Posłanka PO stała się "polską Angeliną Jolie". "Nie umiałam się z tym pogodzić"
"Zderzyłam się ze ścianą, bo dowiedziałam się, że to świadczenie nie jest gwarantowane i nie ma w systemie kodu na taką operację". Była posłanka PO, Katarzyna Stachowicz, u której rok temu wykryto komórki rakowe, walczy o prawa kobiet do refundowanej mastektomii profilaktycznej.
Była posłanka PO, Katarzyna Stachowicz, stała się "polską Angeliną Jolie". Podobnie jak hollywoodzka gwiazda, w lipcu tego roku, poddała się obustronnej mastektomii piersi i ich rekonstrukcji. – Profilaktyczną mastektomię miałam zaplanowaną na styczeń tego roku, ale nie zdążyłam, bo w listopadzie 2016 roku odebrałam wyniki badań i okazało się, że mam już komórki rakowe w piersi. Nie umiałam się z tym pogodzić – mówi była posłanka – Ostatnie badanie miałam przeprowadzone w sierpniu i wtedy jeszcze byłam całkowicie zdrowa, co tylko potwierdza, jak błyskawicznie nowotwór może zaatakować.
Katarzyna Stachowicz już w 2006 roku przeszła badania genetyczne, które potwierdziły, że jest nosicielką mutacji genu BRCA1, nazywanego potocznie genem Angeliny Joli. Gdy aktorka wykryła go u siebie zdecydowała się na profilaktyczną mastektomię, inspirując tysiące kobiet do badań. Ze względu na genetyczne obciążenia temu samemu zabiegowi chciała się poddać była posłanka, która prywatnie jest mamą dwójki dzieci. Profilaktyczna mastektomia w przypadku osób mających mutację genu BRCA1 zmniejsza ryzyko zachorowania na raka z 90 proc. do 2-3 proc.
- W styczniu rozpoczęłam chemię, która w moim przypadku zadziałała bardzo dobrze – opowiada Stachowicz. - Już po pierwszej chemioterapii guz w piersi zmniejszył się o 50 proc. Cykl 8 chemii zakończyłam w czerwcu, a w lipcu przeszłam operację obustronnej mastektomii wraz z rekonstrukcją piersi.
Operację przeszła jednak na własny koszt, w Niemczech. – Jeszcze w lipcu napisałam pismo do NFZ z prośbą o zrefundowanie mojej operacji, ale zderzyłam się ze ścianą, bo dowiedziałam się, że to świadczenie nie jest gwarantowane i nie ma w systemie kodu na taką operację - kontynuuje Stachowicz. - Lekarze, którzy prowadzili moją chorobę potwierdzali słuszność obustronnego usunięcia piersi, ze względu na dużą szansę zaatakowania w przyszłości drugiej piersi przez komórki rakowe. Niestety, system przewiduje jedynie usunięcie chorej piersi.
Koszt operacji jest niebagatelny. Za obustronną mastektomię wraz z rekonstrukcją była posłanka zapłaciła 10 tys. euro. – To mnie tak zbulwersowało, że zdecydowałam się zorganizować akcję na rzecz kobiet "Pokonaj Raka Piersi", która umożliwi im pełną refundację operacji – opowiada Katarzyna Stachowicz – Codziennie piszę po kilkadziesiąt listów, imiennie zaadresowanych, do posłów, do ministerstwa, do prezydentowej Agaty Dudy o wsparcie nas, kobiet. Jestem przekonana, że taka operacja przeprowadzona w Polsce będzie kosztować mniej, niż późniejsze leczenie onkologiczne - puentuje.
W Polsce, kobiet obarczonych ryzykiem zachorowania na raka piersi na skutek mutacji genu BRCA1 jest około 100 tys.