Nie ma szans na wcześniejsze wybory. Czy teraz PiS pokaże, że Ryszard Petru jest nagi?
Nowoczesna Ryszarda Petru sprawnie wykorzystuje momenty, w których może zaistnieć. Teraz hasłem są "przedterminowe wybory". Celom formułowanym z myślą o zdominowaniu przekazów w mediach trudno jednak się spełnić, a już na pewno nie teraz. Formacja ugruntowuje tymczasem swój wizerunek partii telewizyjnej, co w styczniu może się na niej srogo zemścić.
28.12.2016 | aktual.: 28.12.2016 14:43
Ryszard Petru w maju rzucił hasło wielkiej koalicji opozycji, aby odsunąć PiS od władzy, choć do tego bardzo daleko. Skradł tym jednak show Grzegorzowi Schetynie (zapewnił organizację i finansowanie demonstracji) i Mateuszowi Kijowskiemu (zmobilizował demonstrantów). Potem stwierdził, że PiS utraciło poparcie społeczne i legitymizację władzy, choć sondaże temu wyraźnie przeczą. Już wtedy Petru wskazał, że jeśli dalej tak pójdzie, to niezbędne będą wcześniejsze wybory. Teraz Nowoczesna - po raz pierwszy w tej kadencji - chce złożyć wniosek o samorozwiązanie Sejmu, choć szanse na jego uchwalenie wynoszą zero.
Słowa szefa Nowoczesnej przebijają się do mediów i dominują w przekazach telewizji. Ale z realnością mają bardzo luźny związek. Na razie jest to w wykonaniu Ryszarda Petru słowne i PR-owe zagrzewania do długiego marszu po władzę, ale partia jednak drepcze w miejscu. Petru mimo to spija śmietankę, bo występuje w roli wskazującego opozycji kierunek i bijącego w bębny oburzenia na PiS.
Sam Petru w jednym z wywiadów - odpierając zarzut, że chce wykreować nagiego króla (PiS) mówiąc, że jest on nagi - bronił się: "Trzeba wyprzedzać fakty i kreować rzeczywistość do przodu". Zatem kreuje. Kłopot w tym, że z czasem projektowana przyszłość może się zderzyć z rzeczywistością, a Nowoczesna nie będzie miała zasobów, aby tej rzeczywistości stawić czoła.
Ani nie ma pieniędzy na szeroko zakrojoną działalność, bo utraciła dotacje z budżetu państwa (to ponad 20 mln zł w ciągu najbliższych lat), a wciąż do spłaty ma kredyt zaciągnięty na kampanię 2015 r. Ani nie ma też rzeszy sympatyków, który gotowi byliby licznie wychodzić na ulice. Partia Petru bez dotacji sobie oczywiście poradzi, ale skala jej rzeczywistej działalności będzie ograniczona, z kolei walka o obecność w mediach będzie się musiała zaostrzyć.
Petru już w tym momencie ukręcił realny bat na samego siebie, a na pewno sprowokował odpowiedz obozu rządzącego na swoje słowne szarże. W Prawie i Sprawiedliwości zapadła bowiem decyzja o tym, aby na początku nowego roku ulicami Warszawy - a dzięki "Solidarności" być może także w innych dużych miastach - zademonstrować społeczne poparcie dla obozu władzy.
Nieprzypadkowo lider "S" Piotr Duda zapowiadał, że związkowcy szykują się do wyjścia na ulice, by wtedy "czapkami ich przykryć" (ich, czyli głównie Nowoczesną, PO i KOD). Nieprzypadkowo też Jarosław Kaczyński podkreślił w ostatnim wywiadzie, że po stronie PiS jest "silny mandat społeczny". - Sądzę, że w styczniu pokażemy, jak wielu ludzi stoi po naszej stronie, gdzie jest prawdziwe poparcie społeczne - mówi prezes PiS we "wSieci". Do demonstrowania już szykują się zatem Kluby "Gazety Polskiej" i Rodzina Radia Maryja. Styczeń może być więc czasem przesilenia na ulicach.
Taka demonstracja ma przytłoczyć całą opozycję, przy okazji też pokazać, jak wirtualnym bytem jest Nowoczesna, a jej lider - by nie powiedzieć "król" - jest nagi prowadząc słowne szarże w mediach. Bo partia Petru nie okrzepła jeszcze i choć rośnie w liczbach (ma ponad 4 tys. członków i stale przyjmuje nowych), to poza największymi miastami jeszcze się nie zagnieździła. Sam Ryszard Petru nie jest w stanie wyciągnąć tłumów na ulice - w czasie ulicznej konfrontacji z obozem władzy może się więc jedynie schować za machiną organizacyjna PO i KOD-em, który wciąż jeszcze ma zdolność mobilizowania ludzi.
Przyspieszonych wyborów, o które chce teraz wnioskować Nowoczesna, nie będzie. Buńczuczne słowa Ryszarda Petru służą jednak za przyczynek do ulicznej kontrmanifestacji obozu władzy z opozycją. Szarżując z takim postulatem Ryszard Petru skazuje się na przegraną w głosowaniu w Sejmie - ugrać może tylko efektowne starcie na Wiejskiej. I obecność w telewizji.