Fiasko "wielkiego" orędzia Putina. "Pokazuje jak zacofana jest Rosja"
Wielkie odliczanie uruchomione w rosyjskiej telewizji przed orędziem Władimira Putina miało budować atmosferę wzmożonego oczekiwania. Ale rosyjski dyktator powtórzył tylko znane już kłamliwe tezy. - Brutalna prawda jest taka, że jest politykiem przegranym - mówi WP były ambasador Jerzy Marek Nowakowski. I zwraca uwagę na jeden szczegół, który brzmi jak wyrok dla dyktatora: - Część słuchaczy wyraźnie przysypiała.
- Krok po kroku, ostrożnie i konsekwentnie będziemy rozwiązywać stojące przed nami zadania - powiedział Putin i stwierdził, że rzekomo Donbas od 2014 roku walczy "o swoje prawa".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Putin jak zwykle próbował zrzucić winę za wojnę na Zachód. - Rosja zrobiła wszystko, co w jej mocy, aby pokojowo rozwiązać kryzys ukraiński, ale za jej plecami przygotowywano zupełnie inny scenariusz - stwierdził.
Atakując państwa Zachodu, dyktator wskazał na rozszerzenie NATO i rozmieszczenie kontyngentów wojskowych w pobliżu granic Rosji. - Żaden kraj na świecie nie ma tak wielu baz jak Stany Zjednoczone. Na całym świecie są ich setki, wystarczy spojrzeć na mapę - powiedział.
Anna Maria Dyner, analityczka PISM, podkreśla w rozmowie z Wirtualną Polską, że Putin niczym nie zaskoczył. - Może jedynym elementem, który był zaskakujący, ale którego specjaliści w jakimś stopniu się spodziewali, było ogłoszenie zawieszenia udziału Rosji w porozumieniu o redukcji zbrojeń strategicznych Nowy START - ocenia.
To rosyjsko-amerykańskie porozumienie, które zostało podpisane w 2010 roku i zobowiązywało oba kraje do redukcji strategicznych zbrojeń ofensywnych. Ruch Putina należy potraktować jako działanie na pokaz, bo już w lutym 2023 roku Departament Stanu USA informował, że Rosja narusza porozumienia traktatu Nowy START. Kreml nie dopuścił Amerykanów do inspekcji swojego arsenału jądrowego.
Rozmówczyni WP dodaje, że pozostałe rzeczy słyszeliśmy już niejednokrotnie w ciągu ostatniego roku. - Były to odpowiedzi na pytanie, dlaczego Rosja prowadzi tę wojnę, wskazanie, że państwa zachodnie ją rozpętały. Putin zwrócił się do wewnętrznego odbiorcy, do mieszkańców Rosji, którym obiecano bardzo wiele programów społecznych. To ma przyćmić brak sukcesów na froncie. Putin zapowiada rzeczy, które na tym "zgniłym Zachodzie" działy się już dawno - programy społeczne, dobrobyt. To, co na Zachodzie już jest, Rosja ma dopiero otrzymać - mówi ekspertka.
W jej ocenie ciekawym elementem była krytyka oligarchów, choć to słowo - jak zauważa - nie padło. - Usłyszeliśmy o "nowych elitach", bogatych Rosjanach, którzy zbijali kapitał na bogactwie rosyjskim, a przeznaczali te pieniądze na dobra luksusowe w państwach zachodnich. Dostali czytelny sygnał, co mają robić, by Rosja ich wspierała, a nie zwróciła się przeciwko nim - dodaje.
"Trzeba "ugłaskać" Rosjan"
- Było to częściowo bardzo populistyczne wystąpienie. Putin podkreślał wagę nowoczesnego patriotyzmu, dużo było odniesień do wielkiej wojny ojczyźnianej. mówiono o kształceniu patriotycznym, czyli nic nowego, czego byśmy już nie słyszeli - mówi.
Jak podkreśla, przemówienie Putina wypełnione kłamstwami, miało swój inny cel - zbudowania jego wewnętrznej pozycji oraz pokazanie, że Rosja nadal jest silnym mocarstwem. Ponadto, jak zauważa, "coś trzeba ludziom dać, a nie tylko od nich wymagać".
- Trzeba ich "ugłaskać". Putin wskazywał na heroizm narodu rosyjskiego, mówił o opiece nad weteranami. To jest moment, kiedy słyszymy o rzeczach, które w USA czy w państwach zachodnich są od wielu lat rozwijane - zapewnianie protez inwalidom wojennym, zapewnienie opieki psychologicznej. Rosja nigdy tego wcześniej systemowo nie robiła, mimo że angażowała się w wojny. To pokazuje, jak bardzo zacofanym państwem jest ten kraj - ocenia.
I podkreśla, że "Putin celowo zrezygnował z 'nieformalnego' dialogu z Joe Bidenem". - Nie odniósł się bezpośrednio do wizyty w Kijowie, czy jego obecności w Polsce. Jednak nie mam cienia wątpliwości, że na Kremlu będą w sposób wnikliwy słuchać tego, co prezydent USA powie w Warszawie - prognozuje Dyner.
"Część słuchaczy wyraźnie przysypiała"
Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP na Łotwie i w Armenii oraz prezes Stowarzyszenia Euroatlantyckiego, mówi w rozmowie z Wirtualną Polską, że to była prawdziwa "paplanina". - Nie odniósł się do Joe Bidena, ani do kwestii chińskich. To było exposé, jakby nic się nie działo. Zły Zachód zaatakował Rosję, hoduje na jej pograniczu złe bakterie, by otruć Rosjan, Ukraińcy są okupowani przez faszystów, a sam kraj rządzony przez Putina jest silny gospodarczo - to są frazy, które już słyszeliśmy - dodaje.
W jego ocenie to, co z punktu widzenia było najważniejsze, to zapowiedź wyborów, podwyżek dla emerytów, rekompensat dla żołnierzy. - Z tłumu słuchaczy widać było, że część wyraźnie przysypiała. Entuzjazm na twarzach zgromadzonych był taki jak na widok nogi stołowej - ocenia prześmiewczo Nowakowski.
"Putin jest politykiem przegranym"
- Nic nowego nie powiedział. To jest w istocie smutna konstatacja. Przemówienie - w moim odbiorze - jest dowodem na to, że Rosja właściwie nie ma pomysłu, jak wyjść z kryzysu, w który się sama wpakowała - dodaje.
I dodaje: - Człowiek, który kieruje państwem, po roku wojny i niepowodzeń nie ma do powiedzenia nic, poza tym, że da podwyżkę i będzie walczył z Zachodem.
- Brutalna prawda jest taka, że Putin jest politykiem przegranym. To przemówienie porażkę Putina kwituje. Przyszedł do władzy z wizją stworzenia nowoczesnego mocarstwa. Z tego już nic nie zostało - podkreśla Nowakowski.
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski