Niemiecki dziennikarz apeluje do rodaków: zostawmy Polaków w spokoju
"W Polsce istnieje tradycja antysemityzmu, jednak Niemcy nie powinni pouczać Polaków, ani prawić im morałów, lecz powinni poznać lepiej polską historię" - pisze komentator dziennika "Die Welt" Henryk Broder. Zachęca też Niemców, aby zajęli się swoimi sprawami.
Nawiązując do sporu o słowa premiera Morawieckiego o "żydowskich sprawcach", Broder zaznacza, że jego rodzice należeli do około 10 proc. polskich Żydów, którzy przeżyli Holokaust. Przywołując wspomnienia swojej matki z obozu w Płaszowie, zwraca uwagę na naganne zachowanie części żydowskich policjantów, z których szczególnie jeden był "psychopatą znajdującym przyjemność w maltretowaniu więźniów”. Po wojnie polski sąd skazał go na karę śmierci.
"Sprawcy oferują swoim ofiarom miejsce w systemie, a ofiary przyjmują tę ofertę, ponieważ wydaje się ona być gwarancją przeżycia - złudną, ale jakby było lepszą niż śmierć w daremnym oporze" - tłumaczy Broder, zaznaczając, że na tych zasadach funkcjonuje każdy system terroru, "od SS do IS".
Wracają jeszcze raz do słów Morawieckiego z Monachium, Broder pisze, że są one "tak słuszne, jak twierdzenie, że zgwałcona kobieta uczestniczyła w gwałcie".
"Żydowscy kolaboranci nie byli sprawcami"
"Nie oznacza to, że stała się przez to 'sprawczynią'. To samo dotyczy żydowskich kapo i kolaborantów w systemie władzy III Rzeszy" - zastrzega publicysta. Jak zaznacza, dyskusję na ten temat można by w tym miejscu zakończyć, gdyby nie "coś nieprzyjemnego, czy wręcz obrzydliwego".
"W procesie stawania się ponownie dobrymi ludźmi Niemcy - celowo używając liczby mnogiej - nabyli najwidoczniej licencję do pouczania innych narodów i do prawienia im morałów" - stwierdza Broder.
Zobacz także: "Czy premier powinien przeprosić? Jacek Żakowski: on się za wolno uczy
Niemcy chcą pouczać innych
Niemcy - kontynuuje publicysta - uważają, że ich "prawem i obowiązkiem jest zwracanie innym uwagi, że postępują źle i mówienie im, jak powinni postępować". W przypadku Polaków chodzi o przyjmowanie uchodźców przydzielonych im przez Brukselę. "Chcemy nie tylko eksportować na cały świat nasze samochody i czołgi, lecz także naszą kulturę powitania (migrantów - przy. red.)" - pisze niemiecki dziennikarz.
Zwraca też uwagę, że Niemcy "importują agresywny antysemityzm", co powoduje, że poruszanie się przez Żydów po pewnych dzielnicach z kipą na głowie staje się coraz bardziej ryzykowne, a równocześnie "uświadamiamy Polakom ich antysemityzm i wzywamy ich do rozliczenia się z historycznym dziedzictwem".
"Antysemicka tradycja w Polsce"
Broder przyznaje, że w Polsce istnieje "długa tradycja antysemityzmu", negowana aż do końca istnienia "Polski Ludowej". Od tego czasu "trochę jednak zrobiono", a antysemityzm, zarówno historyczny, jak i współczesny "przestał być tematem tabu" - ocenia publicysta. "A gdy polski premier mówi bzdury, Polacy nie czekają, aż zagranica zwróci im na to uwagę, lecz sami biorą w obroty swojego szefa rządu" - zaznacza.
Broder wytyka Niemcom "zadziwiający brak podstawowej wiedzy o Polsce". "Niemcy nie wiedzą, ilu Polaków stawiających opór, czy też pomagających Żydom zginęło podczas nazistowskiej okupacji" - ubolewa. Zaleca Niemcom, by odwiedzając Polskę zwrócili uwagę na liczne tablice na domach upamiętniające ofiary wojny.
Polska trauma
"Polacy znajdują się pod wpływem silnej traumy" - uważa autor komentarza w "Die Welt". "Z tego powodu mają poczucie własnej bezsiły, niezależnie od tego, czy należą do NATO, czy Układu Warszawskiego. Dlatego tak mocno podkreślają znaczenie narodowej suwerenności" - tłumaczy.
"Jeżeli Polacy uchwalają ustawę, która wydaje się nam głupia, to jest to ich, a nie nasza sprawa. Zostawmy Polaków w spokoju. Mamy wystarczająco dużo własnych głupot, o które powinniśmy się zatroszczyć" - kończy Broder.
Jacek Lepiarz, Berlin