Niemcy nie odpuszczą ws. "kindergeld". Ścigają wszystkich

Niemieckie władze zapowiadają ściganie z żelazną konsekwencją rodziców z państw UE, którzy wyłudzają zasiłek na dzieci. Skalę oszustw już udało się znacznie ograniczyć, ale służby zza Odry nie zamierzają odpuścić w żadnym takim wypadku.

"Kindergeld" otrzymuje obecnie 15,29 mln dzieci - ponad trzy miliony z nich to obcokrajowcy
Źródło zdjęć: © PAP | DPA/MATTHIAS BALK
Arkadiusz Jastrzębski

Kasy wypłacające świadczenia rodzinne otrzymają specjalne programy komputerowe, pozwalające wykryć przypadki oszustw - informuje "Der Spiegel". Tygodnik wyjaśnia, że niemieckie władze chcą zacieśnienia współpracy między urzędami celnymi, szkołami, biurami meldunkowymi, urzędami podatkowymi oraz z urzędami socjalnymi za granicą.

"Der Spiegel" zaznacza, że podczas niedawnej kontroli stu podejrzanych przypadków w Duesseldorfie i Wuppertalu okazało się, że 40 wniosków o "kindergeld" (zasiłek, który można nazwać niemieckim odpowiednikiem polskiego 500+) było całkowicie bezpodstawnych.

Oznacza to, że kasy wypłaciły 400 tys. euro osobom nieuprawnionym do tych świadczeń - zauważa niemiecki tygodnik, powołując się na Karstena Bunka z Federalnej Agencji Pracy.

Kontrole w całych Niemczech

Sytuacja w tych dwóch miastach w Nadrenii Północnej-Westfalii jest obecnie pretekstem do rozszerzenia kontroli na całą RFN. Na pierwszy ogień pójdą Hamburg i Brema.

Od 2019 roku we wszystkich regionalnych kasach rodzinnych zatrudnionych zostanie po dwóch urzędników, których zadaniem będzie ściganie przypadków oszustw. Aby ułatwić im pracę, władze zamierzają poluzować bardzo wyśrubowane w Niemczech przepisy o ochronie danych.

Zobacz także: Chcesz pojechać do pracy? Sprawdź gdzie zarobisz najwięcej

Rzeczniczka Federalnej Agencji Pracy zastrzegła w wypowiedzi dla DPA, że kontrolerzy nie będą się koncentrować na wybranych grupach narodowościowych.

Coraz więcej pobierających świadczenia

Kolejna dyskusja o wyłudzaniu świadczeń na dzieci i ich wysokości w przypadku, gdy dzieci rodziców pracujących w Niemczech pozostają w kraju pochodzenia, wywołana została po podaniu informacji o znacznym wzroście liczby osób pobierających świadczenia.

W czerwcu 2018 roku niemiecki zasiłek na dzieci, które przebywały poza terytorium Niemiec - w innych krajach Unii Europejskiej lub Europejskiego Obszaru Gospodarczego - pobierało ponad 268 tys. osób. To wzrost o 10,4 proc. w porównaniu z rokiem ubiegłym - podało niemieckie ministerstwo finansów.

Władze lokalne w RFN, odpowiedzialne za wypłatę świadczeń, biją na alarm i ostrzegają przed celowym wykorzystywaniem niemieckiego systemu opieki społecznej.

- Wysokość zasiłku powinna być uzależniona od potrzeb dziecka w kraju, w którym rzeczywiście przebywa, a nie od wysokości świadczeń w kraju, w którym pracują jego rodzice - uważa prezes Niemieckiego Związku Miast, Helmut Dedy.

Samorządy biją na alarm

Burmistrzowie kilku miast (w tym burmistrz Duisburga Soeren Link z SPD) wezwali władze federalne do bardziej zdecydowanych działań.

Niemiecka minister pracy i spraw socjalnych Andrea Nahles zapowiedziała, że spotka się pod koniec września z władzami miast odczuwających negatywne skutki migracji z Europy Wschodniej.

Z informacji niemieckich mediów wynika, że wypłaty niemieckich zasiłków na dzieci mieszkające za granicą wynoszą 600 mln euro. Odbiorcami są jednak także obywatele Niemiec mieszkający za granicą.

Podczas gdy ich liczba (31 tys.) od lat nie zmienia się w sposób istotny, liczba świadczeniobiorców z Europy Wschodniej gwałtownie wzrasta - z Polski od 2017 roku o prawie 15 tys., z Czech o 5 tys., a z Rumunii o 2 tys.

"Kindergeld" otrzymuje obecnie 15,29 mln dzieci. 12,27 mln z nich posiada niemieckie obywatelstwo, ponad trzy miliony to obcokrajowcy, z których większość mieszka z rodzicami w Niemczech.

UE przeciwna indeksacji

Wysokość niemieckiego zasiłku wynosi obecnie 194 euro na pierwsze dziecko i systematycznie rośnie wraz liczbą dzieci w rodzinie.

Niemiecki rząd zabiega od lat w Unii Europejskiej o dostosowanie wysokości zasiłków do rzeczywistych kosztów utrzymania w krajach, w których przebywają dzieci. Berlin wspierany jest przez władze Austrii. Dotychczasowe starania nie przyniosły jednak rezultatu. Większość państw UE nie zgadza się na indeksację.

Jacek Lepiarz

Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:

Wybrane dla Ciebie

Strajk lekarzy w Nigerii. Plaga węży w szpitalach
Strajk lekarzy w Nigerii. Plaga węży w szpitalach
Koszmarne sceny w Meksyku. Dziesiątki zabitych i rannych w wypadku
Koszmarne sceny w Meksyku. Dziesiątki zabitych i rannych w wypadku
Awantura w administracji Trumpa. "Zdzielę cię w twarz"
Awantura w administracji Trumpa. "Zdzielę cię w twarz"
Norwegia wybrała. Centrolewica triumfuje w wyborach parlamentarnych
Norwegia wybrała. Centrolewica triumfuje w wyborach parlamentarnych
Historyczne spotkanie. Prezydent Palestyny w Londynie
Historyczne spotkanie. Prezydent Palestyny w Londynie
Zapomniana choroba w Hiszpanii. Rekord zachorowań
Zapomniana choroba w Hiszpanii. Rekord zachorowań
Nocny atak Izraela. Syryjskie miasta pod ostrzałem
Nocny atak Izraela. Syryjskie miasta pod ostrzałem
Przejechał na rowerze 25 km. Przerażonego chłopca znaleźli policjanci
Przejechał na rowerze 25 km. Przerażonego chłopca znaleźli policjanci
"Mają krew na rękach". Trump o zabójstwie Ukrainki
"Mają krew na rękach". Trump o zabójstwie Ukrainki
Miedwiediew straszy "wojną biologiczną". Wskazał na Zachód
Miedwiediew straszy "wojną biologiczną". Wskazał na Zachód
"Pięta achillesowa NATO". Może stać się celem Putina?
"Pięta achillesowa NATO". Może stać się celem Putina?
Pogrążą Trumpa? Demokraci pokazali kartkę dla Epsteina
Pogrążą Trumpa? Demokraci pokazali kartkę dla Epsteina