"NFZ stygmatyzuje kobiety". Peruki dla pacjentek onkologicznych to "oldschool"
Peruki refundowane przez NFZ wyglądają jak włosy bohaterek "Dynastii" albo "Mody na sukces" - tak uważa Ania, nazywana najweselszą pacjentką onkologiczną w Polsce. - Kompletny oldschool, żadna kobieta nie chce mieć fryzury w stylu Alexis - mówi. I chce to zmienić.
10.11.2017 | aktual.: 04.06.2018 14:42
18-letnia Kamila Machnicka siedziała na szpitalnym łóżku na oddziale onkologii i przeczesywała ręką swoje długie, blond włosy, a całe garście zostawały jej w dłoni. Wyrzucała je od razu do stojącego przy łóżku kosza na śmieci, płacząc, bo włosy uważała za swój największy atut. Straciła je w wyniku chemioterapii. Gdy wróciła ze szpitala do domu, zamknęła się z mamą w łazience i ogoliła głowę. Ona jeszcze jakoś się trzymała, pogodziła się ze stratą. Jej matka sunęła maszynką po czaszce córki i płakała.
Pierwszą perukę dostała w ramach refundacji NFZ. Brzydką, syntetyczną, od której pociła się głowa, ale tylko na taką było ją stać, bo Narodowy Fundusz Zdrowia zwraca tylko 250 złotych za perukę. A te z naturalnych włosów kosztują kilka tysięcy, co przy innych wydatkach ponoszonych w czasie choroby, jest kwotą kolosalną.
Kamila Machnicka w peruce z naturalnych włosów, ktorą dostała w prezencie od przyjaciółki przed studniówką
Ania Szubert, gdy chorowała na chłoniaka, była nazywana najweselszą pacjentką onkologiczną. Włosy straciła po drugiej chemii, którą w szpitalu potocznie nazywa się "fryzjerką", bo po niej wszystkim wypadają włosy. - W szpitalu miałam artylerię peruk - mówi Anna. - Moja przyjaciółka, która ma sklep z perukami przynosiła mi je w prezencie. Miałam rudą, brązową, blond i czarną. Wszystkie syntetyczne, ale bardzo wysokiej jakości, droższe niż te, które refunduje NFZ, ale prostowałam je nawet prostownicą, gdy się zmierzwiły - opowiada.
Ania Szubert w peruce
Ania podobnie jak Kamila zdecydowała się na ogolenie głowy. O pomoc poprosiła przyjaciółkę. - Obie płakałyśmy, a dla mojej przyjaciółki, silnej kobiety, matki dwójki dzieci, było to najtrudniejsze zadanie w życiu, jak się potem okazało. Goląc mi głowę na łyso miała poczucie, jakby mnie krzywdziła - opowiada. Od tego momentu Ania z peruką się już nie rozstawała. Kiedy szła pod prysznic i musiała ją zdjąć, nie patrzyła w lustro. Spała w nich. - Włosy to korona kobiecej głowy - mówi.
Małgorzata Ciszewska-Korona, psychoonkolog z Fundacji Rak'n'Roll mówi, że wiele jej pacjentek skarży się, że syntetyczne peruki stygmatyzują. - Od razu widać, że to jest coś na głowie, a nie głowa - mówi. - A te kobiety, które nie chcą albo nie mają odwagi chodzić w chustkach, wolą ukryć swoją chorobę włosami. Te NFZ-owskie niczego nie ukrywają, nie ma żadnego wyboru, a do tego poci się w nich skóra - komentuje. O tych refundowanych przez NFZ Ania mówi, że wyglądają jak włosy bohaterek "Dynastii" albo "Mody na sukces" - Kompletny "oldschool", żadna kobieta nie chce mieć fryzury w stylu Alexis - mówi.
Możesz oddać włosy chorym na raka
Potwierdza to jedna z podopiecznych Fundacji Rak'n'Roll Ewa Bulisz, która pierwszą perukę dostała właśnie w ramach refundacji, ale szybko się zniechęciła. Włosy były sztywne, nie układały się, kłuły, drapały, swędziały. - Szybko ją porzuciłam, choć bez włosów czułam się fatalnie - mówi Bulisz. A potem pojawiła się szansa otrzymania peruki od Rak'n'Rolla w ramach akcji "Daj włos", w której można podarować swoje włosy osobom po chemioterapii. - Moje naturalne włosy były długie i blond. Postanowiłam coś zmienić i wybrałam czarną perukę uczesaną w stylu boba z lat 50-tych. Włosy były miękkie pięknie się układały. Zaczęłam dobierać pod tę fryzurę sukienki i poczułam się tak szczęśliwa, jakbym ozdrowiała - opowiada, śmiejąc się na to wspomnienie.
Ewa Bulisz w nowej peruce od Fundacji Rak'n'Roll
Autorka tekstu ścina włosy dla akcji Fundacji Rak'n'Roll "Daj włos" w czerwcu 2016
Zainteresowanie akcją "Daj włos" jest spore. Rocznie udaje się zebrać włosy na 300 peruk, choć chętnych i tak jest znacznie więcej. Na perukę z naturalnych włosów czeka się 2-3 miesiące. Do akcji ścinania włosów na peruki dla pacjentek onkologicznych zachęcała w tym tygodniu Kamila Machnicka. Kiedy jeszcze chorowała dostała perukę na studniówkę - To były piękne, długie blond włosy, a perukę dostałam od mojej przyjaciółki klasy. Dostała ją od dziewczyny, która kiedyś chorowała. Teraz ja przekażę ją następnej potrzebującej osobie - kończy.