ŚwiatNiemcy. Były reporter "Spiegla" fałszował teksty. Relotius zabiera głos

Niemcy. Były reporter "Spiegla" fałszował teksty. Relotius zabiera głos

Niemcy. Były reporter "Spiegla" fałszował teksty. Relotius zabiera głos
Niemcy. Były reporter "Spiegla" fałszował teksty. Relotius zabiera głos
Źródło zdjęć: © PAP | GERT KRAUTBAUER
02.06.2021 13:06

W 2018 roku na jaw wyszło, że jeden z reporterów prestiżowego "Spiegla" przez lata fałszował swoje teksty. Teraz po raz pierwszy udzielił długiego wywiadu w tej sprawie.

To jedna z największych afer w historii niemieckiego dziennikarstwa. Dotyczy ona bowiem prestiżowego tygodnika "Der Spiegel", który szczycił się tym, jak dogłębnie redakcja sprawdza opublikowane teksty. Claas Relotius był jego obficie nagradzanym reporterem. W grudniu 2018 roku tygodnik sam opublikował tekst, w którym zdemaskował falsyfikacje swojego autora. Ten ostatni przyznał się, został zwolniony i obłożony środowiskową anatemą.

Teraz, dwa i pół roku później, Relotius w szwajcarskim magazynie "Reportagen" po raz pierwszy szczegółowo opowiedział o swoich sfałszowanych tekstach. Zapytany, ile z jego 120 artykułów spełniało dziennikarskie standardy, odpowiedział: "Po tym wszystkim, co dzisiaj o sobie wiem, prawdopodobnie bardzo niewiele". Według magazynu Relotius przez kilka miesięcy po zdemaskowaniu przebywał w szpitalu psychiatrycznym. Po zwolnieniu rozpoczął terapię ambulatoryjną.

Jak mówi Relotius, pisał "z niewzruszonym przekonaniem, że w narracyjnej formie reportażu nie miałoby znaczenia, czy wszystko odpowiada rzeczywistości 1:1, czy nie". Wyraził też skruchę: "Oczywiście wyłączyłem swoją odpowiedzialność, głównie wobec kolegów, ale także wobec prawdziwych ludzi, o których pisałem. Nigdy nie miałem złych zamiarów podczas pisania i nie chciałem nikogo skrzywdzić, pisząc niewłaściwą rzecz. Najbardziej żałuję, że to zrobiłem".

Zobacz też: Śląsk: Zatrzymano fałszerzy kart

Największy skandal od "Dzienników Hitlera"

Relotius pisał dla "Spiegla" teksty, które były błędne, a niektóre z nich zawierały wymyślone sceny, rozmowy i wydarzenia. Kiedy chociażby pisał reportaż o wpływie zmian klimatu na wyspach Kiribati, zamiast na wyspy miał polecieć do Los Angeles i napisać tekst na podstawie informacji dostępnych w internecie. Przez cały czas był wysoko cenionym i nagradzanym dziennikarzem.

Po wykryciu skandalu "Der Spiegel" wyciągnął konsekwencje personalne, zmienił również standardy redakcyjne. Także wiele innych niemieckich redakcji w konsekwencji zapowiedziało wzmocnioną kontrolę źródeł. Po odkryciu fałszerstw Relotiusa Niemiecki Związek Dziennikarzy (DJV) stwierdził, że to najprawdopodobniej największy niemiecki skandal medialny od publikacji sfałszowanych tzw. "Dzienników Hitlera" przez tygodnik "Stern" w 1983 roku.

Źródło: Deutsche Welle

Źródło artykułu:Deutsche Welle
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (5)
Zobacz także