Najwyższy rangą urzędnik PE odchodzi. "Tajne rozmowy"
"Parlament Europejski prawi kazania o moralności, ale poszukując nowego sekretarza generalnego prezentuje się od tygodni z jak najgorszej strony. Targowanie się o stołki może zaszkodzić całej Unii Europejskiej" - donosi "Sueddeutsche Zeitung".
"Ponad 700 europarlamentarzystów (tworzących Parlament Europejski - red.) chętnie występuje w roli strażników europejskich wartości, którzy działają zgodnie z wysokimi moralnymi kryteriami, dystansując się od Rady Europejskiej, 27 krajów oraz Komisji Europejskiej, rzekomo idących na zgniłe kompromisy" - pisze Josef Kelnberger w czwartkowym wydaniu "Sueddeutsche Zeitung".
"Czy to możliwe, pyta autor, że tam także dochodzi do targów o stanowiska, ustaleń w zaciszu gabinetów i tajnych rozmów w Parlamencie?". "Jesteśmy jeszcze gorsi niż inni" - cytuje anonimowego urzędnika PE dziennikarz "SZ".
Poszukiwany nowy sekretarz generalny PE
Jak wyjaśnia publicysta, przedmiotem krytyki jest sposób poszukiwania następcy Klausa Welle, niemieckiego chadeka, który z powodów osobistych odchodzi z końcem tego roku ze stanowiska sekretarza generalnego PE. Jest to najwyższy rangą urzędnik PE.
Przewodniczący frakcji Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber chce zachować wpływowe stanowisko dla przedstawiciela chrześcijańskich demokratów. Jego kandydatem jest Włoch Alessandro Chiocchetti, obecny szef gabinetu przewodniczącej PE Roberty Metsoli.
"Sekretarz generalny jest panem rocznego budżetu w wysokości 2 mld euro i ma duży wpływ na polityczną agendę PE" - czytamy w "SZ".
Grupa Lewicy w PE zasygnalizowała swoją zgodę, ponieważ w Parlamencie powstanie nowa dyrekcja generalna, której kierownictwo ma objąć jej przedstawiciel. Zgodę mieli wyrazić także frakcja liberałów (Odnówmy Europę - red.), której liderem jest eurodeputowany z Francji (Stéphane Séjourné - red.), ale pod warunkiem wzmocnienia obecności PE w Strasburgu poprzez zakup nowego budynku.
Kto da więcej?
Obie frakcje zdementowały te pogłoski, ale fińska europosłanka Zielonych Heidi Hautala potwierdziła je w liście otwartym do przewodniczącej PE Roberty Metsoli, apelując o ponowne przemyślenie całego pakietu. Jako wiceszefowa PE, Heidi Hautala, ma wgląd w wewnętrzne dyskusje w administracji parlamentu. Europosłanka ostrzegła przed skutkami nominacji, która może wywołać powszechne oburzenie.
Włoch Alessandro Chiocchetti nie posiada zdaniem krytyków wymaganego doświadczenia i kompetencji, a dodatkowym obciążeniem jest jego bliskość wobec kierowanej przez Berlusconiego partii Forza Italia. Tworzenie nowej dyrekcji generalnej, mającej zajmować się "parlamentarnymi partnerstwami demokratycznymi", jest wobec istnienia dwunastu dyrekcji niepotrzebnym "rozdęciem aparatu urzędniczego".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Sojusz PiS z Orbanem i konflikt z UE. "To jest zdrada stanu"
Wątpliwa jest również korzyść z nowego budynku w Strasburgu. Europosłowie krytykują "cyrk wędrowny", czyli obowiązkową pięciodniową sesję w Strasburgu raz w miesiącu, która kosztuje rocznie 100 mln euro - wylicza słabe punkty nieformalnego porozumienia Josef Kelnberger.
Macron chce dowartościować Strasburg
Od wybuchu pandemii eurodeputowani polubili pracę w domu. Prezydent Francji Emmanuel Macron musiał wobec tego wywrzeć presję na PE i na swoich partyjnych przyjaciół, aby skłonić europosłów do częstszej obecności na terytorium Francji. "Dodatkowy budynek w Strasburgu? Nikt tego nie potrzebuje - odpowiadają przedstawiciele administracji parlamentarnej" - czytamy w "SZ".
"Roberta Metsola musi jesienią podjąć decyzję. Jeżeli nominacja najważniejszego urzędnika parlamentu zostałaby zdominowana przez polityczne kalkulacje, mogłoby to osłabić pozycję PE w negocjacjach budżetowych" - ostrzega autor.
"Unii Europejskiej grozi kryzys gospodarczy. Katastrofą w tej sytuacji byłoby potwierdzenie uprzedzenia, że 'ci w Brukseli' stale rozszerzają swój aparat urzędniczy, składający się już teraz z 60 tys. pracowników".
Czytaj też: