"Nie ma lepszej weryfikacji władzy niż wybory co 4 lata"
Nie ma lepszej weryfikacji każdej władzy niż wybory co cztery lata. I zawsze jeżeli władza się deprawuje, czy nie pracuje dla obywatela, dla mieszkańców, to można to po prostu zmieniać co cztery lata - uważa gość "Salony Politycznego Trójki", szef MSWiA Grzegorz Schetyna.
Michał Karnowski: Wczoraj zaprezentował Pan i chyba jako pierwszy minister w tym gabinecie plan rządzenia. Media wszystkie wybijają ten element, że Pan chce mocno wojewodów ograniczyć, oddać te kompetencje sejmikom wojewódzkim. W jakim stopniu i od kiedy?
Grzegorz Schetyna: Tak. To jest cała koncepcja PO i PSL. Z tym szliśmy do wyborów. To było nasze zobowiązanie wyborcze w kampanii i dziś to potwierdzamy. Wczoraj mówiłem tak, to wszystko była prawda, chcemy władzy przybliżyć ludziom, chcemy zdecentralizować kraj, dokończyć reformę samorządową. Chcemy, żeby władza była bardziej przyjazna, bliższa ludziom. Wojewodów, których powołaliśmy - to są ludzie głównie pochodzący z samorządów, oni wiedzą jak tę władzę w sensowny, rozsądny sposób przekazywać na dół, do gmin, do województw i do miast.
Wszędzie to działa dobrze? Są różne przypadki.
- Są.
Na Mazowszu na przykład samorząd finansował okna w kurii biskupiej.
- Oczywiście różne rzeczy się zdarzają. Ale wierzę, że nie ma lepszej weryfikacji.
Też są na przykład karty kredytowe drogie i bogate w samorządach.
- Nie ma lepszej weryfikacji każdej władzy niż wybory co 4 lata. I zawsze jeżeli władza się deprawuje, czy nie pracuje dla obywatela, dla mieszkańców, to może to po prostu zmieniać co 4 lata. Nie wierzę w omnipotentne państwo.
(...)
Generalnie jaką sytuację Pan zastał w ministerstwie? Pamiętam, że jak ekipa PiS-owska wchodziła, to niektórzy wiceministrowie opowiadali, że na przykład w swoim gabinecie zastali całkowitą pustkę i niedopitą butelkę wódki - taka wtedy krążyła anegdota. Teraz było lepiej?
- Tak. Ja akurat miałem to szczęście, że odbierałem, przekazywał mi gabinet minister Stasiak, którego znam.
A ministerstwo jest po przejściach - dodajmy.
- Wielkich przejściach.
Dorn, Kaczmarek i cała ta historia.
- Wszystko tam było. Wszedłem od razu do ciężkiej, trudnej pracy. To wszystko, co wiązało się z Schengen mnie zastało. Są sprawy, które rzeczywiście leżały, czy leżą odłogiem, za które musimy się zabierać. Ale są też sprawy dobrze prowadzone. Czymś takim jest Schengen, które przez 9 lat opracowywane, swój koniec ma 21 grudnia - w sposób symboliczny znikają granice.