Nieparlamentarny gest Joanny Lichockiej. "Po co ona zrobiła, ta nasza?"
W programie WP #Newsroom publicyści ocenili szeroko komentowany gest Joanny Lichockiej w Sejmie. Posłanka pokazała środkowy palec. Joanna Miziołek z "Wprost" rozmawiała z sympatykami PiS po konwencji Andrzeja Dudy, którzy mieli mówić: "Po co ona to zrobiła, ta nasza?". - Takich gestów nie wypada wykonywać. Nikt nie odebrał tego jako drapanie się pod nosem. Takie tłumaczenie posłanki to robienie z ludzi głupich - zaznaczyła Miziołek. Agaton Koziński z "Polska The Times" i WP podkreślił, że Lichocka "pogrążyła cały obóz", "może mocno ciążyć Dudzie w kampanii".
Jak zaszkodzi, jak mocno zaszkodzi… Rozwiń
Transkrypcja:
Jak zaszkodzi, jak mocno zaszkodzi gest Joanny Lichockiej w kampanii pana prezydenta?
Kiedy my tam wyszliśmy już po tej konwencji do właśnie tych działaczy, czy tam sympatyków Prawa i Sprawiedliwości, którzy tam byli przywiezieni.
To oni sami z siebie rozmawiając z nami, mówili: ale po co ona to zrobiła, ta nasza. To było takie niepotrzebne. Czyli są pretensje w PiS-ie do niej? Oczywiście, że tak.
Bo jednak w takim rozumieniu też trochę starszych ludzi jest to, że nie wypadają takie gesty po prostu.
A bardzo dużo wyborców Prawa i Sprawiedliwości to są jednak ludzie starsi. Ale czyli nikt nie odebrał tego, jako drapanie się pod okiem? Mówiąc wprost.
Nie no, oczywiście, że nie. Gest był jednoznaczny. Ale to jest robienie, przepraszam, że powiem no, ale z ludzi głupich.
To znaczy ma posłanka Lichocka świadomość tego, jaki gest wykonała. I zrobiła to jeszcze w taki kobiecy - dosyć, no - dziwny sposób.
Znaczy pokazując, że niby się właśnie tutaj drapie pod okiem. I to wywołuje właśnie, takich kolejnych gestów.
No ja usłyszałem właśnie, że ona przez te reakcje - na przykład - dostała zakaz uczestniczenia w konwencji Prawa i Sprawiedliwości.
Bo gdyby ona przeprosiła kilka godzin po tym, co zrobiła rano, to by nie było sprawy.
Nie, pogrążyła absolutnie - pogrążyła cały swój obóz i to może bardzo mocno ciążyć prezydentowi Dudzie w kampanii. Właśnie przez to, że to jest wizerunkowo tak jednoznaczne.
To zdjęcie można rozsyłać, w najróżniejsze sposoby przerabiać, to może być wiralnie wykorzystywane w internecie.
Wizerunkowo jest to zabójcze. Aczkolwiek, znaczy przesadziłem ze słowem zabójczy.
Jednak to nie są czasy sprzed kilku lat, gdy tego typu sytuacja byłaby zero-jedynkowa.
Jednak wyborcy pamiętają, co zrobił Stefan Niesiołowski, to co zrobił Janusz Palikot. Pamiętają, co się działo pod krzyżem w 2010 roku na Krakowskim Przedmieściu.
Tam się działy rzeczy absolutnie haniebne, które były akceptowane. Co najmniej tolerowane przez obecną opozycję, ówczesny obóz władzy.
Także, jeżeli teraz oni zaczną tym bardzo ostro grać, to usłyszą, że są zwyczajnie hipokrytami. I to będzie niestety prawda, bo polityka poszła niestety bardzo blisko obłudy.