Napieralski nie poparł żadnego kandydata
Na tę decyzję czekały sztaby Bronisława Komorowskiego i Jarosława Kaczyńskiego. Grzegorz Napieralski, po długich wahaniach, rozmowach z wyborcami, dyskusjach ze związkowcami, po zebraniach partyjnych, wizytach w terenie i apelach w internecie o podpowiedzi ogłosił: jego wyborcy muszą zadecydować sami na kogo oddać głosy w II turze. Lider SLD przedstawił krótkie oświadczenie i wyszedł.
29.06.2010 | aktual.: 30.06.2010 09:20
Startowałem w tej kampanii po to, by pokazać, że polityka może być inna. Pokazywałem, co ważne jest dla nas wszystkich: edukacja, zbudowanie przedszkoli i żłobków, i to, żeby dać ludziom szczęście, myślę tu o in vitro - mówił.
Uzasadniał, że wielokrotnie nie zgadzał się i z Jarosławem Kaczyńskim i z Bronisławem Komorowskim. Jak mówił, jednym z haseł jego kampanii wyborczej był demontaż systemu IV RP. Przypomniał, że Jarosław Kaczyński przedstawiał ustawy, które ją tworzyły, a Bronisław Komorowski ochoczo za nimi głosował.
Napieralski podkreślił, że on był wtedy przeciw. - I zdania nie zmieniłem - mówił. Zdaniem szefa SLD politycy, którzy głosowali za ustawami tworzącymi IV RP, powinni znaleźć się poza polityką. - O tym nie ja będę jednak decydował, ale wyborcy - dodał.
Jak mówił, ostatnio odwiedzał wiele regionów kraju, także tych, które zostały dotknięte przez powódź. - Utwierdziłem się w przekonaniu, że moi wyborcy są odpowiedzialni - mówił, dodając, że im właśnie pozostawia decyzję, kogo mają poprzeć.
Kandydat SLD na prezydenta, szef Sojuszu Grzegorz Napieralski w I turze wyborów otrzymał 13,68% głosów.
"SLD nie jest depozytariuszem głosów"
Poseł Sojuszu Tadeusz Iwiński tłumaczył dziennikarzom, że lewicę od PO "dzieli rok świetlny", a od PiS "dwa lata świetlne". Przekonywał również, że nikt w SLD nie jest "depozytariuszem 2 milionów 300 tys. głosów, które padły na Napieralskiego". - To nie jest tak, że on może powiedzieć: "róbcie tak, czy inaczej". Nasi wyborcy są bardzo racjonalni i po tych szerokich konsultacjach, w zasadzie wszyscy w terenie opowiadali się za podobnym stanowiskiem, również prezydium OPZZ i inni nasi partnerzy - zaznaczył Iwiński.
Wiceszef Sojuszu Longin Pastusiak powiedział z kolei, że decyzja w sprawie II tury wyborów zapadła w drodze konsensusu. - Konsensus był taki, żeby nie poprzeć żadnego z nich (ani Komorowskiego, ani Kaczyńskiego), bo żadna prezydentura - ani jednego, ani drugiego nie jest marzeniem nas - ludzi lewicy - tłumaczył Pastusiak.
Wiceszef SLD przyznał, że na sali było kilka głosów za tym, by poprzeć kandydata PO. - Ale bardzo niewiele, nawet zabrakłoby połowy palców jednej ręki, żeby je policzyć - stwierdził Pastusiak.
Polityk zadeklarował jednak, że "choć ma dużo zastrzeżeń do programu", to sam zamierza oddać głos na marszałka Sejmu. - Wybieram mniejsze zło - zaznaczył Pastusiak.
"Liczyliśmy się z tym, że SLD nas nie poprze"
Decyzja zarządu SLD nie zdziwiła przedstawicieli sztabów Komorowskiego i Kaczyńskiego. - To nie jest dla nas żadna zaskakująca wiadomość, tego się spodziewaliśmy od samego początku. Nawet przez chwilę nie liczyliśmy, że Grzegorz Napieralski poprze któregoś z kandydatów. Od początku mówiliśmy, że musimy dotrzeć do jego wyborców - powiedziała rzeczniczka sztabu kandydata PO Małgorzata Kidawa-Błońska.
W podobnym tonie wypowiedział się Paweł Poncyljusz ze sztabu prezesa PiS. Przyznał, że spodziewał się takiego podejścia lidera SLD i nie jest tą decyzją "ani zdziwiony, ani rozczarowany".
W opinii rzecznika sztabu Kaczyńskiego, Napieralski "ma świadomość, że takie jasne opowiedzenie się przez niego po którejkolwiek stronie mogłoby jemu - jako liderowi partii lewicowej - zagrażać". Jak ocenił Poncyljusz, opowiedzenie się po stronie któregoś z kandydatów "w dłuższej i dalszej perspektywie" mogłoby być "zabójcze". Takiej decyzji Grzegorza Napieralskiego wszyscy się spodziewali. W rozmowie z Wirtualną Polską Józef Oleksy wyraził przypuszczenie, że nie będzie poparcia dla żadnego z kandydatów. Również były prezydent Aleksander Kwaśniewski, który sam zamierza głosować na Komorowskiego, twierdził, że Napieralski w sprawie II tury wyborów pozostanie neutralny. - Myślę, że on na razie postępuje prawidłowo, to znaczy konsoliduje ten elektorat, który zagłosował na niego, więc politycznie - moim zdaniem - działa słusznie. Na pewno wysłucha różnych głosów, te głosy też będą bardzo różne, więc decyzja będzie zapewne neutralna - przewidywał
były prezydent jeszcze przed ogłoszeniem decyzji Napieralskiego.
- Chyba wszyscy wiedzą, co zrobi Napieralski - mówił tuż przed ogłoszeniem decyzji szefa SLD Adam Bielan z PiS w programie "Kropka nad i" w TVN24. - Nie poprze ani Bronisława Komorowskiego, ani Jarosława Kaczyńskiego. Inna decyzja po prostu by mu zaszkodziła. Zresztą nie liczyliśmy na to, że SLD nas oficjalnie poprze - dodał Bielan.
Na taką decyzję Grzegorza Napieralskiego przygotowana była też Julia Pitera z Platformy Obywatelskiej. - Czuję się, jakbyśmy wybierali królową - mówiła w programie Bogdana Rymanowskiego w TVN24, na kilka minut przed konferencją szefa SLD. - A na końcu wyjdzie pan Napieralski i powie: "nie mogę"! "Nie mogę narzucać moim wyborcom żadnych rozwiązań"!