Społeczeństwo"NFZ stygmatyzuje kobiety". Peruki dla pacjentek onkologicznych to "oldschool"

"NFZ stygmatyzuje kobiety". Peruki dla pacjentek onkologicznych to "oldschool"

Peruki refundowane przez NFZ wyglądają jak włosy bohaterek "Dynastii" albo "Mody na sukces" - tak uważa Ania, nazywana najweselszą pacjentką onkologiczną w Polsce. - Kompletny oldschool, żadna kobieta nie chce mieć fryzury w stylu Alexis - mówi. I chce to zmienić.

"NFZ stygmatyzuje kobiety". Peruki dla pacjentek onkologicznych to "oldschool"
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne/ Anna Szubert
Nina Harbuz

18-letnia Kamila Machnicka siedziała na szpitalnym łóżku na oddziale onkologii i przeczesywała ręką swoje długie, blond włosy, a całe garście zostawały jej w dłoni. Wyrzucała je od razu do stojącego przy łóżku kosza na śmieci, płacząc, bo włosy uważała za swój największy atut. Straciła je w wyniku chemioterapii. Gdy wróciła ze szpitala do domu, zamknęła się z mamą w łazience i ogoliła głowę. Ona jeszcze jakoś się trzymała, pogodziła się ze stratą. Jej matka sunęła maszynką po czaszce córki i płakała.

Pierwszą perukę dostała w ramach refundacji NFZ. Brzydką, syntetyczną, od której pociła się głowa, ale tylko na taką było ją stać, bo Narodowy Fundusz Zdrowia zwraca tylko 250 złotych za perukę. A te z naturalnych włosów kosztują kilka tysięcy, co przy innych wydatkach ponoszonych w czasie choroby, jest kwotą kolosalną.

Obraz
© Archiwum prywatne/ Kamila Machnicka

Kamila Machnicka w peruce z naturalnych włosów, ktorą dostała w prezencie od przyjaciółki przed studniówką

Ania Szubert, gdy chorowała na chłoniaka, była nazywana najweselszą pacjentką onkologiczną. Włosy straciła po drugiej chemii, którą w szpitalu potocznie nazywa się "fryzjerką", bo po niej wszystkim wypadają włosy. - W szpitalu miałam artylerię peruk - mówi Anna. - Moja przyjaciółka, która ma sklep z perukami przynosiła mi je w prezencie. Miałam rudą, brązową, blond i czarną. Wszystkie syntetyczne, ale bardzo wysokiej jakości, droższe niż te, które refunduje NFZ, ale prostowałam je nawet prostownicą, gdy się zmierzwiły - opowiada.

Obraz
© Archiwum prywatne/ Anna Szubert

Ania Szubert w peruce

Ania podobnie jak Kamila zdecydowała się na ogolenie głowy. O pomoc poprosiła przyjaciółkę. - Obie płakałyśmy, a dla mojej przyjaciółki, silnej kobiety, matki dwójki dzieci, było to najtrudniejsze zadanie w życiu, jak się potem okazało. Goląc mi głowę na łyso miała poczucie, jakby mnie krzywdziła - opowiada. Od tego momentu Ania z peruką się już nie rozstawała. Kiedy szła pod prysznic i musiała ją zdjąć, nie patrzyła w lustro. Spała w nich. - Włosy to korona kobiecej głowy - mówi.

Małgorzata Ciszewska-Korona, psychoonkolog z Fundacji Rak'n'Roll mówi, że wiele jej pacjentek skarży się, że syntetyczne peruki stygmatyzują. - Od razu widać, że to jest coś na głowie, a nie głowa - mówi. - A te kobiety, które nie chcą albo nie mają odwagi chodzić w chustkach, wolą ukryć swoją chorobę włosami. Te NFZ-owskie niczego nie ukrywają, nie ma żadnego wyboru, a do tego poci się w nich skóra - komentuje. O tych refundowanych przez NFZ Ania mówi, że wyglądają jak włosy bohaterek "Dynastii" albo "Mody na sukces" - Kompletny "oldschool", żadna kobieta nie chce mieć fryzury w stylu Alexis - mówi.

Możesz oddać włosy chorym na raka

Potwierdza to jedna z podopiecznych Fundacji Rak'n'Roll Ewa Bulisz, która pierwszą perukę dostała właśnie w ramach refundacji, ale szybko się zniechęciła. Włosy były sztywne, nie układały się, kłuły, drapały, swędziały. - Szybko ją porzuciłam, choć bez włosów czułam się fatalnie - mówi Bulisz. A potem pojawiła się szansa otrzymania peruki od Rak'n'Rolla w ramach akcji "Daj włos", w której można podarować swoje włosy osobom po chemioterapii. - Moje naturalne włosy były długie i blond. Postanowiłam coś zmienić i wybrałam czarną perukę uczesaną w stylu boba z lat 50-tych. Włosy były miękkie pięknie się układały. Zaczęłam dobierać pod tę fryzurę sukienki i poczułam się tak szczęśliwa, jakbym ozdrowiała - opowiada, śmiejąc się na to wspomnienie.

Obraz
© Archiwum prywatne/ Ewa Bulisz

Ewa Bulisz w nowej peruce od Fundacji Rak'n'Roll

Obraz
© Archiwum prywatne/Nina Harbuz

Autorka tekstu ścina włosy dla akcji Fundacji Rak'n'Roll "Daj włos" w czerwcu 2016

Zainteresowanie akcją "Daj włos" jest spore. Rocznie udaje się zebrać włosy na 300 peruk, choć chętnych i tak jest znacznie więcej. Na perukę z naturalnych włosów czeka się 2-3 miesiące. Do akcji ścinania włosów na peruki dla pacjentek onkologicznych zachęcała w tym tygodniu Kamila Machnicka. Kiedy jeszcze chorowała dostała perukę na studniówkę - To były piękne, długie blond włosy, a perukę dostałam od mojej przyjaciółki klasy. Dostała ją od dziewczyny, która kiedyś chorowała. Teraz ja przekażę ją następnej potrzebującej osobie - kończy.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
rakperukafundacja rak'n'roll
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (88)