Nauczyciele popadają w depresję ze strachu przed szkołą
Polskich pedagogów tak stresują agresywni uczniowie, że co dziesiąty popada w depresję - pisze dziennik "Metro". Część za własne pieniądze uczestniczy w specjalnych grupach terapeutycznych. - Bo dzieci są bardziej agresywne - tłumaczą psychologowie.
Socjologowie biją na alarm: nauczyciele boją się szkoły bardziej niż uczniowie! Co gorsza, z badań Centrum Metodycznego Pomocy Psychologicznej w Warszawie wynika, że co dziesiąty pedagog popada z tego powodu w depresję. Dlaczego? - Dzieci wykazują więcej negatywnych zachowań niż dawniej. Nasila się wśród nich agresja. Nauczyciele nie umieją po prostu sobie z tym poradzić - przyznaje Ewa Góralczyk, psycholog z warszawskiego CMPP.
Według dziennika, zestresowani pedagodzy popadają w skrajności. Albo - tak jak słynny anglista z technikum w Toruniu - dają sobie zakładać kosz ze śmieciami na głowę, albo doprowadzeni do ostateczności też odpowiadają agresją, co pokazały niedawne wydarzenia w gimnazjum w Solcu Kujawskim. Dzieje się tak, bo nikt im nie pomaga. - Mam trudnych uczniów, a w szkole tak naprawdę nikogo to nie obchodzi. Ani dyrekcja, ani pozostali pedagodzy mi w tym nie pomagają - żali się pani Elżbieta, nauczycielka matematyki w jednym z warszawskich gimnazjów.
Pani Ela od dwóch miesięcy chodzi na spotkania grupy terapeutycznej. Tam uczy się, jak poradzić sobie z krnąbrnymi uczniami. Może wraz z innymi pracownikami oświaty podyskutować o problemach. Ale nie wszyscy mają taką szansę. W kraju podobnych grup jest tylko 60, a nauczycieli 557 tysięcy. W dodatku za zajęcia pedagodzy muszą płacić z własnej kieszeni. Miesięcznie wydają na to 100 zł, a na dofinansowanie z kuratorium nie mają co liczyć. - Nie mamy na to pieniędzy. To tak naprawdę indywidualna sprawa każdego nauczyciela - uważa Jolanta Kasprzak z Kuratorium Oświaty w Lublinie. (PAP)