"Newsweek": szwagier ministra zdrowia dostał zlecenia od Naczelnej Izby Lekarskiej. Konstanty Radziwiłł: w tekście jest wiele półprawd
• "Newsweek": Naczelna Izba Lekarska zlecała remonty szwagrowi ministra zdrowia
• W tym czasie Konstanty Radziwiłł przekazał Izbie wielomilionową dotację
• Radziwiłł odniósł się do tekstu w programie #RZECZoPOLITYCE
02.05.2016 | aktual.: 02.05.2016 17:10
"Newsweek" pisze o jednej z pierwszych decyzji Konstantego Radziwiłła na stanowisku ministra zdrowia, czyli przyznaniu rekordowej dotacji Naczelnej Izbie Lekarskiej - 16 mln zł. Wcześniej Izba otrzymywała rocznie ok. 2,7 mln zł. Tygodnik zauważa, że w tym samym okresie NIL planuje przebudowę swojej siedziby.
Zlecenia zaprojektowania i przebudowy pomieszczenia socjalnego, węzła sanitarnego i jednej z sal na piętrze Izby trafia do firmy OAK Projekt, która jest prowadzona przez szwagra ministra, Grzegorza Dąbrowskiego. W aranżacji pomagała także żona Radziwiłła, Joanna (z domu Dąbrowska), z wykształcenia architekt. Jak jednak zapewniła rzeczniczka resortu zdrowia, ta jedynie wspierała brata i nie pobrała za to wynagrodzenia. Obydwa zlecenia opiewają na kwotę 34 tys. złotych.
Tygodnik zaznacza, że o firmie OAK Projekt wiadomo niewiele: w Centralnej Ewidencji Działalności Gospodarczej pojawia się wzmianka, że powstała w kwietniu 2015 roku i zajmuje się "produkcją wyrobów z drewna, korka, słomy i materiałów używanych do wyplatania".
Przypomniany jest również epizod Joanny Radziwiłł, gdy ta zaprojektowała adaptację sali posiedzeń NIL w 2007 roku. A w 2014 roku - aranżuje pomieszczenia Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie. Podczas pierwszego zlecenia wykonywanego przez żonę Konstanty Radziwiłł piastował urząd prezesa NIL, a przy drugim - był wiceprezesem w warszawskiej OIL.
Minister Radziwiłł został zapytany o publikację "Newsweeka" w programie #RZECZoPOLITYCE dziennika "Rzeczpospolita". Jak stwierdził minister, "w tekście jest wiele półprawd". - Oczywiście o niczym nie decydowałem, ponieważ minister nie dysponuje samodzielnie pieniędzmi. To skrajna manipulacja - podkreślił.
Radziwiłł odniósł się też do zarzutów, że jego małżonka dostała zlecenie od NIL. Wskazał, że jego żona robiła to nieodpłatnie, a po tym, jak zrealizowała zlecenie "jego koledzy uznali, że ta praca musi być wynagrodzona". - Żona otrzymała za to 1,5 tys. zł. To było osiem lat temu. Po tym faktycznie dostała ileś zleceń, ale ja z tym nie mam żadnego związku, tym bardziej nie mają środki publiczne. To są zarzuty, które mają zbudować coś z niczego - dodał. Radziwiłł został też zapytany, czy doradzał żonie, by przyjęła zlecenia z NIL. - Ja jej nie doradzam, ale mogę zapewnić, że całą pewnością nie zatrudnię jej w resorcie, który jest przeze mnie kierowany - odpowiedział.
Minister ocenił, że takie próby skompromitowania go są podejmowane po to, by ludzie, "którzy w przeszłości robili w resorcie niejasne interesy, mogli je robić nadal".