Nie chcą mostu na Sycylię
Tysiące ludzi protestowało w Messynie przeciwko planom budowy wiszącego mostu, który miałby połączyć Sycylię z resztą Włoch. Budowę mostu, który miałby być technicznym cudem, obiecał rząd Silvio Berlusconiego.
08.12.2004 | aktual.: 09.12.2004 07:28
W proteście pod hasłem "Nie dla mostu" maszerowali posłowie z lewicy, stowarzyszenia ekologów, studenci.
Przeciwnicy mostu przez Cieśninę Messyńską mówią o ryzyku dla środowiska naturalnego i o marnowaniu pieniędzy publicznych. Rozprowadzali petycję, w której domagają się, aby pieniądze przeznaczyć na poprawę szwankującej komunikacji między Sycylią a Kalabrią na południu Włoch. Most miałby kosztować 6 mld euro.
Most, prawdziwe cudo techniki, miałby przyczynić się do rozkwitu najbiedniejszego regionu Włoch, m.in. dzięki turystom. Planuje się modernizację autostrady, która poprowadzi do najszerszej na świecie, dwunastopasmowej przeprawy przez cieśninę. Sześcioma pasami będzie mogło przejechać dziewięć tysięcy pojazdów na godzinę, dwoma - 200 pociągów, pozostałe cztery przeznaczono dla służb porządkowych i nagłych wypadków.
Od dawna też budowa budzi sprzeciw ekologów. Parę lat temu włoski oddział Światowego Funduszu na rzecz Przyrody (WWF) ostrzegał, że budowa zaburzy równowagę w ekosystemie, ponieważ trzeba będzie poruszyć skały na nabrzeżu, co zakłóci życie na dnie morza, a hałas będzie przeszkadzał ptakom i innym zwierzętom.
Most ma powstać w rejonie katastrof naturalnych, co też wzięli pod uwagę projektanci - konstrukcja ma wytrzymać trzęsienie ziemi sięgające 7,1 stopnia w skali Richtera. Natomiast wiatrochrony pozwolą mu znieść uderzenia wiatru o sile przekraczającej 200 km na godzinę.
Dwie stalowe wieże na betonowych fundamentach zatopionych w skalistym podłożu mają służyć za podpory, na których zawiśnie jezdnia podwieszona na linach o średnicy 135 cm, uplecionych z 88 stalowych włókien.
Przewidziano rozwiązanie zapobiegające przedostaniu się toksycznych płynnych ładunków do morza w razie wypadku na moście - odpowiednie nachylenie jezdni i rynny po bokach.
Most na Sycylię jest częścią wyborczych obietnic Silvio Berlusconiego. Budowa, którą planowano na ten rok, jest już opóźniona, powinna rozpocząć się w 2005 roku. Rząd obiecywał pokryć 61% kosztów budowy, a prywatni inwestorzy, w zamian za przyszłe opłaty drogowe, mieliby wyłożyć pozostałe 39%.
Na wiosnę ma być wyłoniona firma, która zajmie się budową. Wstępnie wybrano już trzy konsorcja: pierwsze skupione wokół niemieckiej firmy Strabag, związanej z francuską Bouygues i hiszpańską Dragados; drugie - pilotowane przez włoską firmę Astaldi; trzecie - utworzone przez włoska firmę Impregilo i francuską Vinci.
Most na Sycylię włoscy politycy obiecują już od 1971 roku. Budowę odkładano, ponieważ obawiano się, że korzyści będzie z niej czerpać mafia. Opóźnienia sprawiły, że stał się on symbolem czczych obietnic ("oddam ci dług, jak zbudują most").