Niemcy zmieniają front. "Setki gwoździ w wieku trumny ery Merkel"
Jeszcze dwa dni temu niemieckie podejście do sprawy wojny na Ukrainie było zewsząd krytykowane. Dziś Niemcy pokazują, że chcą być europejskim liderem w walce z Rosją. Skąd ta zmiana podejścia?
27.02.2022 | aktual.: 27.02.2022 16:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Niemcy zrobiły dziś to, czego oczekiwał od nich od kilku dni cały demokratyczny świat. A w zasadzie zrobiły to z naddatkiem, bo chyba nikt nie spodziewał się aż tak daleko idących zapowiedzi - tak przemówienie Olafa Scholza, kanclerza Niemiec, komentuje w rozmowie z WP Adam Traczyk, ekspert ds. polityki niemieckiej oraz współzałożyciel i wiceprezes think-tanku Global.Lab.
Olaf Scholz w swym niedzielnym przemówieniu zapowiedział podjęcie kroków karnych wobec Władimira Putina oraz jego ludzi, zajęcie majątków oligarchów rosyjskich, a także zamknięcie wszystkich banków rosyjskich działających na terenie Niemiec i wyłączenie ich z systemu SWIFT.
Szef niemieckiego rządu ogłosił też wysłanie na Ukrainę tysiąc granatników przeciwpancernych i 500 rakiet przeciwlotniczych. Niemcy autoryzowały też wysłanie przez Holandię 400 sztuk broni przeciwczołgowej, 14 pojazdów opancerzonych.
Owym naddatkiem, który ogłosił Scholz jest również zapowiedź zwiększenia wydatków Niemiec na obronę. Osiągną one poziom 2 proc. PKB do 2024 r. Adam Traczyk uważa to za "przewrót kopernikański w niemieckim podejściu do polityki obrony i wojskowości". - Olaf Scholz wbił dzisiaj setki gwoździ w wieko trumny ery Angeli Merkel, stając się samodzielnym liderem - uważa Adam Traczyk.
Powszechne oburzenie
Podejście Niemiec w ostatnich dniach było powszechnie krytykowane. Zarówno przez obywateli, jak i przywódców wielu państw. Niemieccy przywódcy najpierw opierali się zastosowaniu najpoważniejszych sankcji gospodarczych wobec Rosji, w tym odcięcia jej od systemu SWIFT.
Wyśmiewano również ofertę niemieckiej pomocy militarnej dla Ukrainy, która polegała na wysłaniu 5000 hełmów. - Co Niemcy chcą wysłać w następnej kolejności? Poduszki? - kpił Witalij Kliczko, mer Kijowa.
"Politico" informowało wczoraj, że Niemcy blokowały także przekazanie broni Ukrainie przez swoich sojuszników. Tłumaczono to brakiem zgody na rozlew krwi. Decyzja została jednak jeszcze wczoraj zmieniona, a broń bądź już trafiła na Ukrainę, bądź jest w drodze.
Okręt się ruszył
Z czego wynika tak istotna zmiana podejścia Niemiec, w zasadzie z dnia na dzień? Patryk Gorgol, ekspert ds. międzynarodowych, uważa, że należy mówić o "całym procesie". Jego zdaniem najpierw niemiecka klasa polityczna na własnej skórze przekonała się, że Rosjanie wykorzystują surowce jako broń polityczną. Tym razem jednak nie wobec Polski, Mołdawii, Ukrainy czy Białorusi, ale wobec Niemiec.
- Potem Niemcom wydawało się, że będą w stanie wypracować kompromis na Wschodzie, ale znowu zderzyli się ze ścianą, a w międzyczasie Rosjanie wysunęli absurdalne żądania wobec całego NATO, które pogarszały bezpieczeństwo także Republiki Federalnej Niemiec. Bo przecież tak jak Ukraina jest buforem dla Polski, tak Polska jest buforem dla Niemiec - zauważa Gorgol w rozmowie z WP.
Sama inwazja zaś wstrząsnęła Niemcami, ale na radykalną zmianę tonu miał - zdaniem Patryka Gorgola - wpływ potężny nacisk państw Zachodu i opinii publicznej. - Miękkie stanowisko prawdopodobnie uderzyłoby w Niemców jako jednego z liderów Unii Europejskiej oraz w rząd niemiecki - uważa ekspert.
Adam Traczyk zauważa z kolei, że faktycznie w ostatnich trzech dniach niemieckie podejście było kompromitujące. Nie należy jednak zapominać o tym, że Niemcy to duży i kluczowy gracz w rozgrywce międzynarodowej. A u takowych "radykalna zmiana kursu wymaga czasu". - Mówimy o państwie, które przypomina wielki okręt. Ma wielkie możliwości, ale też ograniczoną sterowność. Kluczowe jest to, że ta zmiana kursu właśnie nastąpiła - podkreśla Traczyk.
I dodaje, że na pewno wpływ na bardzo twarde stanowisko Niemiec miała wpływ zmasowana krytyka z ostatnich dni. Ale - jak zaznacza Traczyk - to nie tak, że takiej korekty dokonuje się wyłącznie pod wpływem presji. - W obliczu agresji Rosji w ostatnich dniach doszło do zasadniczej refleksji nad kwestiami, które dotychczas były uznawane za nienaruszalne dogmaty niemieckiej polityki - podkreśla ekspert.
Decyzje niemieckiego kanclerza wywołały lawinę pozytywnych komentarzy. Prezydent Andrzej Duda stwierdził, że "to ważny krok ku zatrzymaniu rosyjskiej agresji". Z kolei były szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski skomentował je w trzech dosadnych słowach: Putin stracił Niemcy.
Prezydent Ukrainy podziękował kanclerzowi Scholzowi za wsparcie. Wołodymyr Zełenski wskazał jasno, że Niemcy należą do koalicji antywojennej przeciwko Rosji.
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl