Błaszczak dostawał krocie. Teraz wszystko się skończy
Od kilkunastu dni jedynym wicepremierem w rządzie Mateusza Morawieckiego jest Jarosław Kaczyński. Jacek Sasin, Henryk Kowalczyk, Mariusz Błaszczak i Piotr Gliński pozostali w rządzie, jednak poza funkcją wicepremierów stracili też inne przywileje.
Jak podaje "Rzeczpospolita", wszyscy czterej byli wicepremierzy jeszcze tylko do 21 lipca (czyli miesiąc po odejściu z funkcji wicepremiera) będą mogli korzystać z całodobowej ochrony Służby Ochrony Państwa. Później będą mogli korzystać z własnych środków transportu i ochrony, którymi dysponują ich resorty (Henryk Kowalczyk jest ministrem bez teki).
Może się zdarzyć, że minister spraw wewnętrznych i administracji przyzna im dodatkową ochronę, jednak tylko w wyjątkowych sytuacjach. Z takiej ochrony korzysta np. Donald Tusk, który otrzymywał pogróżki.
Byli wicepremierzy tracą również gabinety i osobistą obsługę w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Tracą ponadto gabinety polityczne w KPRM.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tusk powinien udać się na specjalny kurs? "Będą jeszcze gorsze rzeczy"
Zarobki Błaszczaka. Ogromna różnica
Zmiany mają również wymiar finansowy. Będąc wicepremierem, minister zarabiał więcej. Jak podaje "Rzeczpospolita", wicepremier jest w tej samej grupie zarobkowej co wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, a także prezes Najwyższej Izby Kontroli.
Dla przykładu: Jarosław Kaczyński jako wicepremier bez teki zarabiał miesięcznie ponad 17,3 tys. zł. Teraz - ze względu na podwyżkę płacy minimalnej - będzie zarabiać ok. 20 tys. zł. W ciągu roku dało to ponad 208 tys. zł.
Pensje nie były rozdzielane na pensje ministra i wicepremiera. W ubiegłym roku, jak wynika z oświadczeń majątkowych, Piotr Gliński zarobił ok. 251 tys. zł, Jacek Sasin ok. 254 tys. zł, a Henryk Kowalczyk 253 tys. zł. Minister obrony Mariusz Błaszczak w ubiegłym roku zarobił aż 319 tys. zł, podczas gdy w 2020 r. (nie będąc jeszcze wicepremierem) zarobił 175 tys. zł.
Źródło: "Rzeczpospolita"