Polityka"Nie mogę stać bezczynnie". Kolejny zwrot w Wlk. Brytanii. Minister Amber Rudd rezygnuje

"Nie mogę stać bezczynnie". Kolejny zwrot w Wlk. Brytanii. Minister Amber Rudd rezygnuje

Brytyjska minister pracy i emerytur Amber Rudd zrezygnowała ze stanowiska i członkostwa w klubie parlamentarnym Partii Konserwatywnej. To protest przeciw rządowej strategii ws. wyjścia z UE i wykluczeniu rozłamowców przeciwnych bezumownemu brexitowi. "Jestem, niestety, zaskoczona brakiem pracy i przygotowań do wypracowania umowy z Unią Europejską" - przyznała Rudd.

"Nie mogę stać bezczynnie". Kolejny zwrot w Wlk. Brytanii. Minister Amber Rudd rezygnuje
Źródło zdjęć: © PAP | Neil Hall
Natalia Durman

Amber Rudd ogłosiła swoje odejście w rozmowie z "The Sunday Times". Jak powiedziała, "nie wierzy już dłużej w to, że opuszczenie Wspólnoty z porozumieniem jest celem tego rządu".

Zaznaczyła zarazem, że "nie ma dowodu na to", że rząd premiera Borisa Johnsona próbuje znaleźć rozwiązanie w sporze dotyczącym kontrowersyjnego mechanizmu dla Irlandii Płn. (tzw. backstop).

- Jestem, niestety, zaskoczona brakiem pracy i przygotowań do wypracowania umowy z Unią Europejską - podsumowała.

56-letnia polityk zabrała także głos ws. decyzji o wykluczeniu z partii 21 posłów, którzy zagłosowali z opozycją za projektem ustawy przeciwko opuszczeniu Wspólnoty bez umowy. Jak stwierdziła, jest ona "atakiem na przyzwoitość i demokrację".

"Nie mogę stać bezczynnie, kiedy dobrzy, lojalni i umiarkowani konserwatyści są wyrzucani (z partii)" - napisała na Twitterze, gdzie opublikowała także swój list rezygnacyjny do premiera Borisa Johnsona, w którym określiła jego decyzję jako "polityczny wandalizm".

Ustępująca minister zapowiedziała, że w kolejnych wyborach zamierza ubiegać się o reelekcję jako kandydatka niezależna. Może to być jednak wyjątkowo trudne bowiem Rudd uzyskała mandat z ultra-marginalnego okręgu wyborczego, gdzie o obsadzie stanowiska posła zdecydowało zaledwie kilkaset głosów.

Wlk. Brytania pogrążona w chaosie. Przez brexit

Przypomnijmy, we wtorek rząd Borisa Johnsona stracił większość w Izbie Gmin po tym, jak w trakcie dramatycznych scen w parlamencie Philip Lee przesiadł się do ław opozycji, ogłaszając dołączenie do proeuropejskich Liberalnych Demokratów.

Tego samego wieczora 21 posłów Partii Konserwatywnej poinformowało, że usunięto ich z klubu parlamentarnego ugrupowania za poparcie opozycyjnych planów przeciwko bezumownemu brexitowi i że stali się w związku z tym "posłami niezrzeszonymi", co z punktu widzenia rządu jeszcze bardziej pogorszyło parlamentarną arytmetykę.

W tej grupie znaleźli się m.in. Philip Hammond, który jeszcze przed sześcioma tygodniami był ministrem finansów w rządzie May, oraz zasiadający w parlamencie nieprzerwanie od czerwca 1970 r. Ken Clarke - były minister w rządach Margaret Thatcher i Johna Majora - a także wnuk legendarnego premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla, Nicholas Soames.

W czwartek z rządu zrezygnował wiceminister edukacji Jo Johnson, brat premiera Johnsona. Tłumaczył, że był "rozdarty między lojalnością wobec rodziny a interesem narodowym".

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (81)