Nie tylko koncerny, czyli kto może zarobić na zbrojeniach

Kto korzysta na rozwoju branży zbrojeniowej? Od czego zależy pobudzenie krajowej gospodarki przez zbrojenia? O mechanizmach przemysłu zbrojeniowego Małgorzata Schwarzgruber z "Polski Zbrojnej" rozmawia z Piotrem L. Wilczyńskim.

Nie tylko koncerny, czyli kto może zarobić na zbrojeniach
Źródło zdjęć: © USAF / Polska Zbrojna

Małgorzata Schwarzgruber, "Polska Zbrojna": Czy wydatki zbrojeniowe wpływają na wzrost gospodarczy państwa?

Piotr L. Wilczyński: Zależy, na co wydamy pieniądze. Jeśli na import zagranicznego uzbrojenia, które zazwyczaj jest droższe niż krajowe, wpływ tej transakcji na gospodarkę będzie mniejszy, niż gdybyśmy produkowali daną broń w kraju. Należy też pamiętać, że redystrybucja podatków w postaci dodatkowych etatów urzędniczych w Ministerstwie Obrony Narodowej, często księgowana jako wydatki zbrojeniowe, będzie obciążeniem dla gospodarki. Dlatego odpowiedź na to pytanie nie może być jednoznaczna.

Import uzbrojenia nie pobudza zatem w żaden sposób gospodarki?

To zależy od umowy. Jeżeli towarzyszący jej offset zakłada produkcję części zamiennych w kraju kupującym, gospodarka zyska dodatkowe impulsy. Jeśli jednak sprzedawca uzbrojenia przywiezie gotowe części, a w kraju kupującym otworzy jedynie ich montownię, nie będzie z tego ani wielkich dochodów, ani podatków z zatrudnienia. Ogólnie możemy powiedzieć, że jeśli państwo ma dobrze rozwinięty sektor zbrojeniowy, płyną z tego korzyści dla gospodarki narodowej. Ważnym czynnikiem jej rozwoju są inwestycje w nowoczesne technologie potrzebne do budowy uzbrojenia, szczególnie różnych rodzajów broni ciężkiej.

Czy wszystkie branże gospodarki w podobny sposób korzystają z inwestycji zbrojeniowych?

Na gospodarkę wpływa głównie przemysłowa część sektora zbrojeniowego. Hutnictwo żelaza zapewnia materiał dla stoczni i zakładów produkujących broń pancerną. Stopy aluminium są wykorzystywane do budowy samolotów, śmigłowców oraz poszycia rakiet. Hutnictwo metali kolorowych i ołowiu stanowi podstawę wytwarzania amunicji. Na rozwoju zbrojeniówki korzystają nie tylko branże przemysłu ciężkiego. Z badań instytutów wojskowych może korzystać każda gałąź gospodarki. Wiele rozwiązań ma także sektor IT, bo każda nowa broń jest dziś wyposażana w komputer, co wymaga nowych programów. Korzystają również branże humanistyczne, ponieważ wiele rozwiązań w wojsku powstało na potrzeby chwili, np. w sprawach dowodzenia. Uczą się o tym studenci Akademii Obrony Narodowej, którzy potem pracują w różnych firmach, gdzie wdrażają rozwiązania dotyczące zarządzania. Proces myślenia o bezpieczeństwie jest bardzo twórczy. Badania potwierdzają, że najwięcej wynalazków sprzyjających rozwojowi gospodarczemu powstawało w czasach kryzysów
i niestabilności politycznej, gdy trzeba było myśleć o własnym bezpieczeństwie. Wiele wynalazków opracowywanych w wojskowych instytutach na zlecenie resortu obrony z czasem przechodzi na rynek cywilny, a wtedy rośnie produkcja i konsumpcja, co przekłada się na wzrost gospodarczy.

Jakie urządzenia stworzone lub udoskonalone przez inżynierów wojskowych znalazły zastosowanie w życiu codziennym?

Rozwój telekomunikacji, komputerów, sieci, technologii kosmicznych nie byłby możliwy bez wojskowego wsparcia. Przykładem cywilnego zastosowania wojskowej myśli technicznej jest m.in. istnienie i sukces Space-X - korporacji, która oferuje komercyjne loty w kosmos. Zasługą sektora zbrojeniowego jest także rozwój przemysłu samochodowego, który dzięki współpracy z wojskowymi ośrodkami badawczymi produkuje maszyny coraz bardziej sprawne i bezpieczne. Dzięki zamówieniom wojskowym rozwija się również przemysł precyzyjny. Stymulowany wymaganiami armii proces miniaturyzacji pozwolił na olbrzymie oszczędności materiałów. Nowoczesne materiały pirotechniczne znajdują zastosowanie np. w górnictwie. Zakłady chemiczne wytwarzają coraz więcej tworzyw sztucznych. Opony, a także zabawki, zawierają substancje, które wywodzą się z badań naukowców wojskowych. Rozwiązania stosowane w leczeniu rannych na polu bitwy często są przekazywane cywilnym ośrodkom medycznym, m.in. takie innowacje jak egzoszkielety, środki przeciwbólowe czy
dezynfekujące. Badania wojskowych ośrodków naukowych wpłynęły także na rozwój przemysłu spożywczego - bez nich nie byłoby dziś tylu konserwantów oraz produktów gotowych do spożywania natychmiast po otwarciu.

Jak silna jest tendencja odwrotna, kiedy to wojsko czerpie z cywilnych inspiracji?

Wojsko czerpie sporo rozwiązań od prywatnych wynalazców. Z historii wiemy, jak dużą rolę dla rozwoju myśli strategicznej odgrywały wynalazki usprawniające transport i komunikację. Koleje, samochody, samoloty zrewolucjonizowały niegdyś sztukę wojny. Współcześnie też się tak dzieje. Prywatni przedsiębiorcy tworzący drony własnego pomysłu mogą wejść na rynek wojskowy. Również prywatne korporacje cywilne świadczą usługi w dziedzinie prac badawczo-rozwojowych dla korporacji zbrojeniowych. Tu wszystko jest powiązane i nie ma broni lub materiałów obronnych, w które nie byłaby zaangażowana cywilna myśl techniczna. Ostatnio słyszeliśmy o próbach wdrożenia dział elektromagnetycznych w marynarce USA. Za kilka lat, dzięki wynalezieniu napędu EM Drive, będziemy budowali rakiety mogące dolecieć na Marsa w 60 dni, a nie jak do tej pory w prawie dwa lata. Wyobraźmy sobie rakiety balistyczne lub samoloty z takim napędem.

Czy inwestycje w obronność dają gospodarczo podobny efekt jak w szkolnictwo czy transport?

Wydatki na obronność mogą mieć różny charakter, mogą bowiem dotyczyć zakupu uzbrojenia lub amunicji albo nowych etatów dla urzędników i pensji dla żołnierzy. Inwestycje w obronę narodową można potraktować jak ubezpieczenie. Tyle że jeśli nie zdecydujemy się na nie, to mamy pewną katastrofę, w odróżnieniu na przykład od ubezpieczeń NNW, domu, życia. Prawdziwe jest powiedzenie: chcesz pokoju, to szykuj się do wojny. Odpowiednio przygotowanych do walki nikt nie atakuje, bo się nie opłaca, tak jak było ze Szwajcarią w czasie II wojny światowej.

W jakim stopniu konflikt z Rosją nakręcił zbrojenia na Ukrainie?

Jeśli konflikt ma miejsce w jednym regionie i się nie rozprzestrzenia, to zaangażowany kraj ma szansę dostosowania gospodarki do potrzeb bezpieczeństwa narodowego. To właśnie robią obecnie Ukraińcy. Stracili sporo sprzętu w Donbasie, więc rozwijają fabryki broni w Winnicy i w Charkowie - powstają tam nowe czołgi. Ukraina to teraz jeden z czołowych producentów czołgów w Europie - T-84 jest eksportowany m.in. do Tajlandii. Konflikt z Rosją spowodował, że wzrosły zamówienia, zwiększył się także wysiłek narodowy na finansowanie takich inwestycji.

W pierwszej połowie XX wieku na zbrojeniach wyrosła potęga Ameryki i Niemiec.

Potęga Stanów Zjednoczonych wynikała bardziej z polityki wewnętrznej - z wprowadzenia ułatwień dla przedsiębiorców. USA najszybciej rozwijały się przed wielkim kryzysem, bo za ocean wyjeżdżali wówczas najbardziej przedsiębiorczy Europejczycy. Niemcy odwrotnie. Stracili wielu obywateli, którzy wyemigrowali. Ich przemysł zbrojeniowy w latach trzydziestych XX wieku był sztucznie pompowany przez władze nazistowskie. Aby rozwijać tę dziedzinę, ogromnie się zadłużyli. Co się natomiast dzieje, gdy kraj nie może spłacać długów? Wypowiada wojnę wierzycielom. Obecnie taka sama sytuacja, gdzie mamy mocno rozwinięty przemysł zbrojeniowy i ogromne zadłużenie, jest z kolei w USA. Dlatego kraj ten tak chętnie angażuje się w konflikty.

Jak na sektor zbrojeniowy wpływają cięcia budżetowe?

Przedsiębiorstwa zbrojeniowe wytwarzają także na rynek cywilny, np. we włoskiej stoczni Fincantieri w Palermo powstają m.in. kutry rybackie. Airbus, który ma rozbudowane skrzydło zbrojeniowe, także produkuje na potrzeby cywilne. Rheinmetall to nie tylko czołgi, lecz także stal. Gdy produkcja jest zdywersyfikowana, firmom łatwiej się przestawić i ograniczyć straty.

Dzieli Pan sektor zbrojeniowy na dział usług i przemysłu. Różnicuje też ich znaczenie w czasach wojny i pokoju. Dlaczego?

Z jednej strony cała obrona narodowa to świadczenie usług - mam na myśli pracę żołnierzy czy działalność instytutów badawczo-naukowych. Z drugiej przemysł dostarcza uzbrojenie, co umożliwia świadczenie tych usług. Wydatki na te dwie dziedziny w odmienny sposób wpływają na gospodarkę. Finansowanie usług podczas wojny to inwestycja w przetrwanie. Wydatki na zbrojenia w czasie pokoju to rodzaj inwestycji na przyszłość. W czasach pokojowych, kiedy użycie sił zbrojnych jest niewielkie, na gospodarkę wpływa głównie przemysłowa część sektora zbrojeniowego. Gdy dochodzi do destabilizacji politycznej, pierwszeństwo w sektorze przejmują usługi. Czas trwania pokoju jest zdecydowanie dłuższy niż wojny, więc można przyjąć, że w gospodarkach narodowych dominuje część przemysłowa sektora zbrojeniowego.

Jak konsolidacja kapitału, czyli przejmowanie mniejszych przedsiębiorstw w branży zbrojeniowej przez większe, wpływa na gospodarkę?

Do konsolidacji kapitału w branży zbrojeniowej dochodzi głównie w czasach kryzysu. Maleje wówczas liczba przedsiębiorstw państwowych, a rośnie prywatnych.

Dlaczego tak się dzieje?

Gdy należące do państwa firmy nie mają innowacyjnych produktów, tracą kontrahentów i wcześniej czy później popadają w kłopoty. Podczas kryzysu ten proces przyspiesza. Na sprzedaż są wystawiane fabryki i przejmują je prywatni przedsiębiorcy. Ogólnie odchodzi się od modelu, gdy państwo kontroluje sektor zbrojeniowy. Kiedyś w Wielkiej Brytanii broń mogły wytwarzać tylko fabryki rodziny królewskiej, a dziś wszystkie fabryki są sprywatyzowane. Warto też zauważyć, że zagraniczny inwestor nie zawsze pochodzi z kraju, który jest naszym sojusznikiem, a oddajemy mu kontrolę nad sektorem ważnym strategicznie.

Czasem przejęcia czy fuzje na amerykańskim czy europejskim rynku zbrojeń są inspirowane politycznie. Jak one wpływają na gospodarkę?

Koncern EADS, znany głównie z produkcji samolotów, miał zostać przejęty przez BAE Systems, lecz ze względu na interwencję kanclerza Niemiec, Angeli Merkel, nie udało się przeprowadzić tej operacji. Wywołało to reperkusje na światowych giełdach w październiku 2012 roku. Takie fuzje mają konsekwencje dwojakiego rodzaju dla gospodarki. Krótkookresowe, czyli zaskoczenie i panika na giełdach, ale potem gospodarka automatycznie dostraja się do nowej sytuacji. Długookresowe natomiast dotyczą decyzji politycznych mających duże znaczenie, np. o zaangażowaniu w wojnę, nawet na końcu świata.

Jak taka decyzja wpłynie na gospodarkę?

To zależy od przepisów prawnych i systemu podatkowego państwa. W jednych krajach inwestycje w zbrojenia powodują zwiększenie obciążeń finansowych i nierównomierny do nich wzrost gospodarki, a czasem nawet spadek. W innych państwach nawet niewielkie podniesienie wydatków na zbrojenia może spowodować gospodarczy boom. Im bardziej gospodarka rynkowa, tym bardziej wydatki na zbrojenia będą miały pozytywny efekt.

Rośnie znaczenie korporacji produkujących uzbrojenie wykorzystujące nowoczesne technologie, a spada rentowność większości spółek zajmujących się wytwarzaniem broni konwencjonalnej i lekkiej oraz amunicji. Która z tych dziedzin ma większy wpływ na gospodarkę?

Możliwe są trzy różne scenariusze. W pierwszym, w sektorze zbrojeniowym dominują drobne prywatne przedsiębiorstwa, np. w Norwegii i w krajach skandynawskich są głównie małe fabryki skupione na jednym rodzaju uzbrojenia. Często nie mają one środków na innowacje, ale ich towary są wysokiej jakości, więc znajdują odbiorców. Jeśli ich jednak stracą, nie przetrwają. Wtedy ratunkiem jest podłączenie się do wielkiej korporacji lub inwestowanie w badania. Przykładem są przedsiębiorstwa fińskie, które zaczęły inwestować w naukę. Szwecja z kolei jest krajem, którego małe firmy produkujące broń zostały sprzedane korporacjom zagranicznym.

Drugi przypadek to państwowe molochy działające w centralnie planowanej gospodarce lub w kapitalizmie kompradorskim. Zwykle wytwarzają one uzbrojenie tradycyjne, a badaniami zajmują się wybrane instytuty wojskowe. Zazwyczaj innowacje pojawiają się za późno, fabryki te stają się nierentowne, bo są także źle zarządzane. Wyprzedzają je w konkurencji międzynarodowej wielkie korporacje i tak przemysł ten upada lub staje się kulą u nogi dla gospodarki narodowej.

Trzeci przypadek to kraje z sektorem zbrojeniowym rozwiniętym w postaci wielkich międzynarodowych korporacji. Ich zakłady są rozmieszczone w różnych krajach. Kłopoty gospodarcze w jednym z nich nie pociągają dla całości wielkich konsekwencji. Dzięki temu korporacje są najbardziej uprzywilejowanymi graczami na rynku, sprzedają broń różnym odbiorcom. Małe firmy nie mają tylu środków na lobbing i marketing.

Jak ocenia Pan wpływ sektora zbrojeniowego na naszą gospodarkę?

Polska ma potencjał do produkcji zbrojeniowej i wytwarza nie najgorszy sprzęt: licencjonowane śmigłowce Black Hawk, samoloty desantowo-transportowe Bryza/Skytruck, transportery Rosomak, czołgi PT Twardy oraz drony, np. Pteryx, PR-5 Wiewiór+, Flytronic FlyEye. Polski sektor zbrojeniowy jest jednak niedoinwestowany. Opiera się głównie na licencjach zagranicznych. Prawie wszystkie nowe konstrukcje to inicjatywy prywatnych badaczy. Nie mamy też skutecznego lobbingu, by promować to, co stworzymy. Nasz eksport jest nieduży i dotyczy głównie produktów powstających na licencjach zagranicznych.

Część pieniędzy, jakie do 2020 roku planuje wydać MON, zostanie przeznaczona na prace badawczo-rozwojowe. Przykładem współpracy kilkunastu firm i wspólnych prac nad nowym wyposażeniem i uzbrojeniem żołnierzy jest projekt “Tytan”, czyli polski żołnierz przyszłości. Jak go Pan ocenia?

Ten projekt pokazuje, jak kosztowne jest nowoczesne uzbrojenie. Uważam jednak, że warto w ten program inwestować. “Tytan” będzie miał również wpływ na inne dziedziny gospodarki, bo wiele rozwiązań może potem przejść na rynek cywilny, prace badawcze i rozwojowe da się wykorzystać w medycynie czy elektronice. Trzeba jednak uważać, aby nie przeinwestować, bo wtedy zwiększenie wydatków na zbrojenia nie przełoży się na wzrost gospodarczy. Moim zdaniem powinniśmy skorzystać z modelu fińskiego: zdecentralizować produkcję na wiele małych przedsiębiorstw, wytwarzać głównie broń lekką, na którą jest popyt.

Jak handel bronią wpływa na gospodarkę?

Handel bronią napędza koniunkturę gospodarczą. To miliardowy biznes. Obecnie w świecie dominują trzej producenci: USA, Chiny i Rosja. Rosja wytwarza sprzęt dobrej jakości po dość konkurencyjnych cenach oraz masowo wyprzedaje stare używane czołgi, śmigłowce i samoloty do krajów Azji i Afryki, przy czym traci stopniowo rynek na rzecz Chin, których broń jest tania. Amerykanie mają natomiast supertechnologie. Każde z tych państw ma swoich tradycyjnych odbiorców. Badając kierunki eksportu, można zobaczyć, jak przebiegają strefy wpływów geopolitycznych. Indie i Azja Południowo-Wschodnia to obszar oddziaływania Rosji. Kraje islamskie, Pakistan i Iran - to strefa Chin. Europa, Ameryka Południowa, Afryka i niektóre arabskie kraje na Bliskim Wschodzie - to region wpływów USA. Amerykański eksport broni jest olbrzymi, wynosi mniej więcej tyle, ile Polska uzyskuje z podatków. Gdyby się nagle załamał, w ciągu roku Stany Zjednoczone stałyby się bankrutem.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (28)