Zachowanie sędziego TK nagrane. "Ile pani pracuje? Już wystarczy"
Po piątkowej rozprawie Zbigniew Jędrzejewski zarzucił dziennikarce "Gazety Wyborczej" brak obiektywności, insynuował romans z politykiem. Z kolei Stanisław Piotrowicz stwierdził, że on "nie musi odpowiadać" na pytania. Wszystko zostało nagrane.
Trybunał Konstytucyjny w piątek w pełnym składzie orzekł w sprawie zainicjowanego jeszcze w 2017 r. sporu kompetencyjnego między Prezydentem RP, a Sądem Najwyższym dotyczącym prawa łaski.
Sprawa ma związek z nieprawomocnym wyrokiem wobec Mariusza Kamińskiego i innych osób z dawnego kierownictwa CBA. W marcu 2015 roku Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał Kamińskiego i jego zastępcę Macieja Wąsika na 3 lata więzienia, między innymi za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA podczas "afery gruntowej" w 2007 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zebranie się pełnego składu Trybunału było pewnym zaskoczeniem. Od kilku miesięcy trwa bowiem bunt sześciu sędziów, którzy nie uznają przywództwa Julii Przyłębskiej. Jednym z "buntowników", którzy się pojawili na piątkowej rozprawie był Zbigniew Jędrzejewski. Dziennikarka "Gazety Wyborczej" Justyna Dobrosz-Oracz próbowała się dowiedzieć, dlaczego w tej sprawie chciał orzekać, a nie zamierza się stawić na rozprawie dot. nowelizacji Sądu Najwyższego, której przyjęcie odblokuje unijne środki.
Jak opisuje dziennikarka, Jędrzejewski najpierw nie podał jej ręki. Potem nie chciał odpowiadać na jej pytania.
- Ile pani pracuje? - spytał. Dziennikarka odpowiedziała, że 20 lat. - To już wystarczy, pani się bardzo nie stara - odpowiedział.
Dobrosz-Oracz dopytywała, dlaczego Jędrzejewski "ugiął się" i stawił się na rozprawie ws. prawa łaski. - Nie ugiąłem się (...) są inne powody - przekonywał, a następnie zaczął obrażać dziennikarkę.
- A ja chciałbym się dowiedzieć, dlaczego jest pani dziennikarką nieobiektywną - mówił. - Pani jest w związku ponoć miłosnym z panem Protasiewiczem - stwierdził.
Dobrosz-Oracz powiedziała, że pomylił ją z kimś innym i będzie musiała go pozwać. - Ja nic nie mówię, tak sobie rzuciłem - odpowiedział.
- Ja sobie nie życzę rozmowy z panią - powiedział Jędrzejewski. Następnie dopytywał "czy pani pytała szefów TVN-u, dlaczego się zaszczepili przed kolejnością?".
- Bardzo panią proszę, tak bardzo kulturalnie, proszę mnie zostawić - powiedział.
Butna reakcja Piotrowicza
To nie jedyny incydent z udziałem sędziego TK. Justyna Dobrosz-Oracz po dzisiejszej rozprawie rozmawiała także ze Stanisławem Piotrowiczem. Ten, jeszcze jako polityk PiS, jasno wyrażał swoje zdanie w sprawie sporu pomiędzy prezydentem a SN. Według wielu powinien zrezygnować z udziału w posiedzeniu.
- Dlaczego się pan nie wyłączył ze sprawy? - pytała.
- Proszę do rzecznika prasowego - odpowiedział Piotrowicz. Kiedy dziennikarka powiedziała, że chce uzyskać odpowiedź od niego samego, sędzia TK powiedział: - A ja nie muszę odpowiadać. Ja się wypowiadam w postaci orzeczeń.
Piotrowicz następnie przerwał rozmowę i szybko się ulotnił.
Zdanie Piotrowicza było znane przed rozprawą
Pojawienie się na rozprawie TK byłego posła PiS Stanisława Piotrowicza uchodzi za kontrowersyjne. Kiedy zasiadał w Sejmie jasno wypowiadał się ws. prawa łaski.
- Mamy do czynienia z ingerencją władzy sądowniczej, zupełnie nieuprawnioną, w prerogatywy prezydenta - przekonywał w 2017 roku. - Akt łaski pana prezydenta, jak stwierdzają, nie rodzi skutków prawnych. Czyż nie jest to zakwestionowanie, i w skrócie mówiąc w sposób zrozumiały dla przeciętnego Polaka, uchylenie decyzji pana prezydenta? Rodzi się pytanie - a gdzie są podstawy prawne tego rodzaju działania? Artykuł 139. Konstytucji jest jasny i precyzyjny w moim przekonaniu - powiedział.
Prof. Biernat: obecność Piotrowicza osłabia autorytet TK
Obecność byłego polityka w Trybunale Konstytucyjnym krytykował w rozmowie z Wirtualną Polską były wiceprzewodniczący TK prof. Stanisław Biernat.
- Przegrał wybory, nie dostał się do Sejmu, a w nagrodę został sędzią Trybunału. Wcześniej w sposób brutalny obrażał Trybunał Konstytucyjny, kiedy niszczono jego niezależność w latach 2015-2016. Jego obecność osłabia autorytet Trybunału, o ile można w ogóle mówić, że obecny TK ma jakikolwiek autorytet - mówił.
Czytaj więcej: