Niemcy głównym motywem powrotu Kaczyńskiego. Prezes PiS rusza z przesłaniem o reparacjach
Jarosław Kaczyński wraca do objazdu Polski. Ma utrzymać twardy kurs i znów narzucać tematy, które rozgrzeją opinię publiczną. Ryzyko wpisane w tournée prezesa - kolejne protesty przeciwników PiS. Główny motyw wystąpień: reparacje wojenne od Niemiec.
1 września zostanie zaprezentowany raport w sprawie strat poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej 1939-1945. Decyzję o prezentacji raportu podjął osobiście lider Zjednoczonej Prawicy.
Niemcy na pierwszym miejscu
Jak pisaliśmy w Wirtualnej Polsce pod koniec lipca, Jarosław Kaczyński - ze względu na urlop i mniejsze zainteresowanie Polaków polityką - przerwał swój objazd Polski.
Jarosław Kaczyński wykorzystał sierpniową nieobecność, by przygotować nową odsłonę terenowej ofensywy. Tyle że - jak słyszymy - niewiele ma się zmienić. Prezes PiS ma wciąż stawiać na te same, nośne wśród elektoratu PiS tematy: krytykę Niemiec i sprzeciw wobec polityki UE.
Inflacja? Problemy z nawozami i brak surowców? O tym prezes Kaczyński - siłą rzeczy - też ma mówić, ale nieprzesadnie ma się nad tym rozwijać. - Prezes PiS odpowiedzialność w tym zakresie ceduje na rząd - słyszymy.
Sam zaś chce skupić się na sprawach ideologicznych (z pewnością nie zabraknie odniesień do zapowiedzi Donalda Tuska o proliberalnym kursie PO w sprawie aborcji) i międzynarodowych, a także związanych z bezpieczeństwem socjalnym.
Można spodziewać się również nawiązań do wielkich inwestycji rozpoczętych za rządów PiS. Okazją do tego ma być otwarcie 17 września przekopu Mierzei Wiślanej oraz uruchomienie 29 września gazociągu Baltic Pipe. Obie inwestycje mają związek z uniezależnieniem się od Rosji. - To temat fundamentalnie dla nas ważny - powtarzają rozmówcy z partii rządzącej.
Igranie z zapałkami
Jak usłyszeliśmy w PiS, Jarosław Kaczyński - po wakacyjnej przerwie - ma pojawić się na prezentacji raportu dotyczącego reparacji wojennych od Niemiec i zabrać głos (choć oficjalnie partia rządząca na razie tego nie potwierdza).
Wydarzenie ma odbyć się 1 września (data nieprzypadkowa) w wyjątkowych okolicznościach, bo na Zamku Królewskim w Warszawie. Politycy PiS liczą, że temat zdominuje debatę publiczną co najmniej do weekendu.
Następnie - w sobotę 3 września - Jarosław Kaczyński przyjedzie do Nowego Targu i tam wygłosi przemówienie przed swoimi zwolennikami i partyjnym aktywem. Spotkanie organizuje posłanka Anna Paluch.
O czym będzie mówił prezes? - Temat reparacji na pewno będzie kontynuowany, prezes chce mu nadać szczególnego znaczenia - usłyszeliśmy w PiS.
Wystąpienie Kaczyńskiego ma zapewnić podtrzymanie zainteresowania tematem.
Nie dziwi to eksperta, z którym rozmawiała WP. - Prezentacja raportu o reparacjach to osobista decyzja Jarosława Kaczyńskiego. On miał być gotowy już dawno, ale - jak przyznał poseł Arkadiusz Mularczyk [autor raportu - przyp. red.] - czekano na "decyzję polityczną". I teraz Kaczyński ją podjął - mówi Wirtualnej Polsce prof. Antoni Dudek, politolog UKSW.
Z tego też powodu - podkreśla analityk - prezes PiS na spotkaniach z wyborcami będzie skupiał się na "rozwijaniu poszczególnych wątków z tego raportu", a temat stanie się jednym z najważniejszych podejmowanych przez lidera obozu władzy.
- Czy to będzie skuteczne? Śmiem wątpić. Wierzę, że w okolicznościach, w jakich jesteśmy, czyli wobec zagrożenia konfliktu otwartego z Rosją, ludzie jednak zdają sobie sprawę, że rozpętywanie krucjaty antyniemieckiej w najgorszym możliwym momencie jest niedopuszczalne. Prezes Kaczyński igra z zapałkami na stacji benzynowej - przyznaje prof. Antoni Dudek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Twardy kurs ma być utrzymany
Jarosław Kaczyński nie zrezygnuje też z krytycznych odniesień w stosunku do Unii Europejskiej. Znamienne, że to prezes PiS niedawno stwierdził, że nie ma mowy o dalszych krokach w tył w ramach negocjacji z Komisją Europejską w sprawie Krajowego Planu Odbudowy.
Politycy PiS wskazują, że jest to taktyka skuteczna, bo niektóre sondaże wskazują, że stosunek wyborców do UE - a zwłaszcza działań unijnych instytucji - nie jest tak jednoznaczny, jak się wydaje. Przywoływany przez przedstawicieli obozu władzy jest w tym kontekście sondaż Social Changes dla wPolityce.pl, który wskazuje, że prawie połowa Polaków nie chce, by Polska rezygnowała z części suwerenności w zamian za uzyskanie pieniędzy z KPO.
- Wyborcy zdają sobie sprawę ze słabości, podziałów w strukturach unijnych i nie godzą się na wszystko, czego żąda Unia. Ta słabość państw UE, na czele z Niemcami, ujawniła się po rozpoczęciu wojny w Ukrainie. Maski opadły - mówi nam polityk obozu władzy.
Dlatego też Niemcy mają być łatwym dla prezesa Kaczyńskiego przeciwnikiem. Sprzeciw wobec polityki Niemiec jest też - jak wynika z wewnętrznych badań - tematem mobilizującym dla zwolenników prawicy. Co kluczowe: prawicy właśnie, a nie tylko PiS. - Twardy kurs zostanie zatem utrzymany - słyszymy w koalicji.
Z agendy rzecz jasna nie zniknie wojna w Ukrainie czy kryzys energetyczny i związana z tym drożyzna. Inflacja jednak - w przekazie PiS - to wyłącznie wina Putina. No i "eurokratów" z Brukseli i Niemiec, którzy od lat "paktowali z diabłem". Tusk? Współwinny. Wszak był "pupilem" Angeli Merkel i "firmował proputinowską" politykę instytucji unijnych. Taka narracja ma utrzymywać się przez kolejne miesiące.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualna Polska