Niemiecka prasa o wizycie Schroedera: zabrakło ciepła
Komentarze prasy
niemieckiej na temat udziału kanclerza Gerharda Schroedera w
obchodach 60. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego są dość
powściągliwe i często kwestionują historyczny wymiar tej wizyty.
02.08.2004 | aktual.: 02.08.2004 11:46
"Kanclerz znalazł pasujące słowa o wstydzie i winie, które niczym nie wstrząsają. Jasno i wyraźnie odparł wszelkie roszczenia restytucyjne. W każdym razie przemówieniu zabrakło ciepła i serdeczności" - ocenia konserwatywna "Die Welt".
Według niej, "w przeciwieństwie do Brandta, o którym Schroeder przypomniał, w przeciwieństwie także do Schmidta i Kohla, kanclerzowi brakuje wyczucia dla przeszłości i dla sensu dobitnie wygłoszonych słów, które docierają nie tylko do ludzkich głów, ale również serc. Oczekiwać tego od Schroedera to żądać zbyt wiele. Polityka symboli to nie jego sprawa. Niestety, kanclerzowi brakuje również perspektywy bardziej zgodnej niemiecko-polskiej przyszłości".
Wydawana podobnie jak "Die Welt" przez koncern Springera wysokonakładowa "Bild-Zeitung" wskazuje, że wymieniając Niemcy jako sprawcę wojny i Polskę jako pierwszą jej ofiarę kanclerz zaproponował Polakom pakt przyszłości.
"Nie możemy zrobić nic lepszego, jeśli wraz z następnymi pokoleniami chcemy żyć z Polakami na wschodzie w dobrym partnerstwie, tak jak z Francuzami na zachodzie. Niemiecki kanclerz roku 2004 trzyma się mądrej wskazówki pierwszego prezydenta Republiki Fedralnej Theodora Heussa: nie ma zbiorowej winy Niemców, ale musi być zbiorowy wstyd. Wypędzeni, którzy także musieli znieść wiele cierpień, nie z każdym zdaniem Schroedera się zgodzą. Rezygnacja z roszczeń odszkodowawczych przychodzi im ciężko" - zaznacza "Bild".
Lewicowo-liberalna "Frankfurter Rundschau" wskazuje, iż kanclerz w stosowny sposób zrealizował w swym warszawskim przemówieniu "obowiązkowy program", obejmujący uczczenie ofiar i bohaterów powstania, jasną odmowę dla roszczeń oraz nadzieję na pomyślną współpracę w Unii Europejskiej. Ale zaprezentowany przez Schroedera "z pocieszającą wyrazistością dystans wobec żądań obozu wypędzonych będzie trzeba utrzymać i potwierdzić w trakcie kampanii wyborczej" - ostrzega "FR".
"Berliner Zeitung" podkreśla, że Polska oczekuje od rządu Niemiec deklaracji, która w świetle prawa międzynarodowego unieważniłaby wszystkie, także składane indywidualnie w sądach, pozwy odszkodowawcze. Jednak w następstwie takiej deklaracji "fundamentaliści spośród wypędzonych musieliby zaskarżyć rząd federalny o rekompensatę za ich straty - i z pewnością by to uczynili".
"Czy żądanie Warszawy jest niesłuszne?" - pyta "BZ" i odpowiada: "Nie, w żadnym razie. W imię wyższego interesu pojednania i wspólnej polsko-niemieckiej przyszłości Schroeder powinien pójść na to i zmierzyć się ze starczym uporem kilku zawodowych wypędzonych. Choćby dla zapobieżenia temu, by niemieccy wypędzeni ze swymi egoistycznymi roszczeniami dyskredytowali Niemcy jako całość".