Trwa ładowanie...
d330b4x
Nie będzie śledztwa ws. kardynała Dziwisza. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski komentuje

Nie będzie śledztwa ws. kardynała Dziwisza. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski komentuje

Prokuratura Okręgowa w Krakowie odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie kardynała Stanisława Dziwisza po emisji dokumentu "Don Stanislao". Bliski współpracownik papieża Jana Pawła II - według relacji świadków i dziennikarzy - miał tuszować przypadki pedofilii w małopolskim Kościele, a także przyjmować łapówki. - Prokuratura nie miała innego manewru i postąpiła zgodnie z prawem (…). Natomiast w prawie kościelnym jest inaczej i to władze kościelne powinny umieć to rozwiązać (…). To wręcz obowiązek moralny - komentował w programie "Newsroom" WP ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. - Mamy do czynienia z sytuacją dość kuriozalną. Są postawione pewne zarzuty i na dobrą sprawę nikt ich nie chce wyjaśnić, nawet dla dobra samego zainteresowanego (…). Ksiądz kardynał sam postuluje o powołanie niezależnej komisji, ale nikt się w tej sprawie nie kwapi - dodał duchowny.

W Krakowie Prokuratura Okręgowa odRozwiń

Transkrypcja:

W Krakowie Prokuratura Okręgowa odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie kardynała Stanisława Dziwisza. Śledczy mieli stwierdzi, że ksiądz kardynał nie popełnił przestępstwa, ponieważ w latach 2006-2012, kiedy miał dowiedzieć się o ewentualnych czynach zarzucanych księżom, nie było obowiązku zawiadamiania policji lub prokuratury o tego typu przestępstwach. Czy ksiądz rozumie taką decyzję prokuratury? Tu jest znowu różnica między prawem świeckim a prawem kościelnym. Prawo świeckie rzeczywiście precyzuje to w ten sposób i tutaj prokuratura moim zdaniem nie miała żadnego innego manewru, postąpiła tak, jak obowiązują przepisy prawne. Również kwestia czynów niegodnych wobec małoletnich jest określana w sprawie świeckim. Natomiast w prawej kościelnym jest inaczej. I myślę, że tego typu sprawy nie zawsze mogą rozwiązać władze państwowe, ale koniecznością jest to, żeby władze kościelne rozwiązały. I tutaj widzimy wyraźnie, że o ile prokuratura świecka może w wąskim zakresie badać tą sprawę, natomiast nic nie stoi na przeszkodzie, a wręcz odwrotnie, jest to obowiązek moralny i prawny, żeby władza kościelna to wyjaśniła. Bo mamy tutaj do czynienia z sytuacją no dość kuriozalną, czyli sytuacją, gdzie są postawione pewne zarzuty i tak na dobrą sprawę nikt tych zarzutów nie chce wyjaśnić. Nawet dla dobra samego zainteresowanego powinno się powiedzieć: tak, było, jest to zgodne czy niezgodne z prawem kościelnym, no i z tego co wiem ksiądz kardynał sam postuluje o powołanie niezależnej komisji, ale jak widać nikt się nie kwapi do powołania tej komisji. No właśnie, więc władze kościelna, a zatem Watykan w tym przypadku, bo sprawa wysokiej rangi, najwyższych z możliwych. Watykan mógłby taką komisją powołać, ale do tej pory nic w tej kwestii się nie wydarzyło. Zastanawiam się dlaczego? Papież Franciszek jednoznacznie o dość podobnych sprawach wypowiadał się w przeszłości, a tutaj reakcji jak dotąd nie było. Ona się pojawi, powinniśmy być jeszcze bardziej cierpliwi, czy to, że jej nie ma, już o czymś nam mówi? Myślę, że już to nam mówi, że jest pewien opór do rozwiązania tej sprawy, bo nie tylko papież Franciszek ma taką możliwość, oczywiście on przede wszystkim, bo dotyczy to jednak członka Kolegium Kardynalskiego, ale również Episkopat Polski powinien z taką inicjatywą wyjść. I jest głucha cisza. Ani przewodniczący Episkopatu, który wielokrotnie już zapowiadał, że wyjaśni, choćby sprawę nieżyjącego arcybiskupa Paetza. Nic w tej sprawie nie zrobił do dnia dzisiejszego. Ani wiceprzewodniczący, który notabene jest następcą kardynała Dziwisza w Krakowie i mógłby, posiadając do tego odpowiednie uprawnienia, chcieć rozwiązać ten problem. Natomiast dzisiaj mamy sytuację, że najwyraźniej no nikomu nie zależy. Być może, tak puszczam i myślę niektórzy przypuszczają, że to byłoby otwarcie puszki Pandory i być może pojawiłyby się o wiele gorsze sprawy, no ale dla Kościoła ni tak nie jest istotnego jak wiarygodność. Trzeba niestety też tą puszkę Pandory otworzyć. No to może chodzi o to, może taka jest strategia w tej sytuacji, by przeczekać, zakładając że być może opinia publiczna przestanie pytać, temat ucichnie. No być może, tak. Tu jest pewien paradoks, że jednak o ile władze kościelne są nieskore do rozwiązania tego problemu, nawiasem mówiąc jest głucha cisza, ale też nie ma kontaktu z ofiarami czy z osobami, które mówią i piszą na ten temat. A właśnie, czy ksiądz wie coś na temat ewentualnego spotkanie, miało do niego dojść, księdza kardynała z Januszem Szymikiem? No ale to są właśnie takie fakty medialne. Jest mowa o tym, że ma dojść, a nie dochodzi. No jaki jest problem, żeby zadzwonić do danej osoby, czy poprosić przez osoby związane z tym regionem Polski, przez danego proboszcza czy biskupa, żeby do takiego spotkania doszło. No nie dochodzi. Czyli znowu - są słowa. Co do tej sprawy, to ja też mam bardzo taką trudną sytuację, bo ja przekazałem księdzu kardynałowi list w 2012 roku, z bardzo wieloma załącznikami, nie dotyczyło to tylko sprawy pana Szymika, ale sześciu jeszcze innych spraw, moim zdaniem poważnych. Nic się nie stało w tej sprawie. Po ośmiu latach ksiądz kardynał zaprzecza, że w ogóle ten list otrzymał. Jeden z prawników związany z Ordo iuris osobiście rozmawiał z kardynałem i później opisał to, można to przeczytać na portalu Ordo iuris, że list się odnalazł i ksiądz kardynał sobie przypomniał i na drugi dzień Katolicka Agencja Informacyjna mówi, że to była nadinterpretacja i że list jednak się nie odnalazł. A Kuria Krakowska stwierdza, że w ogóle tego listu nie szukała. Dochodzi do rzeczy, które są - przepraszam, że to powiem - no tragikomiczne i jeżeli w tej sytuacji Episkopat Polski no nie będzie chciał wyjaśniać tej sprawy, to będziemy świadkami, że żadne już oświadczenie nie będzie wiarygodne.
d330b4x
d330b4x
Więcej tematów