Niemiecka jałmużna zamiast odszkodowania po zamachu w Berlinie
- Jestem załamany podejściem Niemców, nie tak to sobie wyobrażałem - mówi właściciel ciężarówki, której użyto w zamachu w Berlinie. Skarży się na straty i mizerne odszkodowanie od Niemców.
- Jestem załamany podejściem Niemców, nie tak to sobie wyobrażałem - mówi "Gazecie Polskiej Codziennie" Ariel Żurawski po rozmowach z pełnomocnikiem niemieckiego rządu w sprawie odszkodowania za zamach w Berlinie, w którym wykorzystano jego ciężarówkę. Polskiemu przewoźnikowi zaoferowano 10 tys. euro, tymczasem jego straty wyniosły 10 razy więcej!
Jego zdaniem to niemieckie państwo ponosi odpowiedzialnośc za tę sytuację. - Prosperuję dobrze, ale uważam, że odszkodowanie mi się po prostu należy - dodaje.
Ciężarówka polskiego przewoźnika Ariela Żurawskiego została wykorzystana do zamachu terrorystycznego 16 grudnia 2016 r. podczas jarmarku bożonarodzeniowego w Berlinie.
Z powodu prowadzonego śledztwa ciężarówka Żurawskiego była przetrzymywana na policyjnym parkingu w Niemczech. Była w kilku miejscach uszkodzona. Żurawski oddał ją do firmy leasingowej. Straty, jakie powstały w związku z zamachem, to kwota, jak wyliczył, 100 tys. euro.
Zobacz też: Kierowcy uczcili pamięć Łukasza Urbana
Zamach w Berlinie
Przypomnijmy, że 19 grudnia 2016 r. Tunezyjczyk Anis Amriem porwał ciężarówkę, zastrzelił polskiego kierowcę Łukasza Urbana i wjechał nią w tłum na jarmarku bożonarodzeniowym w centrum Berlina.
W zamachu terrorystycznych zginęło 12 osób, w tym polski kierowca. Rannych zostało zaś ponad 50 osób.
Włoskim policjantom udało się namierzyć sprawcę. Cztery dni po zamachu został zastrzelony pod Mediolanem.
Jak wynika z sekcji zwłok przeprowadzonej we Włoszech, Amriem był kokainistą.