"Blamaż KE". Niemcy piszą o "zagrożeniu dla Polski"
To ewenement w dziejach UE. W ubiegłym tygodniu cztery europejskie organizacje sędziowskie złożyły w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej skargę przeciw Komisji Europejskiej. Zarzucają one KE, że idąc na kompromis z Warszawą w sprawie polskiego Krajowego Planu Odbudowy, lekceważy wcześniejsze orzeczenia TSUE. "Skarga przeciw KE może mieć poważne konsekwencje, zwłaszcza dla Polski. Blamaż KE" – komentuje "Die Welt".
"To jak dotąd wydarzenie jedyne w swoim rodzaju, że organizacje społeczeństwa obywatelskiego sięgają po tego typu środki, bo organy UE są zbyt pasywne" – czytamy w artykule opublikowanym w środę (31.08.22) w niemieckim dzienniku "Die Welt".
Chodzi o skargę przeciw Komisji Europejskiej, jaką w ubiegłym tygodniu skierowały do TSUE cztery europejskie organizacje sędziowskie. Zarzucają one Komisji, że idąc na kompromis z Warszawą w sprawie polskiego Krajowego Planu Odbudowy, lekceważy wcześniejsze orzeczenia TSUE.
Jak czytamy w "Die Welt", organizacje sędziowskie uważają, że szefowa KE Ursula von der Leyen jest zbyt pobłażliwa wobec rządu w Warszawie, który robi co chce z wymiarem sprawiedliwości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Krajowy Plan Odbudowy. Kowal o rządzie: "To ich obowiązek"
"To, co brzmi jak formalistyczne przepychanki prawników, może mieć potężne konsekwencje, zwłaszcza dla Polski. Skarga czterech organizacji może doprowadzić do tego, że 36 miliardów euro, przewidzianych dla Polski w Funduszu Odbudowy i Rozwoju, może nie zostać wypłaconych". Jak czytamy, dla rządzącego w Polsce PiS-u, który ma takie problemy jak rosnące ceny węgla i inflację, byłoby to poważnym obciążeniem przed przyszłorocznymi wyborami.
Autor tekstu Philipp Fritz uważa jednak, że także dla Komisji Europejskiej skarga nie pozostanie bez konsekwencji. "Wygląda na to, że z powodu bezczynności, o kontrolę przestrzegania unijnego prawa mogą nagle upomnieć się aktorzy, z którymi nikt się nie liczył. Jednocześnie jest to ostrzeżenie pod adresem Komisji, że także wypłata koronawirusowych miliardów Węgrom albo zgniły kompromis z Budapesztem (…) nie zostaną przyjęte bez oporu".
Chodzi głównie o Polskę
"Die Welt" zastrzega, że w skardze organizacji sędziowskich chodzi jednak głównie o Polskę i kompromis w sprawie tak zwanych kamieni milowych, zakładających choćby likwidację kontrowersyjnej Izby Dyscyplinarnej przy Sądzie Najwyższym. Gazeta cytuje prof. Laurenta Pecha z londyńskiego Middlesex University, który koordynował skargę czterech organizacji złożoną do TSUE.
Pech mówi w rozmowie z "Die Welt", że autorzy nie mają nic przeciwko temu, aby Polska otrzymała kiedyś pieniądze na KPO. Problem jednak w tym, że – zdaniem naukowca – Komisja Europejska i Rada UE "biorą w zastaw" orzeczenia TSUE. Pech uważa, że polskie zaangażowanie na rzecz Ukrainy mogło skłonić von der Leyen do ustępstw wobec Warszawy.
Zdaniem "Die Welt" rzeczywiście wiele wskazuje na polityczne tło decyzji KE. "Rząd Polski od ponad sześciu lat jest w sporze z Komisją o praworządność. (…) Jego moment kulminacyjny osiągnięto w ubiegłym roku, gdy polski TK uznał znaczną część unijnych traktatów za niezgodną z polskim prawem. (…) Rosyjska wojna w Ukrainie zepchnęła jednak spór na dalszy plan. Polska wyrosła zaś na najważniejszego europejskiego wspomożyciela Ukrainy".
Gazeta zauważa, że sama Komisja Europejska jest podzielona w sprawie podejścia do problemów z praworządnością w Polsce. Szefowa KE Ursula von der Leyen uchodzi za zwolenniczkę kompromisu, ale wpływowi komisarze, jak choćby Vera Jourova, mają wątpliwości. "36 miliardów nie zostało jak dotąd wypłaconych. Skarga złożona przez organizacje sędziowskie może doprowadzić do tego, że nic się w tej sprawie nie zmieni, jeśli Polska na poważnie nie wykaże dobrej woli" – czytamy.
Czytaj także:
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski