Narkotyk "Flakka" dotarł do Polski. W Świnoujściu zmarła pierwsza osoba, która go zażyła
"Flakka" to nowa bardzo niebezpieczna substancja. Nazywana jest "narkotykiem zombie", bo osoba, która je zażywa staje się bardzo agresywna, jest odporna na ból i jest trudna do zatrzymania. W Świnoujściu zmarł mężczyzna, który miał być nim odurzony. Dotarliśmy do nagrania z tego zdarzenia.
09.07.2018 | aktual.: 09.07.2018 12:16
Narkotyk zombie, zwany "flakka", to potoczna nazwa substancji alfa-PVP (α-Pirolidynopentiofenon), która w swoim chemicznym składzie jest podobna do amfetaminy. W swoim wyglądzie przypomina kolorowy żwir stosowany do dekorowania dna akwarium. Może być różnie zażywany - palony, wstrzykiwany dożylnie, połykany czy wciągany nosem.
Stosowanie "flakki" powoduje, że dramatycznie słabnie motoryka mięśni i ludzie rzeczywiście zaczynają przemieszczać się jak zombie - w spowolnionym tempie, dziwnie powykrzywiani. Ludzie są w euforii, odporni na ból i mają nadludzką siłę.
"Flakka zombie" ma 10-krotnie silniejsze od kokainy właściwości znieczulające. Szybko znajduje zwolenników, bo jest po prostu tani. Według amerykańskich mediów porcja flakki kosztuje zaledwie 5 dolarów, a w Europie można znaleźć narkotyk już za 5 euro, czyli za 20 złotych.
Szok w Świnoujściu. Zobacz filmik z osobą po zażyciu "flakki"
Narkotyk zabijał już w Wielkiej Brytanii i USA, a teraz okazuje się, że dotarł do Polski. Najprawdopodobniej doprowadził do on śmierci mężczyzny w Świnoujściu. Według ustaleń dziennikarzy magazynu "Alarm!" TVP, to właśnie ta substancja odpowiada za jego śmierć.
Świadkowie opisują, że pod koniec czerwca ulicą Grunwaldzką w Świnoujściu szedł podejrzanie zachowujący się mężczyzna. Był dziwnie pobudzony, przewracał się, rzucał się na nadjeżdżające samochody. - Wiem co widziałem i dam się za to pokroić. Takie rzeczy zdarzają się w filmach, w komiksach fantasy. A ja to widziałem na własne oczy - mówi TVP Michał Gruszka, jeden ze świadków
UWAGA - na nagraniu słychać niecenzuralne słowa
Na oczach przechodniów próbował się okaleczyć i podciąć gardło telefonem komórkowym. Przerażeni ludzie wezwali policję, która również miała problemy z zatrzymaniem mężczyzny. Po chwili stracił on przytomność. Na miejsce przyjechało pogotowie, rozpoczęła się reanimacja, ale mężczyzna zmarł. W tej sprawie prowadzone jest dochodzenie.
- Gromadzimy materiały dowodowe. Przeprowadzona została sekcja zwłok mężczyzny. Czekamy na opinie biegłych toksykologów. Wtedy poznamy przyczynę śmierci, dowiemy się, czy mężczyzna był pod wpływem środków psychotropowych - mówi Joanna Sochalska-Biranowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl