Niemcy: ambasador Przyłębski o krok od dyplomatycznego skandalu. Goście "w szoku"
Ambasador Polski w Niemczech Andrzej Przyłębski omal nie wywołał dyplomatycznego skandalu - twierdzą zgodnie niemieckie media. Wszystko przez uroczystość w Brandenburgii, na której dyplomata miał wyrazić krytykę wobec Niemców. Obecni goście mieli być zszokowani.
Andrzej Przyłębski, ambasador Polski w Niemczech omal nie doprowadził do międzynarodowego skandalu, tak przynajmniej twierdzą niemieckie media.
Niemcy. Andrzej Przyłębski o krok od skandalu? Skrytykował media
Powodem takiej oceny miała być wypowiedź Przyłębskiego podczas uroczystości w Brandenburgii (jeden z landtagów Niemiec - red.) z okazji 30-lecia podpisania polsko-niemieckiego traktatu o dobrym sąsiedztwie.
W opinii niemieckich mediów Andrzej Przyłębski miał podziękować władzom landtagu za to, że Branderburgia jako jedyna zdecydowała się na uczczenie polsko-niemieckiej umowy w lokalnym parlamencie. Polski ambasador miał zaznaczyć przy tym, że "od przyjaciół oczekuje się więcej". To jednak nie wszystko.
Wrzawa po spotkaniu Andrzeja Dudy z Joe Bidenem. Tomasz Siemoniak komentuje
Z przekazanych informacji wynika, że Andrzej Przyłębski miał skrytykować niemieckie media, które, zdaniem ambasadora, przekazują "antypolską narrację", a nasz kraj przedstawiają jako "upadającą demokrację ze strefami wolnymi od LGBT".
Niemcy komentują. Andrzej Przyłębski wywołał dyskusję
- Pięciu niemieckich korespondentów w Warszawie rujnuje 30 lat polsko-niemieckiego pojednania i porozumienia - miał powiedzieć Andrzej Przyłębski, którego słowa cytuje portal RBB24.
Według informacji portalu słowa polskiego dyplomaty miały "wywołać szok" wśród zgromadzonych gości, a sam Andrzej Przyłębski był "o krok od wywołania międzynarodowego skandalu".
Na słowa dyplomaty zareagowali niemieccy politycy. Niektórzy, jak premier Brandenburgii Dietmar Woidke z SPD, powściągliwie. - Trzeba być w stanie nie tylko tolerować różne punkty widzenia, trzeba też starać się zrozumieć siebie nawzajem - mówił Woidke.
Inne reakcje były bardziej stanowcze. - Polska ma odmienne poglądy wobec naszych mediów, a my możemy mieć odmienne poglądy na ich system sądownictwa - miał powiedzieć Sebastian Walter, lider partii Die Linke w landtagu Brandenburgii.
"PiS nie oznacza całej Polski. Stoję po stronie Polaków, dla których lewica, zieloni, liberałowie, prawa kobiet i mniejszości, podział władzy i wiele więcej należą do wyemancypowanej Polski" - napisał z kolei na Twitterze Clemens Rostock z Zielonych.
Na słowa polskiego ambasadora w Niemczech miał z kolei zareagować Dennis Hohloch z partii AfD, który oskarżył inne ugrupowania o "polityczną małostkowość" i wykorzystywanie uroczystości do swoich celów. Słowa polityka miały spotkać się z oklaskami ze strony Andrzeja Przyłębskiego.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Przeczytaj również:
Źródło: rbb24.de / "Der Tagesspiegel"