Niejawne posiedzenie Sejmu. Ostre komentarze posłów. "To kpina"
Zakończyło się tajne posiedzenie Sejmu. Politycy, którzy z niego wyszli, ostro komentowali przebieg niejawnych obrad. - Informacje, które zostały przekazane można było sobie w Wikipedii przeczytać - stwierdził w rozmowie z WP Dariusz Joński z KO. - Poziom był nie wyższy niż szkolenie uczniów szkoły podstawowej - dodał z kolei w rozmowie z nami Marek Sawicki.
Zakończyło się tajne posiedzenie Sejmu, które zwołano na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego. Podczas obrad miała być przedstawiona informacja w sprawie cyberataków, które dotknęły Polskę.
Tajne posiedzenie Sejmu. "To kpina"
Dziennikarze nie mogli dzisiaj przebywać w głównym korytarzu Sejmu, dlatego relacjonowali wydarzenia z budynku Senatu.
Specjalnie wyszli do nich posłowie Lewicy. Krzysztof Gawkowski podkreślił, że parlamentarzyści jego ugrupowania będą domagali się ujawnienia obrad. - Na tą chwilę uważamy, że posiedzenie było po prostu kpiną - stwierdził polityk.
Adrian Zandberg zaznaczył z kolei, że rząd zapowiedział posłom przedstawienie informacji tajnych, które - jak rozumieli - "miały być wynikiem działań służb". - W moim przekonaniu tajne informacje nie padły. Ich charakter nie usprawiedliwia, żeby to, co usłyszeliśmy było utajnione - ocenił przedstawiciel Lewicy.
Zobacz także: Włodzimierz Cimoszewicz wybuchnął śmiechem. Tak zareagował na cytat z Jarosława Kaczyńskiego
Tajne posiedzenie. "Informacje z Wikipedii"
KO złożyło oficjalny wniosek o odtajnienie posiedzenia. - Żadnych tajnych informacji nie usłyszeliśmy - stwierdził Dariusz Joński w rozmowie z WP.
- Wartość merytoryczna tego posiedzenia równa się zero. Informacje, które zostały przekazane można było sobie w Wikipedii przeczytać i równie dużo by się człowiek dowiedział - ocenił poseł KO.
- Przypominało to szkolenie z cyberbezpieczeństwa dla uczniów szkół podstawowych. To kompletna farsa - dodał.
Polityk KO podkreślił w rozmowie z nami również, że jego ugrupowanie "będzie się domagało oficjalnego zabrania głosu przez Mateusza Morawieckiego i Michała Dworczyka ws. możliwego użycia wojsk wobec Strajku Kobiet". - Dzisiaj to wszystko było jednak farsą i kneblowaniem prawdy, która mogłaby ujrzeć światło dzienne. Tak to trzeba rozumieć - ocenił Dariusz Joński.
"Skompromitowany minister"
Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził w Sejmie, że "to, co się dzisiaj stało było bardzo smutne". - Sprawa jest poważna, a podejście było niepoważne. Przedstawione informacje były szczątkowe i w żaden sposób nie oddawały sedna sprawy. Żal na to wszystko patrzeć - ocenił lider PSL.
- Wrażenie jest naprawdę przykre i smutne. Nie jestem bogatszy w żadną wiedzę, która byłaby istotna - powiedział lider ludowców.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy też Marka Sawickiego, który poinformował, że główny temat przedstawił w Sejmie Janusz Cieszyński - polityk, który niedawno wrócił do rządu, by odpowiadać za kwestię cyfryzacji. - Informacji udzielił skompromitowany minister, który jeszcze nie rozliczył się z respiratorów - powiedział w rozmowie z WP poseł PSL.
- Nie padło tam jednak ani jedno zdanie, które mogłoby być uznane za tajne. Poziom jego wystąpienia był nie wyższy niż szkolenie dla uczniów szkoły podstawowej - podkreślił Marek Sawicki.
Jak się dowiedzieliśmy, oprócz Janusza Cieszyńskiego podczas posiedzenia Sejmu przemawiali również premier Mateusz Morawiecki, szef KPRM Michał Dworczyk i prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Komentarz rzecznika rządu
- Właściwe służby podejmują działania, żeby zidentyfikować niektórych autorów tych działań - poinformował Müller na briefingu prasowym. Zaznaczył, że na obecnym etapie informacje w tej kwestii są objęte klauzulą niejawności.