Nie zapłacisz za "pilnowanie", licz się z rysami na karoserii
Parking naprzeciwko empiku przy ul. Narutowicza w Łodzi stał się miejscem zakrapianych alkoholem imprez lokalnej śmietanki towarzyskiej.
17.08.2010 | aktual.: 18.08.2010 11:34
Panowie przynieśli starą czerwoną kanapę, moszczą się na niej z butelkami piwa i taniego wina i oferują kierowcom popilnowanie auta. Za kilka złotych. Kto odmówi, nie ma pewności, że po powrocie nie znajdzie kilku rys na karoserii.
Witold Sokołowski, który zadzwonił do redakcji "Dziennika Łódzkiego" z prośbą o interwencję, jak mówi, czuje się bezradny. Kilkakrotnie zgłaszał straży miejskiej, że trzeba zaprowadzić porządek na parkingu. - Kiedyś lumpy zarysowali mojemu znajomemu samochód, bo nie zapłacił im haraczu - mówi. - Mija równo miesiąc, od kiedy zgłosiłem strażnikom, że na parkingu grasuje banda lumpów w wieku 20-40 lat. Nie doczekałem się odzewu. Ponawianie próśb nic nie dało.
Okoliczni mieszkańcy twierdzą, że w libacji uczestniczy nawet kilkanaście osób. - Jest nam wstyd, że nikt nie umie sobie poradzić z nimi w centrum miasta, dosłownie kilka metrów od Piotrkowskiej - mówi pragnący zachować anonimowość mieszkaniec ul. Narutowicza.
Straż miejska przyznaje, że problem zna. - W ciągu ostatniego miesiąca odnotowaliśmy cztery zgłoszenia dotyczące wyłudzania pieniędzy w tamtym miejscu. Straż interweniuje, ale nie może ukarać mandatem osoby, która siedzi na kanapie lub na trawie. Wykroczenie musi zostać popełnione w obecności strażników albo musimy mieć świadka, który wskaże winnych - tłumaczy Leszek Wojtas z łódzkiej Straży Miejskiej.
Mieszkańców takie wyjaśnienie nie przekonuje. - I jak mam wytłumaczyć znajomemu, któremu porysowali samochód, że Łódź ma zostać Europejską Stolicą Kultury? - pyta retorycznie Witold Sokołowski.
Polecamy w internetowym wydaniu:
Duże remonty i przebudowy na drogach w Łódzkiem