"Nie było słowa o Mateckim", ale było o "represjach władzy". Gorące reakcje z PiS po zatrzymaniu posła
Parlamentarzyści bronią Dariusza Mateckiego bardziej z politycznej konieczności niż z potrzeby serca, choć - jak słyszymy - "Darek w klubie jest lubiany". PiS uważa, że działania ABW i prokuratury są "skandaliczne". A odpowiedzialność za to ponosi premier Donald Tusk, który - jak mówią w PiS - "steruje służbami" na potrzeby kampanii.
W Wirtualnej Polsce jako pierwsi opisaliśmy kulisy zamkniętego posiedzenia klubu parlamentarnego PiS. Tematem była kampania wyborcza - na klubie gościem był kandydat na prezydenta Karol Nawrocki, ale Jarosław Kaczyński podczas swojego wystąpienia wspomniał też o "represjach" ze strony obecnej władzy względem opozycji.
Prezes PiS nawiązał do tego, że "nielegalna" jego zdaniem prokuratura prześladuje na zlecenie polityczne ludzi z jego partii; nawiązał do siebie i szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka.
Nie wspomniał jednak słowem o zatrzymanym w piątek przez ABW Dariuszu Mateckim. - Na klubie o Darku nie było mowy - przyznaje jeden z uczestników.
W czasie, gdy obradował klub - wieczorem w czwartek - poseł Matecki koczował ze spakowaną torbą na korytarzu w telewizji Republika. Spodziewał się zatrzymania.
Doszło do niego kilkanaście godzin później, mimo że - co podkreślają w PiS - Matecki chciał jechać do prokuratury i zeznawać. - Będziecie zatem demonstrować w obronie Mateckiego? - pytamy jego kolegę z klubu. - Nie, ale to, co zrobiła ABW, to czysta polityka - odpowiada. Posłowie zorganizowali w Sejmie konferencję w obronie Mateckiego.- Mamy do czynienia ze skandalicznym działaniem służb na zlecenie partyjne - przekonywał rzecznik PiS Rafał Bochenek.
Do zarzutów wobec Mateckiego PiS niechętnie się odnosi. Ale politycy tej partii twierdzą, że jego zatrzymanie to "pokazówka Tuska na potrzeby kampanii".
Matecki w klubie nie jest zbytnio poważany - choć jest lubiany - a kolegów ma głównie wśród ziobrystów. - Jego najlepszym kumplem jest Łukasz Mejza - słyszymy. To z nim przesiaduje w ostatnich ławach sejmowych i biesiaduje w wolnym czasie.
Szybko to się jednak nie powtórzy.
Posłowie PiS na potrzeby medialnego przekazu będą powtarzać narrację o "prześladowaniach władzy" i "reżimie Donalda Tuska", ale za Mateckiego umierać nie chcą. Choć - politycznie - muszą.
- Mieliśmy do czynienia z jedną wielką pokazówką w stylu ruskim, w stylu putinowskim, w stylu łukaszenkowskim. To w taki, stylu działa koalicja 13 grudnia i służby podległe Donaldowi Tuskowi. Oczywiście chodzi o to, że mamy do czynienia z bezprawiem, chodzi o to, żeby posłów opozycji wsadzić do więzienia. Chodzi o to, żeby w sposób karygodny, naruszający wszelkie obowiązujące przepisy polskiego prawa pozbawić opozycję możliwości blokowania przedłożeń w wykonaniu tych, którzy polską rządzą, a więc chodzi o to, żeby zmniejszyć liczbę posłów opozycji w polskim Sejmie - stwierdził Mariusz Błaszczak na konferencji prasowej w Sejmie.
Jeśli będą się za nim wstawiać, to z konieczności, a nie potrzeby serca. Jak słyszymy, demonstracji przed aresztem, do którego może trafić Matecki, nie należy się spodziewać - przynajmniej nie z udziałem prominentnych polityków PiS. Ale politycy PiS twierdzą, że sam fakt, iż aresztowanie jest rozważane, należy uznać za "skandaliczny". Podpisali w tej sprawie poręczenie.
O co chodzi w sprawie Mateckiego?
Wobec Mateckiego toczyło się śledztwo prowadzone przez zespół śledczy Prokuratury Krajowej. Zarzuty obejmują ustawianie konkursów Funduszu Sprawiedliwości, pranie brudnych pieniędzy, fikcyjne zatrudnienie oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentach. Prokuratura uznała za zasadne uchylenie immunitetu i zastosowanie tymczasowego aresztowania z uwagi na ryzyko matactwa oraz wysoką szkodliwość społeczną czynów.
Za przestępstwa, o które podejrzewany jest Matecki, grozi kara pozbawienia wolności do 10 lat. Więcej na ten temat piszemy TUTAJ.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski