"Nelly Rokita wystartuje z listy PiS. To dramat rodzinny"
Nelly Rokita wystartuje z list warszawskich Prawa i Sprawiedliwości. Decyzja o tym ma być podana najpóźniej w poniedziałek - ujawnił w rozmowie z Wirtualną Polską Andrzej Czerwiński, szef małopolskiej Platformy Obywatelskiej. W wywiadzie odsłonił również kulisy powstawania list wyborczych Platformy Obywatelskiej w tym regionie.
21.09.2007 | aktual.: 22.09.2007 21:28
WP: Jak powstawała lista wyborcza Platformy Obywatelskiej w Małopolsce? Chyba nie było łatwo. Jak doszło do konfliktu opisywanego w mediach?
Andrzej Czerwiński, szef małopolskiej PO: Doszło do starcia pewnych ambicji politycznych. Każdy chce mieć dobre miejsce na listach wyborczych. To zrozumiałe. Na tym tle doszło do nieporozumienia i żywą dyskusję, którą śledzili mieszkańcy całego kraju. Skończyło się dobrze, mamy dobrego lidera – kolegę, a wręcz przyjaciela Jana Rokity – (Jarosława Gowina)
stąd to jest też dowód na to, że nie ma dominacji któregoś środowiska nad innym, że jest porozumienie.
WP: Młodzi działacze krakowskiego PO skarżyli się, że Jan Rokita miał swoich ludzi, których chciał umieścić na listach wyborczych i właściwie jego zdanie miało duże znaczenie przy układaniu tych list. Przykładowo Grzegorz Kosch, krakowski działacz PO, nie znalazł się na liście. Znaleźli się za to inni kandydaci popierani przez Rokitę.
- To nie jest pełna prawda. Organizacja krakowska jest rzeczywiście organizacją stosunkowo młodą, ale nie są to ludzie niedoświadczeni i bez dorobku publicznego. Mogę powiedzieć, że w Krakowie, jako w jednym z nielicznych tak dużych miast w kraju, Platforma ma bezwzględną większość w radzie miasta. Ci radni, pod przewodnictwem Pawła Sularza, w dużej części angażują się w wybory parlamentarne. Na liście, którą wstępnie zarząd regionu przygotował, było miejsce członkowie tego bardziej liberalnego skrzydła w Platformie. Fakt jest faktem, że Grzegorz Kosch w końcu nie znalazł się na liście. Jednak przy końcowej opinii – czyli radzie regionu małopolskiej PO – jej uczestnicy słyszeli, że Kosch bardzo chwalił lidera Jarosława Gowina i zapowiedział, że włączy się w jego kampanię, że jest najlepszym kandydatem na lidera.
WP: Czyli jaka będzie przyszłość samego pana Koscha w partii? Ciężko uwierzyć, że czuje się usatysfakcjonowany tym, że nie znalazł się na liście wyborczej.
- Może ciężko uwierzyć, ale to fakt. Grzegorz Kosch miał pewien incydent w swoim życiu, gdy skrytykował lidera Jana Rokitę. Nawet wnosił do władz Platformy o usunięcie go. Zrobił to podczas wyborów samorządowych... Może trochę pochopnie... Nie chciałbym wracać do przeszłości. Powinien na pewno inną formę protestu przyjąć, powinien był w gronie Platformy coś powiedzieć, a potem pisać listy i upubliczniać je.
WP: Dzięki temu konfliktowi pan Kosch trochę wypromował swoją osobę?
- To prawda. Dlatego był trochę strofowany. Nie wiem, co on miał na myśli. Jestem przekonany, że jednak dobro Platformy. Rzeczywiście, niektórzy mogą jego zachowanie oceniać tak, jak pani.
WP: Czyli nie będzie „układu krakowskiego” na listach małopolskich PO?
- My w Platformie dbamy o to, by nie zawiązywały się w partii jakieś grupowe interesy. Jeśli mamy sygnały o czymś takim, to próbujemy to uciąć. W Krakowie nic takiego nie było. Jan Rokita coś powiedział w radiu na ten temat, ale potem żałował.
WP: Żałował? Czyli nie dojdzie do procesu, który pan Kosch chciał wytoczyć Janowi Rokicie?
- Grzegorz Kosch zastanawia się, czy złożyć pozew. W tej chwili Jan Rokita jest teraz w zupełnie innej sytuacji. Współczujemy mu, że musiał odejść z dobrej organizacji, że pani Nelly Rokita będzie chciała kandydować z list PiS-u – to nie są rzeczy, które mogą budować dobre imię Rokitów.
WP: Czyli sądzi Pan, że Jan Rokita odszedł z PO głównie z powodu na żonę?
- Nie chciałbym tego oceniać. To dramat rodzinny. Takie są metody walki politycznej... Ktoś może powiedzieć, że to zbieg okoliczności... Fakt, że pół roku temu Pani Nelly złożyła ofertę pracy u pana prezydenta, a akurat przed samą kampanią wyborczą ta oferta została przyjęta. Ja mogę jedynie przypuszczać, że jest to typowe działanie z pewnej półki marketingu politycznego. W tej sytuacji nie liczy się wysoki standard, tylko skuteczność – w tym przypadku podłożenie nogi konkurentowi. Życie pokazuje, że mam rację, tak oceniając.
WP: Jeśli Pani Nelly zaangażowała się w politykę, to trudno się dziwić, że człowiek pokroju Jana Rokity zrezygnował z polityki. To byłaby sprzeczność.
Jeszcze nie ma oficjalnej decyzji, ale wiadomo, że Nelly Rokita wystartuje z drugiego miejsca na liście Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie. Sama Pani Nelly powiedziała, że jest gotowa, ale wiemy, że w Prawie i Sprawiedliwości decyzja zapadnie do końca tygodnia, albo ostatecznie w poniedziałek. WP: Jan Rokita nie odchodzi z Platformy. Jaka będzie jego rola w partii?
- Na pewno nie będzie aktywnie uczestniczył w kampanii. Jak powiedział, że wycofuje się z życia politycznego, to na pewno słowa dotrzyma. Zachowa się honorowo. Donald Tusk wyraźnie powiedział, że jest miejsce dla Rokity w przyszłym rządzie i będziemy wykorzystywać jego doświadczenie. Trudno mówić za Jana Rokitę.
WP: Czy zdradził, co teraz zawodowo będzie robił?
- Powiedział, że będzie obiady robił, że to lubi. Odetchnie trochę. Wybory są lada chwila, więc ten jego odpoczynek polityczny będzie krótki. Raptem miesiąc.
Z Andrzejem Czerwińskim, szefem małopolskiej PO, rozmawiała Sylwia Miszczak, Wirtualna Polska