Niemcy: rozpoczęła się afgańska konferencja
Miejsce obrad - rezydencja w Petersbergu (AFP)
W malowniczej rezydencji Petersberg w miejscowości Koenigswinter koło Bonn rozpoczęły się we wtorek rokowania afgańskich frakcji, mające doprowadzić do określenia ram przyszłego rządu Afganistanu. Inauguracyjne przemówienie wygłosił Joschka Fischer - szef niemieckiej dyplomacji.
27.11.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Uczestnicy uzgodnili we wtorek szybkie powołanie w Afganistanie tymczasowej administracji, która już wiosną przyszłego roku zwoła wielkie zgromadzenie plemienne - Loja Dżirgę. Dżirga zaś wyłoni tymczasowy rząd jedności narodowej, działający przez dwa lata do czasu wyborów demokratycznych.
Uzgodnienia pierwszego dnia potwierdzają, że konferencja afgańska może zakończyć się już w tym tygodniu. Nadzieję taką wyrażali wcześniej jej niektórzy uczestnicy - m.in. rzecznik Organizacji Narodów Zjednoczonych Ahmed Fawzi.
Niezwykle istotny jest fakt, że żaden z czterech szefów afgańskich delegacji, zabierających głos na sesji plenarnej, nie postawił warunków, które już na wstępie mogłyby zaciążyć nad rokowaniami. Niemieccy obserwatorzy uznali to za dobry sygnał, choć generalnie wyrażają się raczej sceptycznie co do możliwości przyjęcia podczas konferencji trwałych uzgodnień.
Zdaniem obserwatorów, rozbieżności w opiniach zwaśnionych stron na temat przyszłej władzy w Afganistanie i struktury państwa, są bardzo duże.
Celem konferencji jest wyłonienie rady złożonej z reprezentantów różnych afgańskich ugrupowań, która z kolei miałaby powołać do życia rząd tymczasowy. Rozłożony na dwa lata proces normalizacji kraju ogarniętego wojną od ponad 20 lat przewiduje zwołanie rady plemiennej Loja Dżirga, opracowanie konstytucji i powołanie rządu. Plan taki nakreśliła ONZ. Jej pełnomocnik, Lakhdar Brahimi, oświadczył w poniedziałek, że za sukces konferencji w Petersbergu należałoby uznać ustalenie składu rządu tymczasowego.
Przy stole rokowań najwięcej jest przedstawicieli Sojuszu Północnego i zwolenników byłego króla Zahira Szacha, obalonego w 1973 r. i przebywającego odtąd na emigracji w Rzymie.
Każde z tych dwóch ugrupowań ma 11 delegatów, podczas gdy dwie grupy emigrantów afgańskich, jedna popierana przez Pakistan (tzw. Grupa Peszawarska), a druga przez Iran (tzw. Grupa Cypryjska), otrzymały po pięć miejsc. W kilku delegacjach znalazły się kobiety, które podczas rządów talibów były pozbawione praktycznie wszystkich praw.
Na konferencji obecni są też przedstawiciele ONZ, USA, Rosji, Chin, Francji, Wielkiej Brytanii oraz kilku krajów graniczących z Afganistanem, w tym Iranu i Pakistanu. Dyplomaci mają brać udział w ewentualnych mediacjach, udzielać pomocy merytorycznej, przedstawiać ekspertyzy czy opinie własnych rządów. Główna rola przypada przedstawicielowi ONZ, organizatorowi konferencji. Wszystkie decyzje muszą jednak podjąć sami Afgańczycy.
Otwierając obrady Joschka Fischer zaapelował do Afgańczyków o pojednanie. Podkreślał, że znękany wojną Afganistan stanął przed wielką szansą przywrócenia pokoju. Warunkiem wykorzystania tej szansy - zaznaczył minister - jest zawarcie przez uczestników konferencji historycznego kompromisu, gwarantującego lepszą przyszłość zdewastowanemu przez wojnę krajowi i znękanemu narodowi afgańskiemu. Fischer mówił też, że świat wiąże z konferencją w Petersbergu konkretne oczekiwania - m.in. gwarancje respektowania praw człowieka w Afganistanie, w tym także w odniesieniu do kobiet.
Zastępca sekretarza generalnego ONZ, wysłannik ds. Afganistanu Lakhdar Brahimi przeczytał po wystąpieniu gospodarza konferencji posłanie sekretarza generalnego ONZ do uczestników spotkania. Kofi Annan apelował o poczucie odpowiedzialności przywódców afgańskich stojących w obliczu historycznej szansy. Wysłannik ONZ ostrzegł też obecnych, by nie dopuścili do powtórzenia błędów z przeszłości, przede wszystkim zaś z 1992 roku. Sojusz w zdobył wtedy Kabul, po czym nastąpiły cztery lata walk frakcyjnych i terroru zakończone zdobyciem władzy przez talibów.
Amin Fahang, reprezentujący króla, powiedział w poniedziałek, że trwały pokój będzie możliwy do osiągnięcia, gdy Sojusz Północny, sprawujący obecnie kontrolę nad większością Afganistanu, podzieli się władzą z innymi ugrupowaniami, a ładu w kraju będą pilnować międzynarodowe siły pokojowe. Nieco inne stanowisko prezentuje szef dyplomacji Sojuszu Północnego Abdullah Abdullah, który uważa, że we władzach musi się znaleźć miejsce dla przedstawicieli różnych grup etnicznych, ale siły pokojowe są niepotrzebne, gdyż Sojusz jest w stanie kontrolować sytuację. Przedstawiciele Sojuszu zapowiedzieli, że ramowy skład rządu tymczasowego może zostać ustalony nawet w ciągu trzech dni (planuje się, że konferencja potrwa 2 tygodnie).
Doktor Grzegorz Kostrzewa Zorbas z Polskiej Akademii Nauk uważa, że rozmowy poświęcone przyszłości Afganistanu nie przyniosą efektu. Jego zdaniem główną przeszkodą w osiągnięciu porozumienia będzie stanowisko Sojuszu Pólnocnego, który nie jest zainteresowany dzieleniem się władzą, jest gotów jedynie poszerzyć swoją reprezentatywność, ale pod swoją kontrolą i na swoich warunkach. Z kolei uznawany przez społeczność międzynarodową prezydent Afganistanu Burhanuddin Rabbani uważa, że ostateczne decyzje muszą zostać podjęte na miejscu, w Afganistanie, a konferencja w Bonn ma jedynie charakter konsultacyjny. W Afganistanie - zdaniem Kostrzewy-Zorbasa - Sojusz Pólnocny będzie miał jeszcze większą przewagę. Jeżeli Sojusz będzie w stanie zachować wewnętrzną jedność, wówczas żaden inny partner rozmów nawet nie zbliży się znaczeniem, pozycją, wpływami do Sojuszu - powiedział naukowiec.
Początkowo konferencja miała odbyć się w Berlinie, ale względy bezpieczeństwa zadecydowały o przeniesieniu jej do znajdującego się niedaleko Bonn Koenigswinter. Do rezydencji Petersberg można dostać się tylko krętą i stromą drogą bądź śmigłowcem.(ck, mag, and)
Zobacz także: strony niemieckiego MSZ
Zobacz także: BBC