Niemcy molestowali 31 dzieci. Zniknął kluczowy dowód
To jedno z największych śledztw dotyczących molestowania seksualnego dzieci. Przestępczy proceder trwał 10 lat, ofiarami padło co najmniej 31 dzieci. Śledczym zniknęła jednak walizka zawierająca cenny materiał dowodowy.
22.02.2019 21:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na kempingu w Luegde (Nadrenia Północna-Westfalia) przez 10 lat dochodziło do molestowania seksualnego i filmowania dzieci. Ofiary mają od 4 do 13 lat. Do tej pory policja zidentyfikowała 31 dzieci, a w areszcie śledczym przebywa trzech mężczyzn.
Teraz wyszło na jaw, że w komisariacie policji w Detmold (należącym do Lippe) już przed tygodniami zniknął materiał dowodowy. Chodzi o aluminiową walizkę i paczkę zawierające 155 nośników danych - poinformował minister spraw wewnętrznych Nadrenii Północnej-Westfalii Herbert Reul. Nazwał to "policyjną nieudacznością".
"Na granicy wytrzymałości"
Rząd Nadrenii Północnej-Westfalii zapowiedział na przyszły tydzień specjalne posiedzenie komisji spraw wewnętrznych, która zajmie się tą sprawą. Opozycyjna SPD widzi w aferze materiał do powołania dalszej parlamentarnej komisji śledczej.
Czytaj więcej:
Molestowanie seksualne dzieci na kempingu. Wiele niewiadomych
Tysiąckrotne molestowanie seksualne dzieci na niemieckim kempingu
Skazany za pedofilię niemiecki oficer wciąż pełni służbę. Chciał się spotykać z 13-letnią Kasią
Szef MSW przyznał w rozgłośni WDR, że zawiodły instytucje, a resort spraw wewnętrznych ma teraz obowiązek wyjaśnienia sprawy.
Policjanci bronią się, wskazując na ogromne braki personalne. "Od lat moi koledzy w Lippe alarmują, że pracują na granicy wytrzymałości" - powiedział WDR Sebastian Fiedler, szef Związku Niemieckich Funkcjonariuszy Policji Kryminalnej. W końcu dało się we znaki, co oznaczają braki personalne - stwierdził.
Błędy w analizie
Teraz specjalny zespół śledczy Krajowego Urzędu Kryminalnego próbuje ustalić, jak mogło dojść do utraty cennego materiału dowodowego. Prokuratura w Detmold poinformowała, że dowodów tych nie można znaleźć przez "nieostrożne obchodzenie się z nimi", ale że nie zostały one skradzione. Chociaż kradzieży nie można wykluczyć.
Zobacz także: Wyrok ws. księdza pedofila. Mocny komentarz Włodzimierza Czarzastego
Szef landowego MSW Reul powiedział, że tylko trzy płyty kompaktowe z zagubionego materiału zostały poddane analizie. Nie znaleziono na nich jednak niczego podejrzanego. Nie można wykluczyć, że na płytach kompaktowych i płytach DVD o łącznej objętości 0,7 terabajtów znajdował się materiał zawierający pornografię dziecięcą. Policja popełniła także "ogromne błędy" przy analizie nośników danych. Materiał dowodowy musi bowiem zostać skopiowany, tymczasem policja zrobiła kopie tylko trzech płyt kompaktowych.
W Detmold ze swoich obowiązków został zwolniony jeden z funkcjonariuszy policji zajmujący kierownicze stanowisko. Zarzucono mu, że zbyt późno poinformował stosowne instytucje o zniknięciu materiału dowodowego.
Zarzuty wobec policjantów
Głównymi podejrzanymi o molestowanie seksualne dzieci na kempingu w Luegde jest trzech mężczyzn w wieku 56, 33 i 48 lat, którzy przebywają w areszcie śledczym. Materiał dowodowy, którym dysponuje jeszcze policja, wystarczy do udowodnienia podejrzeń - zapewnia szef MSW Reul.
Dochodzenie prowadzone jest nie tylko wobec podejrzanych i kilku urzędów ds. młodzieży, ale także w sprawie policjantki i urzędnika policji. Zarzuca im się utrudnianie postępowania karnego. Już w 2016 roku do policji w Lippe miały wpłynąć dwie informacje o seksualnym wykorzystaniu dzieci. Funkcjonariusze policji przekazali je jedynie urzędom ds. młodzieży, nie wykonując już dalszych czynności służbowych.