Nawalny aresztowany. Jest wniosek obrońców
Adwokaci Aleksieja Nawalnego odwołali się od wyroku sądowego odnośnie pozostawienia go w areszcie domowym. Uznali, że powstała dziwna sytuacja: rosyjski opozycjonista został skazany sądownie na 3 i pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu, a jednocześnie pozostawiono go w areszcie domowym do czasu uprawomocnienia się wyroku.
Krok prawników Nawalnego ma ważne znaczenie. Wczoraj został on zatrzymany w Moskwie, gdy udawał się na demonstrację swoich zwolenników. Rosyjskie media napisały, że w ten sposób złamał zasady aresztu domowego. Federalna Służba Wykonywania Wyroków Sądowych skierowała do sądu materiały informujące o naruszeniu zasad aresztu domowego. Jednak sąd zwrócił te materiały z powrotem twierdząc, że już wydał wyrok sądowy w sprawie Nawalnego. W tej sytuacji na razie nie wiadomo, czy opozycjonista zostanie ukarany za to, że udał się na wiec będąc w areszcie domowym.
We wtorek opozycjonista został skazany na 3,5 roku więzienia w zawieszeniu za zagarnięcie pieniędzy firmy Yves Rocher. Jego brat usłyszał wyrok 3,5 roku bezwzględnego pozbawienia wolności. Po ogłoszeniu wyroku Nawalny i jego sympatycy wzywali ludzi do wyjścia na ulice.
Aleksiej Nawalny poinformował na Twitterze, że chcąc dotrzeć na manifestację, został zatrzymany. "Dziękuję wszystkim, którzy przyszli dzisiaj. To trudna droga i nic nie będzie łatwe. Ale musimy przejść przez to do końca. Mamy już inny kraj" - napisał na portalu społecznościowym Nawalny.
Nawalny przebywa w areszcie domowym od lutego; areszt ma go obowiązywać jeszcze do 15 lutego 2015 roku.
Według różnych ocen, wczoraj zostało zatrzymanych od 100 do ponad 200 demonstrantów. Rozgłośnia Echo Moskwy poinformowała, że około 70 z nich noc spędziło na posterunkach policji. Grozi im do 15 dni aresztu za ignorowanie poleceń funkcjonariuszy. Z rana moskiewska policja zatrzymała kolejnych 18 demonstrantów, którzy noc spędzili w ustawionej na Placu Maneżowym świątecznej konstrukcji, przypominającej bombkę choinkową.
Rosyjska agencja poinformowała, że w okolicach placu zebrało się we wtorek wieczorem ok. 1,5 tys. ludzi; agencja Associated Press szacuje liczbę zgromadzonych na kilka tysięcy.
Zebrani skandowali: "My jesteśmy władzą" i "Nie będziecie mogli zamknąć nas wszystkich". Słychać było także hasła poparcia dla Ukrainy.
Władze nie wydały zezwolenia na organizację protestu. Policja barierkami odgrodziła miejsce zgromadzenia, a pobliska stacja metra została częściowo zamknięta. Na Facebooku ok. 18 tys. ludzi deklarowało zamiar udziału w zgromadzeniu.
Aleksiej Nawalny był oskarżony o zdefraudowanie 30 mln rubli (536 tys. dolarów), w tym na szkodę firmy Yves Rocher; jego brat był współoskarżonym w tej sprawie. Ponadto sąd w Moskwie nakazał we wtorek braciom Nawalnym zapłacenie ponad 4 milionów rubli tytułem zaspokojenia roszczeń poszkodowanej firmy.
38-letni Aleksiej Nawalny potępił wyrok na brata, uznając to za presję polityczną na niego samego. "Ta władza nie zasługuje na to, by istnieć, powinna zostać obalona" - powiedział opozycjonista opuszczając sąd. Oskarżył Kreml o "branie na celownik" jego rodziny po to, by go wyeliminować ze sceny politycznej.
Nawalny - adwokat, bloger i bojownik z korupcją - to jeden z przywódców protestów w Moskwie w 2012 roku przeciwko powrotowi Władimira Putina na Kreml. We wrześniu 2013 roku Nawalny uczestniczył w wyborach mera Moskwy, ustępując tylko obecnemu merowi Siergiejowi Sobianinowi.