Nie poznamy raportu podkomisji smoleńskiej. Posiedzenie odwołane
Posiedzenie Komisji Obrony Narodowej, podczas której mieliśmy poznać dotychczasowe ustalenia i raport z pracy "Podkomisji do ponownego zbadania katastrofy samolotu Tu-154M" zostało odwołane. Stosowna adnotacja znalazła się na stronie sejmowej.
Komisja miała zebrać się w czwartek, 8 czerwca w trybie art. 152 ust. 2 regulaminu Sejmu, czyli na pisemny wniosek co najmniej jednej trzeciej ogólnej liczby członków komisji. Zgodnie z regulaminem, od daty złożenia takiego wniosku nie może minąć więcej niż 30 dni.
Według p.o. przewodniczącego podkomisji dra Kazimierza Nowaczyka, posiedzenie odbędzie się w innym terminie. - O odwołaniu czwartkowego posiedzenia zdecydowały przyczyny obiektywne, kwestie organizacyjne. Posiedzenie zostało jedynie odłożone w czasie, nowy termin nie został jeszcze ustalony - powiedział Polskiej Agencji Prasowej dr Nowaczyk.
Sprawę odwołania posiedzenia skomentowała na Twitterze posłanka PO Joanna Kluzik. "Strach obleciał min. Macierewicza" - napisała.
"Najbardziej prawdopodobna przyczyna: bomba termobaryczna"
Jednym z ostatnich ustaleń podkomisji był wniosek, że "bardzo wiele wydarzeń wskazuje na to, iż 10 kwietnia 2010 r. doszło do wybuchu na pokładzie rządowego tupolewa". Posiedzenie odbyło się w rocznicę katastrofy, 10 kwietnia 2017 roku. Zaprezentowano wówczas dziennikarzom film.
Zobacz film z 10 kwietnia, obrazujący ustalenia podkomisji:
Jak twierdziła podkomisja, "awarie zarejestrowane w ostatnich sekundach lotu, całkowita utrata zasilania przed pierwszym kontaktem z ziemią, rozlokowanie szczątków wraku, specyficzny charakter obrażeń ciał, badania areodynamiczne, siła, z jaką drzwi zostały wbite w podłoże" to część czynników, które "kazały podkomisji potraktować możliwość wystąpienia eksplozji całkiem realnie".
Stwierdono wówczas m.in., że "prawdopodobnym powodem niemożności natychmiastowego odejścia na drugi krąg była seria awarii, która rozpoczęła się w odległości około 2,5 km od lotniska, a została zarejestrowana przez aparaturę na pokładzie tupolewa". "Najbardziej prawdopodobną przyczyną eksplozji był ładunek termobaryczny inicjujący silną falę uderzeniową" - stwierdziła wówczas podkomisja. Z kolei rosyjscy kontrolerzy lotów mieli celowo wprowadzać w błąd polską załogę.
"Wykończył caracale" i "nie może przyjechać do Polski"
Kilka dni po tej konferencji, 17 kwietnia, na łamach "Dziennika Gazety Prawnej" ukazał się wywiad Magdaleny Rigamonti, w którym Wacław Berczyński stwierdził: "to ja wykończyłem caracale". 20 kwietnia Berczyński zrezygnował z przewodniczenia komisji, przesyłając do Antoniego Macierewicza pismo: "Z przyczyn osobistych nie mogę przyjechać do Polski. Uprzejmie proszę o zwolnienie mnie z funkcji (...). Dziękuję Panu Ministrowi za umożliwienie pracy nad wyjaśnieniem katastrofy z dnia 10 kwietnia 2010 r.".
Po rezygnacji Wacława Berczyńskiego nowym przewodniczącym podkomisji smoleńskiej został doktor Kazimierz Nowaczyk.
Hipotezy podkomisji, którą kierował wówczas Wacław Berczyński są odmienne od ustaleń Komisji Badania Wypadków Lotniczych, kierowanej przez ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera. Komisja Millera badała katastrofę w latach 2010-11. W opublikowanym w lipcu 2011 r. raporcie, komisja stwierdziła, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, a w konsekwencji zderzenie samolotu z drzewami, prowadzące do stopniowego niszczenia konstrukcji maszyny. Komisja podkreślała, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu.