Niemiecka prasa o Polsce: "Finałowa rozgrywka Kaczyńskiego"
Wyjście Jarosława Gowina z koalicji oraz głosowanie nad "lex TVN" spowodowało burzę w polskiej polityce. Niemieckie dzienniki obawiają się, że polska demokracja jest w najwyższym stopniu zagrożona.
"Koalicja rządowa skończyła się, ale nie skończyły się rządy faktycznego premiera Polski Jarosława Kaczyńskiego i PiS. (…) W zasadzie obecny rząd powinien był ustąpić, gdyż dysponuje teraz tylko znikomą przewagą dwóch głosów w Sejmie" - pisze "Sueddeutsche Zeitung".
Bardzo zagrożona demokracja
Warszawski korespondent dziennika zauważa, że poparcie dla Gowina w jego własnym obozie chwieje się od dawna, a PiS oferuje ewentualnym stamtąd uciekinierom szeroki repertuar atrakcyjnych posad i innych korzyści. "W rezultacie Kaczyński i PiS utrzymają się u władzy i będą dalej sprawować rządy; niewykluczone, że do następnych wyborów parlamentarnych w Polsce w roku 2023". Jak zaznacza, w przypadku przedterminowych wyborów do Sejmu PiS jednak musiałby liczyć się z druzgocącą porażką.
"Dlaczego jednak Kaczyński i jego wierny koalicjant (…) Zbigniew Ziobro, odpowiedzialny w dużym stopniu za erozję polskiego państwa prawnego, nie są jeszcze na wylocie? Dlatego, że ich polityka ulega stale postępującej radykalizacji i dlatego, że nadal starają się kupować dla siebie głosy na drodze socjalnego rozdawnictwa i nasilają ataki na swych przeciwników politycznych" - zastanawia się Florian Hassel.
Teraz - jak czytamy w "Sueddeutsche Zeitung" - Kaczyński stara się przejąć kontrolę także nad stację telewizyjną TVN. Gowin był temu przeciwny i był to jeden z powodów, dla których został usunięty ze stanowiska wicepremiera.
"Jeżeli Kaczyńskiemu uda się przepchnąć tę ustawę przez Senat, polska opozycja utraci jedyną, przychylną dla niej stację telewizyjną. Jest to istotne, ponieważ w Polsce niewielu ludzi czyta codzienną prasę albo poważne magazyny. Polska demokracja pozostaje zagrożona w najwyższym stopniu" – podsumowuje Florian Hassel.
Ustępstwa Kaczyńskiego, ofensywa Ziobry
Według "Handelsblatt", uchwalając nową ustawę medialną Warszawa idzie nie tylko na konfrontację z UE, ale, po raz pierwszy, także z USA, zaś na zdymisjonowanie Gowina zanosiło się już od pewnego czasu. Właśnie z powodu jego dystansowania się od PiS i Ziobry, którzy coraz energiczniej występowali przeciwko niezależności wymiaru sprawiedliwości i mediów. To samo dotyczyło jego stosunku do wielomiliardowego programu "Polski Ład", w którym Gowin widział zagrożenie dla polskiej klasy średniej.
"Do tej pory sytuacja gospodarcza Polski wygląda doskonale. Renomowany wiedeński Instytut Międzynarodowych Badań Gospodarczych przewiduje na ten rok wzrost polskiej gospodarki o 5,0 procent. Poza tym Polska ma obecnie w UE najniższe bezrobocie, które wynosi tylko 3,0 procent. Jednak nasilająca się konfrontacja Polski z UE, wskutek ataków Warszawy na niezależność sądownictwa, wolność prasy i prawa obywatelskie, może spowolnić wzrost gospodarczy kraju" - czytamy w "Handelsblatt". Do tej pory Polska była największym beneficjentem w UE.
"Jarosław Kaczyński, sprawujący de facto rządy w Polsce, ale będący oficjalnie tylko wicepremierem, tymczasem poszedł na ustępstwa wobec UE w sprawie odrzucanej przez nią kontrowersyjnej Izby Dyscyplinarnej. Równocześnie minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro przystąpił do ofensywy (…). Oświadczył, że polski rząd powinien zrezygnować z unijnych pieniędzy, jeżeli Bruksela zamierza przy ich pomocy wymusić na Polsce taki system państwa prawnego, który odpowiada wyobrażeniom UE" – przypomina autor artykułu Mathias Brueggmann.
Wielki huk i gra o władzę
"W stolicy Polski bynajmniej nie brakuje rozgrywek o władzę. Polityczna Warszawa jednak od dawna nie słyszała takiego huku jak we wtorkowy wieczór" – komentuje "Die Welt".
Jak pisze Philipp Fritz, "od czasu wydarzeń we wtorek wieczorem ludzie w Polsce widzą, jak na ich oczach coraz szersze kręgi zatacza ostry kryzys państwowy". I wyjaśnia: "Potężny PiS, który od sześciu lat konsekwentnie restrukturyzuje państwo, w rezultacie stracił większość absolutną. To zemsta Gowina na prezesie PiS Jarosławie Kaczyńskim i trwająca od miesięcy eskalacja konfliktu w rządzie".
"Usunięcie Gowina jednak oznacza znacznie więcej" - kontynuuje "Die Welt". Chodzi bowiem o zdolność do działania rządu, który traci większość, o wolność prasy w kraju, o stosunki polsko-amerykańskie i ostatecznie o zakotwiczenie Polski w zachodnich systemach sojuszniczych. Jednak po odejściu z urzędu Donalda Trumpa, z którym szczególnie dobrze dogadywali się narodowi konserwatyści w Warszawie, stosunki między obydwoma krajami szybko się ochłodziły. Sprawa TVN to zaś dodatkowe obciążenie relacji polsko-amerykańskich.
"Były już członek rządu Jarosław Gowin był jednym z ostatnich przywódców politycznych, którzy szukali kompromisu ze Stanami Zjednoczonymi. Jego dymisja jest także sygnałem dla Waszyngtonu, że twardogłowi zwyciężają w Warszawie" - komentuje Philipp Fritz.
Przypomina ponadto, że Gowin również wypowiedział się przeciwko reformie mediów, która poszła dla niego za daleko. Polska od lat restrukturyzuje swój krajobraz medialny, a telewizja państwowa TVP jest tylko narzędziem propagandowym rządu. "Partia jednocześnie promuje posłusznych wydawców, a niezależne media są objęte skargami" - czytamy w "Die Welt".
W rankingu wolności prasy organizacji Reporterzy bez Granic Polska spadła w tym roku na 64. miejsce. To najbardziej gwałtowny spadek w jakimkolwiek kraju europejskim. W 2015 r., zanim PiS zdołało wygrać wybory parlamentarne, kraj był na 18. miejscu.
"Jedno jest jednak jasne: polskie kierownictwo pokazuje, że ograniczenie wolności mediów jest dla nich ważniejsze niż stabilność i dobre relacje z partnerami" - podsumowuje komentator "Die Welt".
Supermózg i władca marionetek
"Za kulisami szara eminencja PiS znów pociąga za sznurki: Polska przeżywa kryzys rządowy; premier zdymisjonował swojego zastępcę. Chodzi o autorytarną reorganizację" - pisze "Rheinische Post".
"71-latek to nie tylko niekwestionowany szef PiS i jako wicepremier szef gabinetu bezpieczeństwa. W rzeczywistości tylko Kaczyński ma głos w rządzie. Jedni nazywają go supermózgiem, drudzy ‘władcą marionetek’, który steruje ludźmi takimi jak Morawiecki. W rzeczywistości Kaczyński przez ostatnie kilka tygodni nakręcał grę "wszystko albo nic" za kulisami w Warszawie. Finałową rozgrywkę o przyszłość Polski. Wynik jest na razie otwarty i prawdopodobnie taki pozostanie przez jakiś czas" - przewiduje komentator gazety.
Zdaniem "Rheinische Post", Kaczyńskiemu w istocie chodzi o stworzenie autorytarnego, nieliberalnego i możliwie w jak największym stopniu odpornego na wpływy UE nowego porządku.
"W tym celu doprowadził do zaostrzenia polskiej ustawy medialnej, aby sparaliżować najważniejszego opozycyjnego nadawcę telewizyjnego, czyli TVN. Ponadto, kazał przygotować poważną reformę podatkową, "Polski Ład", która dałaby państwu większy dostęp do gospodarki - i więcej pieniędzy na finansowanie popularnej polityki społecznej PiS. Wreszcie, próbował załagodzić spór z Komisją Europejską o praworządność. (…) Reformy sądownictwa prawdopodobnie wrócą później do porządku obrad. Umiarkowany wicepremier Gowin nie chciał się do tego wszystkiego przyczyniać. (…) W efekcie Gowina się pozbyto" - wylicza dziennik.
"Ale właśnie wtedy Kaczyński naprawdę zaczął swoją grę. Bo większości w polskim Sejmie bynajmniej nie są tak mocno ugruntowane, jak to jest w niemieckim Bundestagu i innych parlamentach europejskich. Wielu posłów z mniejszych partii nie podlega ścisłej dyscyplinie klubowej - lub ją ignoruje na rzecz własnej, czasem bardzo osobistej korzyści. Kaczyński zwabił tych parlamentarzystów, przypuszczalnie stanowiskami i wpływami" - podsumowuje "Rheinische Post".
Dagmara Jakubczak
Przeczytaj także: