Niebezpieczne słowa Putina. "To nie jest blef"

Od wtorku świat czekał na zapowiadane orędzie Władimira Putina. Dziś już wiadomo, że zapowiedział w nim częściową mobilizację wojskową w kraju. Rosyjski przywódca po raz kolejny straszył też użyciem broni jądrowej. Tym razem podkreślał: "To nie blef".

Władimir Putin i minister obrony  Siergiej Szojgu
Władimir Putin i minister obrony Siergiej Szojgu
Źródło zdjęć: © via Getty Images | Contributor#8523328
oprac. KBŃ

- W przypadku zagrożenia dla naszego państwa, naszej ziemi i narodu wykorzystamy wszystkie niezbędne środki do obrony. To nie jest blef - grzmiał Władimir Putin w swoim orędziu do narodu.

- NATO prowadzi rekonesans w całej południowej Rosji. Otwarcie mówią, że Rosja musi zostać pokonana na polu bitwy. W grę wchodzi również szantaż nuklearny. Tym, którzy wypowiadają takie słowa, przypominam, że nasz kraj też ma takie możliwości. Używamy wszelkich środków, aby chronić naszych ludzi. To nie blef. Nasza suwerenność i wolność zostaną zabezpieczone wszelkimi dostępnymi środkami - powiedział.

Jak podkreślają eksperci w rozmowie z Wirtualną Polską, Putin rozpaczliwie potrzebuje sukcesu na froncie, będzie straszył Zachód przyłączeniem ziem okupowanych i groził użyciem broni atomowej. Chodzi o to, byśmy cały czas się go obawiali.

- Straszak atomowy to ciągłe mówienie o "króliczku", żebyśmy go się obawiali. Co prawda rosyjskie procedury mówią o tym, że w przypadku zagrożenia ich terytorium Kreml ma prawo użyć broni atomowej. Ale Ukraińcom już wcześniej udało się solidnie trafić w Krym, który od 2014 roku de facto jest częścią Federacji Rosyjskiej. I wówczas nie uznano tego za wystarczające zagrożenie - i nie było żadnej nuklearnej odpowiedzi. To kolejny, typowy straszak ze strony Putina skierowany do państw Zachodu. Tyle że Zachód nie przestraszy się gróźb Rosji – mówił WP prof. Daniel Boćkowski z Katedry Bezpieczeństwa Międzynarodowego Uniwersytetu w Białymstoku.

Orędzie Putina

Telewizja państwowa wyemitowała w środę rano nagrane wcześniej wystąpienie Putina, w którym ogłosił on częściową mobilizację w Rosji. - Mobilizacja zacznie się już dzisiaj, 21 września - obwieścił Putin.

O podjęcie takich kroków, jak przekazał rosyjski prezydent, wnioskowało ministerstwo obrony.

Decyzja ta - jak oświadczył - została podjęta w celu "obrony ojczyzny" i "zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom" zarówno w Rosji, jak i na terenach okupowanych przez nią.

Częściowa mobilizacja ma objąć rezerwistów, osoby, które odbyły służbę w wojsku. Przed wysłaniem na front mają oni przejść dodatkowe przeszkolenie, "z uwzględnieniem doświadczenia specjalnej operacji wojskowej".

Rosja anektuje kolejne regiony

Putin oświadczył, że Rosja zrobi wszystko dla "bezpiecznego przeprowadzenia referendów" w czterech okupowanych ukraińskich regionach, a członkowie tamtejszych formacji zbrojnych zostaną zrównani w prawach z rosyjskimi wojskowymi, a tamtejsza ludność nie zostanie pozostawiona "na pastwę katów".

- Celem Zachodu jest osłabienie, podzielenie i zniszczenie Rosji - oznajmił kłamliwie Putin. Utrzymywał, że Zachód grozi Rosji m.in. użyciem broni jądrowej.

Putin powtórzył, że rosyjska wojna przeciwko Ukrainie, którą nazwał "uderzeniem wyprzedzającym", była słuszną decyzją, a celem Rosji pozostaje zajęcie całych obwodów donieckiego i ługańskiego. Zgodnie z rosyjską propagandą, rosyjski lider nazwał te działania "wyzwalaniem". Władze Ukrainy, która od siedmiu miesięcy broni się przed rosyjską inwazją na pełną skalę, nazwał "reżimem neonazistowskim".

Źródło: Wirtualna Polska/PAP

Wybrane dla Ciebie