Nie dorobimy się na Iraku
"Nie dorobimy się na Iraku" - czytamy w "Gazecie Wyborczej". Witold Gadomski pisze, że Polacy wyobrażają sobie, iż po wojnie zarobią wielkie pieniądze na odbudowie Iraku i uzyskają dostęp do tanich złóż ropy. "Jednak na razie nie wiadomo, kto miałby sfinansować odbudowę, Polska zaś nie jest mocarstwem kolonialnym, by rozporządzać cudzymi zasobami naturalnymi" - pisze dziennikarz.
Ekonomiści podkreślali, że po szybkiej i sprawnej operacji militarnej Irak stanie się eldorado dla producentów i inwestorów z całego świata - przede wszystkim firm z USA i krajów sojuszniczych. Inni cieszyli się na myśl o spadku cen ropy naftowej po wznowieniu eksploatacji złóż irackich. Analitycy obliczali, że ceny ropy spadną do poziomu 17-18 dol. za baryłkę, co da światowej gospodarce "kopa".
"Choć kurz wojenny jeszcze nie opadł, jesteśmy dziś świadkami pewnego otrzeźwienia" - zauważa Gadomski. Indeksy giełdowe są na poziomie niemal tym samym co pierwszego dnia wojny - niższym niż na początku roku.
Okazuje się, że ani przez chwilę nie wpadły one w panikę, nawet wówczas, gdy telewizje wielu krajów dały się nabrać na propagandę irackiego ministra. Ale też nie zareagowały, gdy zwycięstwo stało się oczywiste.
"Skoro rynki nie przeżyły hossy na widok mieszkańców Bagdadu tańczących na gruzach pomnika Saddama, nieodparcie nasuwa się wniosek, że wojna nie była jedyną ani nawet główną przyczyną niepewności i niepokojów, które psują nastrój i uniemożliwiają światowej gospodarce odbicie od dna" - podsumowuje autor. (reb)