Nie ma chętnych do armii. Były minister: może znów pobór?
Pod koniec 2018 r. w Polsce było niespełna 105 tys. zawodowych żołnierzy, czyli ponad 6,5 tys. mniej niż stanowisk - wynika z raportu NIK. Romuald Szeremietiew, były wiceszef MON wskazuje, że niektóre kraje wracają do obowiązku służby wojskowej.
Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że pod koniec 2018 r. zatrudnionych było 147,2 tys. żołnierzy zawodowych i pracowników cywilnych resortu obrony.
Kontrolerzy zauważają, że wciąż brakuje chętnych do służby w Wojskach Obrony Terytorialnej (pod koniec roku ok. 14 tys. osób), a spada też liczba wojskowych w Narodowych Siłach Rezerwowych (4,1 tys. żołnierzy).
Dlaczego armia ma problemy z naborem? - pyta "Rzeczpospolita" Pawła Szramkę z klubu Kukiz'15, który był żołnierzem zawodowym. - Awans z szeregowego na podoficera, a następnie oficera jest bardzo trudny - stwierdza parlamentarzysta.
Powrót do poboru?
Z kolei Romuald Szeremietiew, były wiceminister obrony narodowej zauważa, że nabór przez zachęty ochotników przestaje przynosić efekty i MON powinno szukać innych rozwiązań.
Szeremietiew w rozmowie z "Rz" przypomina, że niektóre kraje powróciły do poboru i wskazuje na Szwecję.
- W naszej konstytucji ciągle jest przepis o obowiązku obrony ojczyzny - stwierdza były wiceszef MON.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl