Nauczyciele uczą, jak oszukać system. Dzięki nim maturzyści mieli dodatkowy czas
By móc dłużej pisać maturę, wystarczy zaświadczenie lekarskie. W jednym z rzeszowskich liceów z tej możliwości skorzystało wyjątkowo dużo uczniów. Namawiać ich to tego mieli nauczyciele. WP rozmawiała z jednym z pilnujących na egzaminie dojrzałości nauczycieli i tegoroczną maturzystką.
03.07.2018 | aktual.: 03.07.2018 16:33
- To jest jedna wielka fikcja. Od początku uczy się dzieci kombinowania – stwierdza w rozmowie z WP nauczyciel, który pilnował dzieci podczas matury w IV Liceum Ogólnokształcącym im. Mikołaja Kopernika w Rzeszowie. Dodaje, że wszyscy obecni na sali - 20 uczniów klasy biologiczno-chemicznej - mieli zaświadczenia o przedłużonym czasie matury.
Jak tłumaczy, wystarczy, że rodzice powiedzą lekarzowi rodzinnemu, że dziecko się stresuje i poproszą o zaświadczenie.
Zwraca uwagę, że w innych liceach jedynie jednostki korzystają z takiej możliwości. - To dyskryminujące wobec pozostałych uczniów, którzy zdają maturę. A ten dodatkowy czas się przydawał, bo podobno biologia w tym roku była jednym z trudniejszych egzaminów – mówi nauczyciel, który od wielu lat pilnuje uczniów na maturze.
Zaznacza przy tym, że IV Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Rzeszowie jest jednym z najlepszych w mieście. I tłumaczy, że to sami nauczyciele już na pierwszym zebraniu mówią rodzicom: "proszę od razu załatwić zaświadczenia", bo trzeba to zrobić odpowiednio wcześniej.
Nauczyciele chcą dobrze
Jedna z tegorocznych maturzystek rzeszowskiego liceum przyznaje nam, że nauczyciele, zwłaszcza biologii i chemii, polecają, by "wziąć papierek od lekarza" i tym samym przedłużyć czas matury. Nawet jeśli maturzyści nie mają żadnych zaburzeń. Według niej w klasie humanistycznej około 30 proc. osób przedłożyło zaświadczenie.
Nauczyciele mówią o tym na lekcjach. Nasza rozmówczyni dostrzega ich dobre intencje. - Jest to spowodowane po części tym, że matury wymagają więcej czasu. Trzy godziny to zdecydowanie za mało. Trzeba przeczytać fragment naukowego tekstu, przetworzyć te informacje i rozwiązać zadanie. Dla kandydatów na studentów medycyny zdanie egzaminu to kwestia życia i śmierci – podkreśliła.
- Z jednej strony w jakimś sensie jest to oszustwo, ale jest to też problem tego, jak te arkusze są przygotowane. Nie po to, by sprawdzić wiedzę, ale żeby oblać. Przygotowywane są pułapki, dochodzi stres – tłumaczyła.
Nauczyciel, z którym rozmawialiśmy, podkreśla też, że kuratorium powinno powiedzieć, dlaczego w jednych szkołach jest 5 proc. osób z zaświadczeniami, a w innych 95. – To paranoja – ocenia. Wirtualna Polska próbowała skontaktować się z rzeszowskim kuratorium oświaty, ale bezskutecznie. Z kolei Kuratorium Oświaty w Warszawie odesłało nas do Centralnej Komisji Egzaminacyjnej. Do momentu publikacji tekstu nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi na nasze pytania.
Stanowisko szkoły
Udało nam się porozmawiać z dyrektorką liceum. Wie o możliwości przedłużania czasu trwania matury – pisemnej o 30 minut, ustnej – o 15. Nie chciała powiedzieć jednak, ilu uczniów z takiej sposobności skorzystało. Jej zdaniem to dane wrażliwe.
Powiedziała, że pedagożki prowadzą taki rejestr, ale są wakacje i nie ma ich w szkole. Jak oceniła, składanie zaświadczeń lekarskich nie jest niczym bulwersującym. - Są dzieci z Aspergerem, autyzmem albo z obiema przypadłościami, dzieci dyslektyczne, dysgraficzne. Dzieci z przewlekłą chorobą otrzymują zaświadczenia lekarskie, te z cukrzycą muszą brać leki. To jest normalne - tłumaczyła. Dodała, że nie wszyscy wykorzystują przysługujący im czas.
Czy w rzeszowskim liceum uczy się wiele takich osób? - To zależy od roku. W jednym więcej, w drugim mniej - ucina dyrektor. Nauczyciel i maturzystka, z którym rozmawialiśmy, podkreślają, że to liceum ogólnokształcące, w którym większość uczniów nie ma specjalnych potrzeb edukacyjnych. Dyrektorka się broni: - Wychodzę z założenia, że nie możemy negować zaświadczeń lekarskich albo opinii poradni.
- To niemożliwe - tak z kolei skomentowała informację o tym, że około 80 proc. klasy biologiczno-chemicznej mogło zostać w sali 30 minut dłużej. Dopytywana o to, czy nauczyciele sami informują uczniów o możliwości pisania dłużej matury, odpowiedziała: - To jest wszędzie napisane, w regulaminie. Uczeń ma takie prawo.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl