"Nie potrzebujemy Rosji, i tak z nami nie współpracuje"
Argument, że nie można zastosować ostrych
sankcji wobec Rosji za inwazję na Gruzję, bo Waszyngton potrzebuje
pomocy Moskwy w rozwiązaniu problemów międzynarodowych nie jest
słuszny, gdyż Rosja raczej szkodzi USA, niż z nimi współpracuje -
uważa "Washington Post".
23.08.2008 | aktual.: 23.08.2008 20:44
W artykule redakcyjnym dziennik zwraca uwagę m.in. na niedawne spotkanie w Soczi rosyjskiego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa z prezydentem Syrii Baszarem Asadem, któremu Rosja obiecała nowe dostawy broni - chociaż Syria sponsoruje terrorystów islamskich.
Przypomina też, że w konflikcie z Iranem, który Waszyngton usiłuje skłonić do rezygnacji ze zbrojeń nuklearnych, Moskwa odgrywa de facto rolę hamulcowego wszelkich wysiłków na rzecz wprowadzenia ostrzejszych sankcji ONZ przeciw reżimowi w Teheranie. Pomaga też mu w budowie reaktora w Buszerze i sprzedaje sprzęt do obrony powietrznej.
Wyimaginowane partnerstwo prezydenta George'a W. Busha z prezydentem, a teraz premierem Władimirem Putinem od dawna jest już fikcją. Mamy nadzieję, że Zachód w żadnych okolicznościach nie sprzedałby niepodległości albo terytorialnej integralności małego, wolnego i bezbronnego narodu (Gruzji) w zamian za obietnicę współpracy z mocarstwem (Rosją). Jeśli jednak owa obietnica jest złudzeniem, kalkulacja ta powinna się stać jeszcze łatwiejsza - pisze "Washington Post".