbas trzyma się, tak jak trzyma się Bachmut - powiedział.
Osoby o nieokreślonym obywatelstwie to w Estonii przede wszystkim rosyjskojęzyczni mieszkańcy, których przodkowie bądź oni sami przybyli do kraju w czasie, gdy był on częścią Związku Radzieckiego i którzy nigdy nie otrzymali obywatelstwa Estonii, ani żadnego innego państwa.
"Na podstawie ustawy o cudzoziemcach zezwolenie na pobyt może zostać cofnięte, jeżeli dana osoba stwarza zagrożenie dla porządku publicznego i bezpieczeństwa narodowego. Nieposiadający określonego obywatelstwa Czaulin opuścił Estonię we wtorek wieczorem" - poinformowało KAPO. Biuro nie podało, do jakiego kraju skierowano mężczyznę, jednak on sam przyznał w rozmowie z rosyjskojęzycznym portalem telewizji ERR, że znajduje się w Rosji.
Czaulin kierował działaniami organizacji Nieśmiertelny Pułk, znanej w Estonii z organizacji corocznej "parady zwycięstwa" 9 maja - dnia, w którym w Rosji świętuje się zakończenie II wojny światowej. Mężczyzna swoją aktywność w Estonii rozpoczął w 2006 roku. "Jako narzędzie Kremla wzniecał nienawiść i podziały" - uzasadniło swą decyzję KAPO.
Za wieloletnie szerzenie w Estonii rosyjskiej propagandy pozbawiono statusu rezydenta Siergieja Czaulina, osobę o nieokreślonym obywatelstwie. Mężczyzna działając pod przykrywką ruchu antyfaszystowskiego szerzył nienawiść i politykę polaryzacji zgodnie z instrukcjami Kremla - oświadczyło w środę estońskie Biuro Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KAPO).
W piątek w południe zawieszono do odwołania ruch na polsko-białoruskim drogowym przejściu granicznym w Bobrownikach (Podlaskie). To efekt ogłoszonej w czwartek decyzji szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego podjętej – jak oświadczył minister – "z uwagi na ważny interes bezpieczeństwa państwa".
Jedynym działającym przejściem z Białorusią dla ruchu towarowego jest obecnie przejście Kukuryki - Kozłowicze, a dla ruchu osobowego przejście Terespol - Brześć. Odprawy tirów odbywają się na terminalu w Koroszczynie.
Źródła: WP, PAP, pravda.com.ua, reuters.com, cnn.com, tass.ru, ria.ru, unian.ua, ukrinform.ua