Nawrocki trudniejszym przeciwnikiem dla Trzaskowskiego niż Mentzen [OPINIA]

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Zacznijmy od tej pierwszej kwestii - jacy wyborcy są nadreprezentowani wśród zwolenników PiS (a tym samym i jego kandydata na prezydenta)? To przede wszystkim osoby starsze, z mniejszych miejscowości, o niższym statusie materialnym i takimż wykształceniu. Naprawdę ktoś poważnie myśli, że akurat oni chcieliby widzieć w Belwederze polityka z takim programem, jaki ma Mentzen? Już widzę oczyma wyobraźni emerytów popierających odebranie im dodatkowych świadczeń socjalnych i prywatyzację służby zdrowia.

Już słyszę ten entuzjazm rodzin wielodzietnych domagających się likwidacji programu "800+". Już wyobrażam sobie, jak wyborcy PiS żądają płatnych studiów dla swych dzieci i wnuków. Żartuję? Owszem, ale nie ja zacząłem. Zaczęli ci, którzy na poważnie twierdzą, że Nawrockiemu byłoby trudniej pokonać Trzaskowskiego, niż Mentzenowi.

Nawet w sprawie aborcji ten ostatni jest zbyt konserwatywny dla elektoratu PiS, który - jak wskazywało wiele badań - wcale nie jest tak "papieski" w tej materii. Po prostu, z programem prezentowanym przez lidera Konfederacji można walczyć o 15-20 procent poparcia, ale nie o połowę puli. Dlatego właśnie bardziej umiarkowany, choć bezbarwny, Nawrocki jest większym zagrożeniem dla wiceprzewodniczącego Platformy Obywatelskiej.

Jest i powód drugi, zupełnie pomijany przez komentatorów - przewidywane zachowanie liderów PiS i Konfederacji po ewentualnej przegranej w pierwszej turze. Wiemy mniej więcej jakie w takiej sytuacji stanowisko zajmie Mentzen. Zachowa się tak, jak Krzysztof Bosak pięć lat temu - powie, że "PiS i PO to jedno zło" i zdystansuje się zarówno od Trzaskowskiego, jak i Nawrockiego. Dlatego jego zwolennicy w najmniejszej części zostaną w domu, a głosy oddane na obu kandydatów rozłożą się - jak przewiduję - mniej więcej 2 do 1 na korzyść Nawrockiego.

A czego można się spodziewać po Jarosławie Kaczyńskim? Moim zdaniem wezwie on do bojkotu drugiej tury. Dlaczego? Bo nie może sobie pozwolić na żadne zagrożenie w postaci objęcia prezydentury przez Mentzena. Już wejście szefa Konfederacji do drugiej tury byłoby dla PiS katastrofą całkowicie zmieniającą polski system partyjny i zastępująca duopol PO-PiS rywalizacją na linii PO-Konfederacja, ale objęcie przez lidera tej ostatniej partii urzędu prezydenta byłoby po prostu końcem PiS oraz - osobiście - Kaczyńskiego. Na to nie może on sobie pozwolić.

Nie może sobie także pozwolić - co oczywiste - na wezwanie do głosowania na Trzaskowskiego. Zatem co mu pozostanie? Ogłoszenie, że wybory zostały sfałszowane, w kraju nie ma już demokracji, a reżim Tuska musi być obalony siłą. Pierwszą decyzją w tym stanie rzeczy będzie wezwanie do bojkotu drugiej tury. Oczywiście, nie wszyscy wyborcy PiS posłuchają swego wodza, ale zdecydowana większość postąpi tak, jak zażąda tego prezes. Skutkiem będzie łatwa wygrana Trzaskowskiego.

Z tych zatem dwóch powodów twierdzę, wbrew dużej części sondaży oraz opinii większości komentatorów, że łatwiejszym przeciwnikiem dla obecnego włodarza Warszawy byłby lider Konfederacji, a nie Nawrocki. Wygląda jednak na to, że marzenia Trzaskowskiego nie spełnią się i będzie musiał w drugiej turze walczyć z silniejszym przeciwnikiem. Czekają nas zatem spore emocje. Też nie możecie się ich Państwo doczekać?

Dla Wirtualnej Polski prof. Marek Migalski

Marek Migalski jest politologiem, prof. Uniwersytetu Śląskiego, byłym europosłem (2009-2014), wydał m.in. książki: "Koniec demokracji", "Parlament Antyeuropejski", "Nieudana rewolucja. Nieudana restauracja. Polska w latach 2005-2010", "Nieludzki ustrój", "Mgła emocje paradoksy", "Naród urojony".