PolskaNarodowy Fundusz Zdrowia żąda list pacjentów

Narodowy Fundusz Zdrowia żąda list pacjentów

Za kilka lat polskie noworodki i ich mamy mogą być pozbawione opieki położnych. To efekt polityki prorodzinnej, która z jednej strony obdarowuje rodziny "becikowym", a z drugiej prowadzi do likwidacji zawodu, który towarzyszy od wieków przy narodzinach dzieci.

Narodowy Fundusz Zdrowia żąda list pacjentów

14.02.2006 | aktual.: 08.06.2018 14:45

Narodowy Fundusz Zdrowia zażądał od położnych, by od stycznia tego roku przedstawiły listę aktywnych pacjentów. Lista ma liczyć 6600 podpisów po 50 groszy za podpis. Tymczasem pielęgniarki dostają 1,35 gr od pacjenta... - Chodziłam od drzwi do drzwi, jak nie przymierzając, akwizytorka - mówi pani Ela, położna spod Malborka.

- Trafiałam na różnych ludzi, nie raz musiałam uciekać przed agresywnym lokatorem. Uzbierałam 1,2 tysiąca podpisów za 600 złotych. Z tego muszę zapłacić... 730 zł na ZUS. I już dokładam do pracy z oszczędności! Iwona Guć, położna z gdyńskich Karwin, przez trzy lata doszła do 3 tysięcy podpisów. Nie chodziła po domach, pacjentki były namawiane do zapisywania się przez rejestratorki. Przychodnia Źródło Marii, gdzie mieści się poradnia K, musi zatrudniać położną, więc Iwona Guć jest w lepszej sytuacji niż pani Ela - otrzymuje pensję.

- W styczniu na nowych przepisach straciliśmy ok. 7 tys. złotych - twierdzi kierująca placówką dr Maria Kwarciana. Najgorzej sytuacja wygląda na wsi. Tam wiele młodych kobiet przez całą ciążę i połóg pozbawiona jest wykwalifikowanej opieki. Skutek to coraz liczniejsze na Pomorzu przypadki przedwczesnych porodów. Wcześniaki nierzadko wymagają opieki do końca życia... - Nie do przecenienia jest przygotowanie młodej kobiety do ciąży i porodu, pomoc przez pierwsze dwa miesiące po narodzinach dziecka - mówi Danuta Adamczyk-Wiśniewska, przewodnicząca Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Gdańsku. - Walczymy w NFZ o zmianę przepisów i podwyższenie stawek. Na razie bez większych efektów.

Mariusz Szymański, rzecznik pomorskiego NFZ przyznaje, że położne mają problem. - Niestety, takie jest prawo - mówi. - Pozostaje tylko namawiać pacjentki, by zapisywały się na aktywne listy. Obecnie na Pomorzu pracuje 1200 położnych. Na razie, bo ofert z zagranicy nie brakuje. A za kilka lat samo "becikowe" na opiekę wykwalifikowanej położnej może nie starczyć...

Dorota Abramowicz

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)