Niektóre supermarkety w Wielkiej Brytanii świadomie łamią prawo i nie będą wymuszać noszenia masek pośród swoich klientów
Niektóre brytyjskie supermarkety powiedziały, że nie będą egzekwować nowych zasad dotyczących masek na twarz, które zostały przywrócone po obawach dotyczących wariantu koronawirusa Omikron.
We wtorek 30 listopada zakrywanie twarzy ponownie stało się obowiązkowe w sklepach i środkach transportu publicznego w Anglii jako środek ostrożności przeciwko nowej odmianie koronawirusa Omikron.
Tamtejsze supermarkety jednakże są innego zdania, a kilka sieci zapowiedziało, że jej pracownicy nie będą prosić klientów o noszenie masek. Argumentują to między innymi tym, aby "zapobiec nadużyciom".
Supermarkety w Wielkiej Brytanii. Potykacze i kampania informacyjna, ale bez konfrontacji z klientami
Sieci jak Tesco, Aldi, Lidl, Sainsbury's czy Morrisons będą umieszczać znaki przypominające klientom o zasadach dotyczących masek na twarz, a także wprowadzą szereg odpowiedzi na świeżoprzywrócone obostrzenia.
Sieć Sainsbury's zapowiedział ustawienie informacyjnych potykaczy przypominających ludziom o noszeniu masek. Będą to robić także ochroniarze stojący na frontach supermarketów. Z kolei pracownicy Morrisons będą sprawdzać noszenie masek na twarzach przed sklepami i rozdawać maski klientom, którzy o nich zapomnieli. Sieć Asda również zapowiedziała rozdawanie maseczek zapominalskim klientom.
Żadna z tych sieci nie planuje jednak kazać pracownikom swoim sklepów konfrontować się z klientami i wzywać do założenia maseczek. Brytyjskie Konsorcjum Detalistów (BRC) będący najważniejszym organem tej branży stwierdziło, że egzekwowanie przepisów dotyczących masek na twarz należy do policji, a nie sprzedawców detalicznych.
Supermarkety w Wielkiej Brytanii: "Nie narażę mojego personelu na nadużycia"
Richard Walker, szef brytyjskiej sieci Iceland, powiedział w programie BBC Radio Four Today, że popiera on ponowne wprowadzenie masek na twarz, ale powiedział, że niesprawiedliwe byłoby proszenie personelu o konfrontację z osobami, które nie noszą masek.
- Oni już pracują pod znaczną presją, zwłaszcza, że mamy do czynienia z najbardziej ruchliwym miesiącem handlowym w roku. Nie narażam mojego personelu na konfrontację lub nadużycia – powiedział.
Walker dodał, że podczas pierwszej blokady od marca do maja zeszłego roku, liczba przypadków nadużyć słownych spadła z ponad 50 incydentów tygodniowo do pięciu po tym, jak personelowi powiedziano, że nie muszą się konfrontować z klientami, którzy nie nosili maseczek.
Anglia. "Jeśli prawo mówi, że musisz nosić maseczkę, to ją noś"
Nigel Bourne, właściciel sklepu Rye Cookshop powiedział BBC, że zasady dotyczące zakrywania twarzy powinny "nigdy nie wychodzić w ogóle". Jego zdaniem rząd powinien "silniej reklamować", jak ludzie powinni nosić maski, po tym, jak niektórzy klienci nosili je niewłaściwie. Bourne dodał, że nie musiał wzywać policji w sprawie osób nie noszących masek, ponieważ nikt nie stosował przemocy. Musiał jednak prosić ludzi, aby opuścili jego sklep.
- Pilnowanie maseczek u klientów to ciężka praca, ale robimy to dla siebie i innych ludzi. Nie chcę pracować w sklepie, w którym ludzie nie noszą właściwie masek. Jeśli prawo mówi, że musisz go nosić, noś go".
Obowiązek noszenia maseczek w Anglii. "Ponad 50 incydentów tygodniowo"
Według doniesień BRC, liczba przypadków przemocy fizycznej wzrosła o dwie trzecie, a ich zapalnikami były głównie zasady dotyczące koronawirusa.
W lutym tego roku jeden sprzedawca poinformował, że przypominając klientom, aby robili zakupy w pojedynkę, zostali skonfrontowani i wykrzykiwani przez osobę, która wróciła do sklepu później tego popołudnia wymachując siekierą i grożąc nią zespołowi sklepu. Sprzedawca w innym sklepie poprosił parę o zakrycie twarzy. Wyszli ze sklepu, by wrócić kilka godzin później i zaczęli kaszleć na personel krzycząc, że mają koronawirusa.
Źródło: BBC