"Niemcy utuczyli rosyjską bestię". Historyk oskarża
- Trudno się było spodziewać, aby armia rosyjska nagle stała się rycerska. Można powiedzieć: na Wschodzie bez zmian - powiedział dyrektor Instytutu Strat Wojennych im. Jana Karskiego profesor Bogdan Musiał. Stwierdził, że "nikt, kto chociaż trochę zna historię, nie powinien być zdziwiony, że Rosjanie popełnili zbrodnie takie, jak w Buczy". Uważa też, że "Niemcy są współodpowiedzialne za tę wojnę", bo "utuczyli rosyjską bestię".
Masakra w Buczy i okrutne działania Rosjan w Ukrainie wstrząsnęły światem. - Wiemy o gwałtach, o traktowaniu kobiet, braniu łupów, o rabunkach, o wywożeniu zagrabionych rzeczy na Białoruś, gdzie Rosjanie nimi handlują. To jest kryte przez dowództwo, które zresztą też to robi. Rabunek na taką skalę nie może być przeprowadzony na własną rękę przez zwykłego żołnierza - tłumaczy w rozmowie z PAP profesor Bogdan Musiał, dyrektor Instytutu Strat Wojennych im. Jana Karskiego.
- Zwykły żołnierz ukradnie laptopa czy inne mniejsze rzeczy. Ale jeśli dzieje się wszystko na taką skalę, to jest zorganizowane. Bez przyzwolenia z góry by tego nie było. My to znamy z czasów Armii Czerwonej, jak "wyzwalała" Europę. Można powiedzieć: na Wschodzie bez zmian - mówi prof. Musiał.
Co działo się w Czeczenii? "Kto o tym dziś pamięta?"
Historyk przypomina wydarzenia w Czeczenii. - Weźmy pod uwagę, co się działo w Czeczenii. Takie informacje, reportaże, po części też zdjęcia, znamy z Czeczenii, szczególnie z drugiej wojny czeczeńskiej i masakry na ludności przy zniszczeniu Groznego - przypomina Musiał.
Ocenia, że to "poszło w zapomnienie w pewnym sensie, a szczególnie na Zachodzie kompletnie nie zwracano na to uwagi". - W Polsce ta świadomość była, ale to się wydarzyło już 20 lat temu. Dużo czasu minęło, kto o tym dziś pamięta? Ale nie zapominajmy o roku 2014. Zajęcie Krymu przebiegało w miarę "bez ekscesów", ale przecież na wschodzie Ukrainy z tych dwóch tzw. republik są informacje o podobnych zbrodniach - mówi.
Wstrząsające informacje
- Były informacje o obozach "denazyfikacycjnych", o rozstrzeliwaniach, o gwałtach, były informacje o wrzucaniu pomordowanych do szybów kopalnianych. Tak więc to, co wydarzyło się teraz, właściwie nie powinno nas dziwić. Znamy też zbrodnie grupy Wagnera w Syrii. Bombardowania infrastruktury, obiektów cywilnych przez rosyjskie siły powietrzne w wojnie domowej w Syrii też są znane. Trudno się było spodziewać, aby ta armia nagle stała się rycerska, bo ona nigdy taka nie była i nie sądzę, że szybko będzie - podkreśla Bogdan Musiał.
Mocne słowa o działaniach Niemiec
Pytany o relacje Niemiec z Rosją i Ukrainą, profesor Musiał mówi, że w Niemczech "wojna na Ukrainie w 2014 roku nie była obecna". - Można odnieść wrażenie, przynajmniej ja takie odnoszę, że celowo koncentrowano wtedy uwagę opinii publicznej na migrantach na Morzu Śródziemnym. Natomiast wojna we wschodniej Ukrainie, za którą Niemcy są współodpowiedzialni, nie funkcjonowała w przestrzeni publicznej, w debacie. A tam zginęło do końca 2021 roku ok. 14 tysięcy ludzi".
Jednak "opinia publiczna w Niemczech nie miała tej świadomości, a media publiczne ignorowały temat. Tylko trzeba wziąć pod uwagę, że media publiczne są w Niemczech zglajchszaltowane przez partię SPD, po części CDU i tzw. postępowe siły, czyli np. Kościół ewangelicki".
"Niemcy Rosję wspierali"
- Niemcy są współodpowiedzialne za tę wojnę - uważa Musiał. - Pamiętamy, jak były ambasador USA w Berlinie z nominacji Donalda Trumpa mówił, żeby Niemcy przestały karmić bestię. To jest symboliczne. Rzeczywiście Niemcy utuczyli rosyjską bestię. Nie dało się nie widzieć putinowskiej ideologii, ten jego "ruski mir", to nic nowego. To pranie mózgów Rosjanom trwa od początku tego wieku. A Niemcy Rosję wspierali - podkreślił.
- Dzisiaj wiemy, że dwie trzecie społeczeństwa niemieckiego popiera radykalne sankcje wobec Rosji. A to są dane sprzed ujawnienia masakry z Buczy. Sądzę, że te nowe fakty jeszcze zwiększą poparcie dla sankcji. Jest tylko jeden problem w Niemczech: przy władzy jest proputinowska SPD - mówi Musiał.
- Ta partia jest tak zinfiltrowana przez przyjaciół Putina, to idzie od Olafa Scholza, przez prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera, ich ludzi, doradców, sekretarzy, panią Lambrecht (minister obrony), pana Larsa Klingbeila, który jest przewodniczącym SPD czy szefa frakcji Ralfa Muetzenicha - człowieka, który dyszy pogardą dla Stanów Zjednoczonych - to są proputinowcy z krwi i kości, z geopolitycznego przekonania i oni się z tego tak szybko nie wycofają, bo praktycznie musieliby oddać władzę - mówi PAP Bogdan Musiał.
Jak dodaje, "SPD jest przez takich ludzi ukształtowana, doszła do władzy dzięki Putinowi". - Jak spojrzymy na działanie rosyjskich trolli internetowych przed ubiegłorocznymi wyborami do Bundestagu, to proszę spojrzeć na kogo był atak. Na panią Baerbock. Ona robiła błędy, ale jest rzeczywiście antyputinowska. I były ataki na nią, ataki poniżej pasa. Bo CDU sama się pogrążyła, to Angela Merkel załatwiła, wystawiając Armina Lascheta. SPD była natomiast jakby pod parasolem ochronnym także rosyjskich trolli. Scholz nic nie musiał robić, tylko milczeć - powiedział historyk.
- Putin wychodził ze słusznego założenia, że w razie wojny, SPD u władzy wszystkie sankcje załagodzi. Tylko nikt się nie spodziewał, ani w Berlinie, ani w Moskwie, że Ukraińcy będą stawiać taki opór. Ich kalkulacje zostały przez to rozbite. I nie wiedzą, jak z tego wyjść - podsumował.
Z Berlina Berenika Lemańczyk